To był udany test logistyczny i organizacyjny dla Warszawy. Poza korzyściami ekonomicznymi Polska zaistniała w międzynarodowej polityce jako miejsce, gdzie działo się coś ważnego. Udało się osiągnąć porozumienie we wszystkich najważniejszych politycznych kwestiach: od finansowania walki ze zmianami klimatu, do zasad wkładu poszczególnych państw w ochronę klimatu w postaci np. redukcji emisji CO2 lub poprawy efektywności energetycznej – ocenia Szczyt Klimatyczny w Warszawie Tomasz Prusek z Gazety Wyborczej.
Mimo to jego zdaniem Polska stała się „węglowym chłopcem do bicia”, który niesłusznie stał się w mediach czarną owcą europejskiej polityki klimatycznej.
Polska została potraktowana wyjątkowo surowo przez zagraniczne media i organizacje pozarządowe. Tymczasem odpowiadamy zaledwie za niespełna 1 proc. światowych emisji i nie jesteśmy nawet w pierwszej dziesiątce trucicieli. Niemcy, przedstawiane jako kraj zielonej energii godny naśladowania, trują ponad dwa razy więcej niż Polska, a nie są za to szykanowane – pisze Prusek.
– Jakby mało było krytyki ekologów i zagranicznej prasy, to podłożyliśmy się też sami. Zdymisjonowanie ministra środowiska Marcina Korolca przez premiera Donalda Tuska w środku szczytu było zdarzeniem absolutnie niebywałym. Mimo politycznych zapewnień, że „nic się nie stało, Polacy nic się nie stało”, zdegradowanie w rządzie prezydenta szczytu ONZ odbiło się szerokim echem w zagranicznych mediach i zostało wykorzystane do ośmieszania nas – ocenia autor tekstu.
Źródło: Gazeta Wyborcza