icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Impas w sprawie Nord Stream 2

Kolejne doniesienia z Brukseli pokazują, że członkom Unii Europejskiej trudno będzie dojść do porozumienia w sprawie budowy Nord Stream 2. Przeciwnicy projektu próbują wszelkimi dostępnymi środkami zablokować jego realizację.

Rosyjski państwowy koncern gazowy Gazprom wraz z pięcioma przedsiębiorstwami z Europy Zachodniej planują rozbudowę gazociągu Nord Stream, przez który gaz z Rosji płynie po dnie Bałtyku do Niemiec, omijając państwa Europy Środkowo-Wschodniej, m.in. Polskę i Ukrainę. Przedsięwzięcie, nazywane Nord Stream 2, będzie polegało na budowie dwóch dodatkowych nitek gazociągu, a co za tym idzie podwojeniu jego zdolności przesyłowej. Zachodnie firmy, które biorą w nim udział, to: BASF/Wintershall (spółka-córka BASF, 10 proc. udziałów),  E.ON (Niemcy, 10 proc. udziałów), ÖMV (Austria, 10 proc. udziałów), Shell (Holandia i Wlk. Brytania, 10 proc. udziałów) i Engie (Francja, 10 proc. udziałów).

Europa podzielona

Planowany projekt podzielił członków Unii. Część z ich postrzega Nord Stream 2 jako element polityki zagranicznej Rosji, zmierzającej do uzależnienia energetycznego Wspólnoty. Za jego budową opowiadają się za to państwa, z których pochodzą zaangażowane w projekt przedsiębiorstwa – Austria, Francja, Holandia, a przede wszystkim Niemcy. Przekonują one, że Nord Stream 2 jest projektem czysto komercyjnym.

Państwa Europy Środkowo-Wschodniej (EŚW), pełniące obecnie rolę krajów tranzytowych między Rosją i Zachodem Europy, są zaniepokojone negatywnymi skutkami projektu dla swojego bezpieczeństwa energetycznego. Według nich bowiem zwiększenie przepustowości rurociągu pozwoli Rosji szantażować je przerwaniem dostaw surowca i nie będzie musiała obawiać się, jak obecnie, strat finansowych, wynikających z jednoczesnego zmniejszenia dostaw gazu na rynek zachodni, jako że będzie on miał własny gazociąg w pełni wystarczający na pokrycie zapotrzebowania na rosyjski gaz.

Część krajów UE obawia się także, że Nord Stream 2 znacznie osłabi pozycję gospodarczą i geopolityczną Ukrainy, przez którą przebiega obecnie najważniejszy szlak tranzytowy rosyjskiego gazu na Zachód Europy. Jak podkreślają autorzy analizy Ośrodka Studiów Wschodnich Tomasz Dąborowski, Jakub Groszkowski, Andrzej Sadecki i Agata Łoskot-Strachota, „budowa Nord Stream 2 doprowadzi do częściowego ograniczenia lub – w dalszej perspektywie – nawet całkowitego wstrzymania dostaw rosyjskiego gazu przez szlak biegnący przez Ukrainę”.

>>> Czytaj więcej o Nord Stream 2 i unijnej polityce energetycznej

Kruczki prawne zamiast kompromisu

Przeciwnicy Nord Stream 2 szukają przede wszystkim środków prawnych, które pozwolą na zablokowanie inwestycji – podobnie jak to miało miejsce w przypadku innego planowanego przez Rosjan gazociągu, South Stream. Podkreślają, że jest ona niezgodna z prawem unijnym – zarówno z instrumentami unijnej polityki energetycznej (przede wszystkim Trzecim Pakietem Energetycznym, mówiącym o konieczności dywersyfikacji źródeł energii), jak i przepisami antymonopolowymi i ochrony środowiska.

Takie podejście wzmacnia rolę Komisji, będącej jedyną instytucją, która może stwierdzić, że Nord Stream 2 jest niezgodny z prawem unijnym i należy wstrzymać jego realizację. Jak mówi Zuzanna Nowak z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych „wydaje się, że państwa członkowskie zdecydowały już, że to właśnie KE będzie instancją orzekającą o przyszłości Nord Stream 2”, a „w związku z tym trwa aktywna kampania europejskich lobbystów z obydwóch obozów ukierunkowana na zdobycie uwagi unijnej instytucji, a nie na szukaniu kompromisu”.

>>> Czytaj więcej o tym kto zarządza unijną polityką energetyczną

Mętne przepisy

Pozycja Komisji w toczącym się sporze nie jest jednak jasna. W ostatnich miesiącach pojawiły się nawet wątpliwości co do jej jurysdykcji w tej sprawie, jako że Nord Stream 2 jest gazociągiem podmorskim i jedynie krótkie jego fragmenty przechodzą przez terytorium UE. Prawo unijne na podstawie, którego działa Komisja ma zastosowanie tylko na terenie Unii. Sytuacja ta pokazuje, że przepisy unijne są na tyle niejasne w tej kwestii, że można je interpretować zarówno na korzyść przeciwników, jak i zwolenników inwestycji.

