KOMENTARZ
Maciej Milczanowski
Ekspert ds. bezpieczeństwa
Przedstawione schematy relacji na Bliskim Wschodzie nie zawierają wszystkich aktorów stosunków międzynarodowych a jedynie tych, którzy mają największe znaczenie dla toczących się tam konfliktów. Pierwsza ilustracja pokazuje sytuację w momencie rozpoczęcia inwazji Sił Koalicji przeciw Irakowi. Irak nie miał wówczas zdecydowanych sojuszników, ale też państwa regionu w zdecydowanej większości – mimo presji ze strony USA, nie poparły tej interwencji.
Niebieskie linie oznaczające współpracę bądź sojusze strategiczne, nie mogą więc być utożsamiane z poparciem dla polityki USA w regionie, a szczególnie wojny w Iraku. Istotne jest też to jaką politykę wówczas prowadziła Turcja. Z jednej strony była to polityka nazwana “Zero konfliktów z sąsiadami”, a z drugiej udało się wówczas zażegnać (w dużej mierze) konflikt z mniejszością kurdyjską.
W regionie brak też było bezpośrednich oddziaływań Rosji. USA miały więc bardzo komfortową sytuację w której mogły wykorzystać każdy wariant operacji przeciwko Talibom jak i reżimowi Saddama Husajna.
2016 rok to znacznie więcej ukrytych relacji, jak oficjalne zwalczanie ISIS przez Turcję, Rosję i Arabię Saudyjską, podczas gdy w istocie wszystkie trzy kraje wykorzystują istnienie tej organizacji dla osiągania własnych celów. Bardzo duży wpływ na komplikację i pogorszenie sytuacji geopolitycznej ma pojawienie się Rosji z charakterystycznym dla siebie stylem dyplomacji, jak i działań wojennych. Rosja wykorzystując trudną sytuację Asada stara się umocnić swoje wpływy w regionie i do tego celu szuka także sojuszu z Kurdami syryjskimi. Taki sojusz byłby skrajnie niebezpieczny z uwagi na prawdopodobieństwo działań Kremla popychających Kurdów do konfrontacji z Turcją, w której Rosja wystąpi jako obrońca Kurdów. Rosja rozgrywając swoje kwestie rękami Kurdów znów mogłaby zyskać politycznie a sami Kurdowie mogą ponieść dramatyczne konsekwencje takiego zaangażowania. Niestety poważnie zmieniła się polityka Turcji wobec Kurdów, co wynikało z wewnętrznych kwestii politycznych samej Turcji, ale bardzo skomplikowało sytuację zarówno samej AKP i Erdogana jak i Kurdów. Bardzo istotna jest więc rola Zachodu, który musi doprowadzić do negocjacji między Kurdami i Turcją.
Z kolei innym bardzo negatywnym dla Zachodu sygnałem jest oczywista współpraca dużej części FSA (Free Syrian Army) z Al-Nusrą będącą odłamem Al-Kaidy, popieraną prze Turcję i Arabię Saudyjską, a która z kolei współpracuje z ISIS.
W obu przypadkach główną osią konfliktu są relacje Iran – Arabia Saudyjska. Ich rywalizacja o dominację w regionie napędza radykalizm z jednej strony szyitów, a z drugiej sunnitów. Obie grupy wykorzystywane przez polityków nieustannie toczą ze sobą wojny od Jemenu, aż po Irak. Fatalnie przeprowadzona interwencja w Iraku ale też wsparcie przewrotu w Libii oraz destabilizacja Syrii spowodowały serię otwartych konfliktów i wzrost napięcia w bardzo wielu relacjach w regionie. Duże znaczenie ma też niejednorodność politycznych planów Kurdów żyjących w czterech państwach – w Iraku: KRG (Kurdish Regional Government), Syrii YPG, Turcji PKK oraz Kurdowie w Iranie. Najsilniejszą reprezentację polityczną oraz quasi-państwowość posiadają Kurdowie iraccy. Niemniej jednak we wszystkich częściach Kurdystanu wymienione organizacje nie są jedynymi reprezentacjami Kurdów jak i nie posiadają wspólnej linii politycznej.
O ile rząd prezydenta Hajdara al-Abadiego czyni wysiłki by pozyskać sunnitów i utrzymać jedność pozostałej, po de facto już odłączonym Kurdystanie irackim, części Iraku, o tyle milicja szyickie pozostające pod kontrolą Iranu nadal prowadzą brutalne akcje skierowane przeciw sunnitom. Taka sytuacja jest głównym powodem popieranie ISIS, tak jak wcześniej Al-Kaidy, przez znaczną część sunnitów. Ten sam problem był jednym z głównych powodów dla których poprzedni premier Iraku – Nouri al-Maliki został zmuszony do opuszczenia tego urzędu i wypada wyrazić duże rozczarowanie że tak wiele lat pozostawał na tym stanowisku.