KOMENTARZ
Wojciech Jakóbik
Redaktor naczelny BiznesAlert.pl
Istnienie resortu skarbu w obecnym kształcie nie ma sensu. MSP powinno zostać zlikwidowane, a nadzór nad strategicznymi spółkami przeniesiony do kancelarii premiera. Jednocześnie należy powołać ministerstwo energetyki – uważa wicepremier Janusz Piechociński cytowany przez Polską Agencję Prasową.
Jego zdaniem proces prywatyzacji w Polsce został już praktycznie zakończony, a pozostające w dyspozycji państwa spółki strategiczne, powinny zostać przekazane pod kontrolę nowego resortu. Z kolei do ministerstwa gospodarki miałaby trafić Agencja Rozwoju Przemysłu i zarządzanie turystyką. Piechociński wskazuje, że rozdział kompetencji w energetyce między resort skarbu a gospodarki nie pozwalał na odważne decyzje.
– Uruchomiliśmy proces, który doprowadzi do tego, że po wyborach – bez względu na ich wynik – powstanie Ministerstwo Energetyki, które będzie skupiało w sobie nie tylko tematykę energetyczną, ale także surowcową. A także kwestie związane z rozpoznawaniem zasobów łupkowych, podlegające obecnie Ministerstwu Środowiska – mówił szef resortu gospodarki w marcu 2015 roku, kiedy skarżył się na „wydzieranie” mu górnictwa do ministerstwa skarbu państwa. Pomysł popierał także za swoich rządów Donald Tusk. Sprzeciwia się mu jednak premier Ewa Kopacz. Dlaczego?
Chociaż Piechociński jest zwolennikiem powołania nowego ministerstwa od dłuższego czasu, kontekst polityczny jego obecnej wypowiedzi jest jasny. W zeszłym tygodniu Prawo i Sprawiedliwość oficjalnie potwierdziło postulat powołania ministerstwa energetyki, jako element swojego programu wyborczego. Wypowiedź szefa Polskiego Stronnictwa Ludowego jest prawdopodobnie zaproszeniem do rozmów koalicyjnych na wypadek zwycięstwa PiS-u w wyborach parlamentarnych, które odbędą się 25 października, za tydzień. Być może, za poparcie nowego rządu, ludowcy zażyczą sobie kontroli nad energetyką.
PSL, który był koalicjantem większości rządów III Rzeczpospolitej, poświęca szczególną uwagę energetyce. Przeanalizowałem to w lutym 2014 roku, stawiając tezę, że w wypadku zwycięstwa Prawa i Sprawiedliwości, PSL pójdzie z prośbą o nadzór nad energetyką. Słowa Piechocińskiego zdają się potwierdzać tę tezę. Oznaczałoby, że za stery polskiego sektora energetycznego mogliby w przyszłości znów chwycić ludowcy. Resort energetyki da wpływy, bo będzie wyznaczał dziesiątki tysięcy, zazwyczaj intratnych, etatów w sektorze energetycznym, którymi z pewnością będą zainteresowani partyjni działacze.
Warto też przypomnieć, że to Waldemar Pawlak, jako minister gospodarki poprzedniego rządu, negocjował w 2010 roku polską umowę gazową z Rosjanami. Interwencja Komisji Europejskiej sprawiła, że kontrakt będzie obowiązywał do 2022 roku, jednak przez zamówienie zbyt dużej ilości gazu, utrudnia on obecnie dywersyfikacje źródeł jego dostaw.
Poparcie dla pomysłu PiS jest kolejnym osłabieniem pozycji Platformy Obywatelskiej przed wyborami, po tym jak były premier Donald Tusk zdemobilizował jej wyborców przyznaniem, że nie dziwi się spadkowi poparcia dla tej frakcji. Jednakże wynik wyborów nadal nie jest przesądzony. Widać jednak, że Polskie Stronnictwo Ludowe jest już gotowe na ewentualne zwycięstwo Prawa i Sprawiedliwości. Nie zasypia gruszek w popiele i rezerwuje dla siebie jeden z najbardziej smakowitych kąsków.