W nocy rosyjskie drony uderzyły w Sławutycz. Na skutek ataku energii zostało pozbawionych ponad 300 tysięcy odbiorców i sarkofag, zabezpieczający elektrownię w Czarnobylu i ograniczający emisję promieniowania.
Ukraina poinformowała o odcięciu od energii elektrycznej elektrowni jądrowej w Czarnobylu. Elektrownia, w której doszło do katastrofy w 1986 roku nie działa, ale energii potrzebuje sarkofag. Konstrukcja wzniesiona wokół czwartek reaktora, który ówcześnie wybuchł, ma chronić przed promieniowaniem. W 2019 roku Ukraina zastąpiła ją nową jednostką bezpieczeństwa. W oświadczeniu ministerstwa energii Ukrainy, nie poinformowano o skażeniu. Przerwa trwała trzy godziny i została zakończona.
Na skutek ataku odcięto od energii elektrycznej również 307 tysięcy odbiorców w obwodzie czernihowskim.
Wołodymyr Zełeński poinformował, że oba zdarzenia są skutkiem ataku na miasto Sławutycz. Rosjanie użyli ponad 20 Szahidów, dronów-samobójców.
– Rosjanie nie mogli nie wiedzieć, że atak na obiekty w Sławutyczu będzie miał takie konsekwencje dla Czarnobyla – napisał ukraiński prezydent.
Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej (MAEA) poinformowała, że w obiekcie doszło do wahania energii, ale skorzystano z awaryjnych linii, a następnie zasilanie przywrócono.
Atom na rosyjskim celowniku
Nie jest to pierwsza sytuacja gdy w wyniku rosyjskich działań uszkodzony zostaje sarkofag. W lutym bieżącego roku w dach sarkofagu uderzył Szahid.
Obecnie od sieci elektroenergetycznej odcięta jest Zaporoska Elektrownia Jądrowa. W okupowanym przez Rosjan obiekcie reaktory chłodzone są dzięki generatorom diesla. Paliwa do nich starczy na około 10 dni.
Rosja twierdzi, że przyczyną był ostrzał i uszkodzenie ostatniej linii doprowadzającej energię. Zdaniem Greenpeace był to celowy sabotaż Rosji, która wykorzysta go jako pretekst do podłączenia elektrowni jądrowej do swojej sieci elektroenergetycznej. Organizacja powołuje się na zdjęcia satelitarne i opinie analityków.
Reuters / Biznes Alert / Marcin Karwowski








