KOMENTARZ
Dorota Sierakowska
Analityk, Dom Maklerski BOŚ
Wtorkowa sesja na rynku ropy naftowej była pełna emocji. Cena ropy Brent zniżkowała o ponad 7 proc., w wyniku czego otarła się ponownie o barierę 30 USD za baryłkę, zaś amerykański surowiec gatunku WTI w wyniku ponad sześcioprocentowej przeceny znalazł się na koniec wczorajszej sesji w rejonie 28 USD za baryłkę.
Na wczorajszą dynamiczną przecenę ropy naftowej złożyło się kilka czynników. Jednym z nich była kolejna zwyżka zapasów ropy naftowej w Stanach Zjednoczonych. Amerykański Instytut Paliw podał, że w minionym tygodniu zapasy te w USA wzrosły o 2,4 mln baryłek. W zasadzie wzrost zapasów nie był niespodzianką, jednak nabrał bardziej negatywnej wymowy w połączeniu z inną publikacją, która pojawiła się wczoraj: raportem Międzynarodowej Agencji Energetycznej (International Energy Agency, IEA). W swojej comiesięcznej publikacji, IEA podała bowiem, że porozumienie OPEC i producentów ropy spoza kartelu w sprawie cięć produkcji tego surowca uważa za mało prawdopodobne. W rezultacie, Agencja twierdzi, że globalny rynek ropy naftowej będzie zmagał się z nadpodażą jeszcze co najmniej do końca bieżącego roku.
Obecnie pewnym wsparciem dla notowań ropy naftowej są doniesienia o tym, że przedstawiciele Iranu wyrazili swoją gotowość do rozmów z Arabią Saudyjską w sprawie obecnej sytuacji na rynku ropy naftowej. Na wykresie tego surowca widać jednak wyraźnie, że inwestorom daleko jest do entuzjazmu tą wiadomością. Po tym, jak temat potencjalnej współpracy OPEC i Rosji nie przyniósł żadnych wymiernych rezultatów czy chociażby planów, na rynku ropy mało kto wierzy, że solidarne cięcie produkcji ropy naftowej przez wielu producentów jest realistycznym scenariuszem. Dzisiaj rano notowania ropy naftowej wprawdzie delikatnie odreagowują wczorajsze spadki, jednak wciąż utrzymują się blisko tegorocznych minimów, co świadczy o sile strony podażowej.
Źródło:CIRE