Dzięki gazoportowi Litwa staje się niezależna od dostaw błękitnego paliwa z Rosji. W Polsce podobny cel jest od dawna na sztandarach polityków niezależnie od opcji. Wszystko pięknie, tylko czy taki plan będzie wdrażany z równą energią, gdy okaże się, ile wynoszą jego koszty – zastanawia na łamach „Rzeczpospolitej” Piotr Mazurkiewicz.
Autor zwraca uwagę na koszty jakie musiałby ponieść przeciętny Polak aby uniezależnić nasz kraj. „Czy Polacy będą gotowi na zapłacenie potencjalnie wyższych rachunków niż dzisiaj?” – pyta retorycznie. Zwraca uwagę na bardzo słabo u nas rozwiniętą tradycje bojkotów konsumenckich, która na przykład w Skandynawii jest bardzo silną bronią przeciwko nieetycznym firmom, czyli na przykład takim, które zatruwają środowisko lub łamią prawa pracownicze. W Polsce według niego „gdy przychodzi do wdrażania planu w życie i trzeba ponieść jakikolwiek koszt, jest już znacznie gorzej – nawet nie musi to być nakład finansowy, czasami mowa tylko o poświęceniu np. czasu na zmianę dostawcy energii, wybraniu innego sklepu, banku itp.”
„Kilka lat temu ukazało się badanie z pytaniem, czy Polacy zwracają uwagę na to, czy firmy, z których usług korzystają, respektują prawa pracownicze. Większość odpowiedziała, że nawet jeśli wie, iż jakaś firma je łamie, kiepsko wynagradza czy zmusza do pracy ponad siły, to oni i tak nie zrezygnują z jej oferty. Ich to bezpośrednio nie dotyczy, więc nie ma sprawy” – dodaje na potwierdzenie swojej tezy Piotr Mazurkiewicz.
Źródło: Rzeczpospolita