KOMENTARZ
Mirosław Rutkowski,
Geolog, ekspert, b. rzecznik prasowy Polskiego Instytutu Geologicznego
Wiemy o szczególnej aktywności Lotosu w poszukiwaniach i wydobyciu węglowodorów z dnia Bałtyku. Jednak jak zwrócił uwagę dziennik „Rzeczpospolita”, nie tylko polskie firmy wykazują zainteresowanie wydobyciem ropy i gazu na tym obszarze. A na początek – poszukiwania są dość obiecujące.
Polska część Bałtyku to przede wszystkim ropa naftowa. W 2014 roku jej udokumentowane zasoby przemysłowe stanowiły 20 proc. zasobów krajowych. Odkryto jak dotąd 2 małe złoża – B3 i B8. Pierwsze z nich jest eksploatowane, drugie przygotowane do eksploatacji. Ich zasoby sięgają łącznie 4,7 mln ton. Nie jest to dużo, zważywszy, że nasze roczne zapotrzebowanie wynosi ok. 21 mln ton. Ropa naftowa jest jednak tak cennym surowcem, że opłaca się eksploatować nawet stosunkowo niewielkie złoża. Surowiec jest bardzo dobrej jakości – bardzo lekki, zawiera znikome ilości siarki i asfaltenów. Towarzyszy mu gaz ziemny, który również się zagospodarowuje. Bardzo ciekawym sposobem, rzadko stosowanym na świecie, robi się to na złożu ropy naftowej B3. Z platformy Baltic Beta przesyła się gaz podwodnym rurociągiem do odległego o ok. 50 km Władysławowa, gdzie zasila miejscową elektrociepłownię.
Gaz ziemny występuje też w samodzielnych złożach – nawiercono jak dotąd cztery takie koncentracje: B4, B6, B21 i B16. Udokumentowane zasoby nie są duże – wynoszą 344 mln m3 – co stanowi 4 proc. zasobów Polski ogółem. Gaz jest dobrej jakości, a jego wartość podnoszą spore domieszki ciężkich węglowodorów, z których produkuje się m.in. popularne paliwo propan-butan.
Perspektywy na zwiększenie bazy surowcowej są spore. Na zdjęciach geofizycznych zidentyfikowano ponad 60 struktur potencjalnie ropo- lub gazonośnych. Wszystkie położone na tzw. bloku Łeby. Poszukiwania koncentrują się wokół uskoków tektonicznych, z którymi złoża te związane są strukturalnie. Najciekawszy z nich to uskok sambijski, niestety w części przebiegający w rejonie Głębi Gdańskiej, gdzie głębokość morza przekracza 100 m, co znacznie zwiększa koszt ewentualnej eksploatacji. Zasoby prognostyczne nigdy nie zostały dokładnie oszacowane.
Prof. Wojciech Górecki podaje w publikacji z 2003 roku, że mogą one wynosić 30 mln ton ropy i 10 mld m3 gazu, ale jak zastrzega są to bardzo przybliżone dane i z całą pewnością niedoszacowane. Wiercenia i szczegółowe zdjęcia geofizyczne 3D są konieczne, a tempo rozpoznania zależy od ilości i jakości zaangażowanego sprzętu. W tej chwili jest go zdecydowanie za mało.