Sąd Najwyższy ogłosił właśnie, że postępowanie dotyczące sprawy z roku 1968 należy umorzyć. Tak z roku 1968 – czyli wtedy, gdy Polska żyła jeszcze Gomułką, Beatlesi podbijali listy przebojów, a internet był jedynie dziwnym wymysłem jakiegoś wojskowego w USA. Minęło zaledwie 57 lat.
WAŻNE: rzecz dzieje się w czasie, gdy Cudowny Sąd Rejonowy dla m. st. Warszawy bije rekordy prędkości w orzekaniu restrukturyzacyjnym (przypomnijmy 12 min. w sprawie BDC Development).
Więcej tutaj: 12 minut na orzeczenie. Rekord w Cudownym Sądzie Rejonowym!
„Sygnalistą” jest Prof. Marcin Dziurda (niegdyś wieloletni prezes Prokuratorii Generalnej), który opublikował tę łamiącą informację na swoim profilu w jednym z portali społecznościowych.
Po 57 latach
Z dokumentów udostępnionych przez prof. Dziurdę wynika, że Sąd Najwyższy postanowieniem sędzi Moniki Koby z 30 maja 2025 r., III CZP 6/25, umorzył postępowanie dotyczące zagadnienia prawnego przedstawionego jeszcze w 1968 r. przez Sąd Wojewódzki dla województwa warszawskiego w Warszawie. Czyli po 57 latach!
Sprawa związana była związana z zagadnieniem prawnym przedstawionym przez Sąd Wojewódzki dla województwa warszawskiego, następującej treści:
„Jeżeli postanowienie Sądu Rewizyjnego odrzucającego rewizję jest oczywiście bezzasadne, czy można w takim przypadku zastosować analogię z art. 395 § 2 k.p.c. i zmienić takie postanowienie przez Sąd II instancji w kierunku nadania biegu rewizji?”
Rekord świata!
To bezprecedensowe osiągnięcie ustanawia naszą rodzimą Temidę niekwestionowanym liderem światowego rankingu cierpliwości procesowej. Nigdy wcześniej w historii prawa nie udało się tak skutecznie udowodnić, że w sądzie czas płynie inaczej.
Wyobraźmy sobie bohaterów tamtej sprawy. Jedni nie żyją, drudzy pewnie zapomnieli, o co chodziło, a jeszcze inni wciąż czekają na poczcie na doręczenie zwrotne.
A Sąd Najwyższy, jakby nigdy nic z powagą ogłasza: „Umorzyć”. To tak, jakby lekarz po 57 latach wizyty kontrolnej uprzejmie poinformował pacjenta: „Wie pan co, jednak jest pan zdrowy, tylko niestety już świętej pamięci”.
Ale spójrzmy na to pozytywnie: w świecie, w którym wszystko dzieje się za szybko, Sąd Najwyższy daje nam przykład prawdziwego slow life. Zero pośpiechu, pełna cierpliwość, umorzenie ze smakiem. Do tego 57 lat – niech ktoś spróbuje przebić ten rekord!
Na tle tej historii wszystkie żarty o ZUS i kolejkach do lekarzy rodzinnych bledną. Bo nawet tam ktoś w końcu odbierze telefon. A tutaj? Rekord świata, szanowne Państwo, rekord świata!
WUS/BA/Lkdn








