Edwin Bendyk, w odróżnieniu od części komentatorów, chwali owoce Szczytu Klimatycznego w Warszawie w swoim blogu w serwisie Polityka.pl.
W piątek rano wielu czytelników prasy polskiej i zagranicznej mogło się dowiedzieć, że konferencja COP19, czyli Szczyt Klimatyczny ONZ zakończył się fiaskiem i klęską. Zadecydować o tym miała czwartkowa demonstracja organizacji pozarządowych, które zbiorowo opuściły obrady. Tyle tylko, że pozostali delegaci, również słynny już Filipińczyk Yeb Sano, bo dla nich szczyt tak na prawdę dopiero się zaczynał – bo najważniejszy jest ostatni dzień.
Szczyt nie zakończył się klęską, przeciwnie – po blisko 40-godzinnych, nieustannych negocjacjach zostały przyjęte wszystkie zaplanowane dokumenty i został otwarty proces prac nad nowym międzynarodowym porozumieniem, które ma być przyjęte w Paryżu w 2015 r – pisze autor. – Sukces Warszawy polega na tym, że nowe porozumienie dotyczyć będzie wszystkich, bez firewalla.
Czy spektakularne gesty, jak czwartkowa demonstracja to wyraz takich działań, czy raczej autyzmu coraz bardziej sprofesjonalizowanego sektora pozarządowego? Ci co wyszli zaoszczędzili sobie przynajmniej widoku podziękowań i gratulacji, jakie Marcin Korolec, znienawidzona przez nich marionetka lobby węglowo-energetycznego zbierał od delegatów z Fidżi, Wenezueli, Australii, USA, Rosji, nie zabrakło Yeba Sano, a nawet Connie Hedegaard, unijnej komisarz ds. klimatu, za konferencyjny sukces – kończy Bendyk.
Źródło: Polityka.pl