KOMENTARZ
Teresa Wójcik
Redakcja BiznesAlert.pl
Jedyną właściwą reakcją na masakrę zgotowaną Paryżowi 13 listopada przez Daesh, był atak amerykańskich bombowców na cysterny Państwa Islamskiego – pełne lub właśnie napełniane syryjską ropą.
– Jak podało BBC przekazując informację Pentagonu – Amerykanie zaatakowali i zniszczyli konwój 116 ciężkich cystern w pobliżu miasta Abu Kamal, we wschodniej Syrii, przy granicy z Irakiem, gdzie znajduje się miejsce przeładunku ropy z syryjskiego pola naftowego Omar na cysterny. Po załadunku konwój miał ruszyć do Iraku, w kierunku południowym. Nie wyruszył, nie zdążył przez atakiem przeprowadzonym przez sześć amerykańskich maszyn, które wystartowały z bazy lotniczej Incirlik w Turcji. Straty islamistów eksperci amerykańscy oszacowali na ok. 1 mln. dol. łącznie na utraconej ropie i na rozbitych cennych cysternach używanych do operacji nielegalnego handlu ropą.
Informując media o udanej operacji rzecznik prasowy Pentagonu kapitan Jeff Davis podkreślił, że miasto Abu Kamal jest opanowane przez duże siły islamistów ISIS, w bliskim sąsiedztwie są ich militarne bazy szkoleniowe i dlatego dotychczas nielegalne transporty ropy cysternami były uważane za bezpieczne.
Jednym z najważniejszych źródeł przychodów ISIS jest nielegalny handel ropą, sprzedawaną po cenach dumpingowych i przez łańcuch przemytników dostarczaną wprost do niektórych rafinerii, także w państwach Unii Europejskiej oraz w Turcji. Ceny są istotnie bardzo niskie – wg Międzynarodowej Agencji Energii średnio wynoszą do 20 dol. za baryłkę.
Poza terroryzmem Islamiści zajmują się więc rabunkowym wydobyciem i sprzedażą na czarnym rynku ropy. Syria nie posiada takich aktywów naftowych jak sąsiedni Irak, ale eksploatacja tych zasobów, którymi kraj dysponuje – wystarczała na potrzeby państwa Assada. Obecnie amerykański think tank Brookings Institute z Dallas ocenia, że ISIS kontroluje obecnie 60 proc. aktywów naftowych Syrii. Potwierdza to listopadowa informacja amerykańskiego Urzędu Informacji Energetycznej (US Information Administration – EIA), w której stwierdza się, że w pierwszych miesiącach br. całkowita produkcja ropy w Syrii wynosiła średnio 34 tys. baryłek dziennie, z tym, że produkcja prowadzona była prawie wyłącznie przez ISIS. Analitycy i wojskowi eksperci USA oceniają, że największa część przychodów Państwa Islamskiego pochodzi z nielegalnej sprzedaży ropy ze złóż na zajętych terenach w Syrii.
Międzynarodowa Agencja Energii twierdzi, że w 2014 r. Państwo Islamskie miało dostęp do 3 mln baryłek ropy i mogło sprzedawać ich dziennie 30 tys. Teraz podobno mniej, ponieważ Amerykanie zbombardowali instalacje na dużej części pól naftowych przejętych przez ISIS W 2014 r. szacowano przychody ISIS na 2,5 mld dol. Skrajni islamiści mogą więc imponować sukcesami na czarnym rynku ropy. Dla porównania: najbogatsi Talibowie, dysponują kwotą do 400 mln dol., Hezbollah 200-500 mln, FARC 80-350 mln, Hamas 70 mln, Asz-Szabab 70-100 mln, a Al-Kaida tylko 16-50 mln dol. Dżihadyści mogą sprzedawać ropę tylko nielegalnie, więc po cenach dumpingowych, bo inaczej traderzy woleliby nabywać surowiec wyższej jakości i bez ryzyka. Eksperci MAE twierdzą, że islamski czarny rynek ma też wpływ na spadek światowych cen ropy.
Dzięki środkom z zdobywanym na czarnym rynku ropy, dżihadyści ISIS finansują militarne operacje na Bliskim Wschodzie i terrorystyczne w Europie, funkcjonowanie struktur „kalifatu” jako para państwa na opanowanych terytoriach Syrii i Iraku oraz logistykę i przygotowanie ataków terrorystycznych.
Dlatego już w ub. r. koalicja atakowała i starała się niszczyć przede wszystkim infrastrukturę przesyłową ropy. Rzecznik prasowy Jeff Davis powiedział wczoraj wieczorem, że tak duże zyski Islamistów z nielegalnej sprzedaży ropy budzą poważne obawy Stanów Zjednoczonych. Dlatego dowództwo Sił Zbrojnych USA zdecydowało, że także cysterny z naftą staną się celem ataków powietrznych.
Atak wykonany 14 listopada był pierwszym od kiedy Amerykanie rok temu wznowili interwencję przeciwko ISIS. Dotychczas unikano ataków na cysterny z obawy przed licznymi ofiarami cywilnymi. Tym razem samoloty przed atakiem bombami zapalającymi, rozrzuciły ulotki uprzedzające kierowców i obsługę konwoju, że muszą natychmiast opuścić kabiny cystern. Jeszcze wcześniej drony dokonały rozpoznania. Na tej podstawie wybrano miejsce ataku.
Amerykański atak był zaplanowany zanim doszło do zamachów terrorystów Daesh w Paryżu, jednakże po wydarzeniach 13 listopada został przyśpieszony. Motywacja dowództwa amerykańskiego USA była nakierowana na zniszczenie kolejnego wielkiego konwoju ropy wraz z cysternami. Piloci po 13 listopada przed startem na bombach wymalowali po arabsku i po angielsku: Gorące pozdrowienia z Paryża.