W związku z tym decydujący może okazać się głos Rady Europejskiej, która zdecyduje o tym jaką strategię wobec Nord Stream 2 powinna przyjąć Komisja, a argumenty prawne mogą w tym gremium ustąpić negocjacjom politycznym. Wojciech Jakóbik z Biznes Alert uważa, że to właśnie państwa członkowskie zasiadające w Radzie Europejskiej zdecydują o przyszłości Nord Stream 2. Według niego „Komisja nie może zablokować rozbudowy gazociągu, może jedynie określić wytyczne, które będzie musiało spełnić realizujące projekt konsorcjum”. Jeśli jednak zostaną one spełnione, Komisja nie będzie mogła nic zrobić, nawet jeśli polityczne skutki inwestycji uderzą w państwa EŚW.

Jeśli dojdzie do budowy Nord Stream 2 państwa EŚW „będą zabiegały o przyjęcie przez Komisję takich rozwiązań, które ograniczą negatywne skutki rozbudowy gazociągu, w czym pomóc im mogą przepisy pakietu energetycznego czy mechanizmu kryzysowego” – mówi Jakóbik, dodając jednak, że „Polska czy kraje bałtyckie będą zadowolone tylko z całkowitej blokady inwestycji”, co według niego można osiągnąć jedynie w Radzie Europejskiej.

Szansa dla przeciwników

Obecnie osiągnięcie kompromisu między członkami UE wydaje się trudne. Państwa okopały się na swoich pozycjach, a jak zaznacza Zuzanna Nowak mają one zupełnie inne definicje „podstawowych pojęć takich jak solidarność, bezpieczeństwo czy dywersyfikacja dostaw”. Uniemożliwia im to „znalezienie wspólnej płaszczyzny porozumienia”.

W bloku poparcia dla Nord Stream 2 widoczne są jednak pęknięcia. W państwach zachodnich – Danii, Szwecji, a nawet samych Niemczech – pojawiają się krytyczne wobec projektu głosy. Jego przeciwnicy podkreślają niebezpieczeństwo związane ze zwiększeniem uzależnienia energetycznego od Rosji, wątpliwą wartość dla bezpieczeństwa energetycznego i zagrożenie dla środowiska naturalnego. Przyłączenie się tych państw do przeciwników rozbudowy gazociągu znacznie wzmocniłoby siłę opozycji.

Gotowość na ustępstwa

Kluczowa wydaje się rezygnacja z projektu przez Niemcy. Kanclerz Angela Merkel nie przejawia w sprawie Nord Stream 2 zbytniej aktywności, podkreślając, że jest to projekt komercyjny, a nie polityczny. Pozostawia tę sprawę w gestii wicekanclerza Sigmara Gabriela – zdecydowanego zwolennika projektu.

„W Niemczech rośnie jednak presja ze strony zielonych i innych organizacji, by kanclerz sprzeciwiła się budowie Nord Stream 2” – mówi Jakóbik. „Nie wiadomo czy Angela Merkel ulegnie ich wezwaniom, za budową gazociągu opowiada się bowiem lobby biznesowe, które będzie zarabiało na transferze rosyjskiego gazu przez terytorium Niemiec” – dodaje.

Rosnąca opozycja wobec rozbudowy gazociągu to szansa dla krajów EŚW na szukanie poparcia dla swojego stanowiska. Mają one w garści karty, które są teraz bardzo potrzebne niemieckiej kanclerz – m.in. w zakresie polityki migracyjnej i klimatycznej. Mogą się one zgodzić na ustępstwa w tych kwestiach, by zablokować postrzegany jako znacznie bardziej niebezpieczny, zarówno pod względem gospodarczym jako i geopolitycznym, Nord Stream 2. Kanclerz Merkel trudniej będzie odwoływać się do solidarności w kwestii relokacji uchodźców, jednocześnie ignorując interesy państw EŚW w sprawie bezpieczeństwa energetycznego.

Rosja kusi państwa członkowskie

Jednym z najpoważniejszych problemów przeciwników Nord Stream 2 są natomiast podejmowane przez Rosję działania na rzecz osłabienia ich pozycji. Według Zuzanny Nowak może ona zastosować dwie strategie: szantaż lub zachęty gospodarcze i polityczne. Pierwsza z nich jest mniej prawdopodobna, wpłynęłaby bowiem negatywnie na wizerunek Rosji i wzmocniłaby argumenty jej przeciwników, twierdzących, że „kraj ten wykorzystuje bezpieczeństwo energetyczne jako narzędzie hard power” i „nie jest stabilnym dostawcą”, a co za tym idzie „doprowadziłoby do ograniczenia udziału Rosji w europejskim rynku gazu”.

W ostatnim miesiącach widoczne jest za to stosowanie przez Rosję zachęt (niższych cen za gaz, nowych gazociągów), mających umocnić poparcie części państw członkowskich i zmienić stanowisko przeciwników wobec Nord Stream 2. W samej Grupie Wyszehradzkiej, możemy zaobserwować różnice w ocenie zagrożenia jakie niesie ze sobą rozbudowa gazociągu. Przykładowo Węgry (podobnie jak Włochy) krytykują Nord Stream 2 nie ze względu na kwestie geopolityczne, ale głównie ze względu na zablokowanie przez Komisję budowy South Stream, którym rosyjski gaz płynąłby na południe Europy z pominięciem Ukrainy, ale za to właśnie przez te dwa państwa.

>>> Czytaj więcej o stanowisku Grupy Wyszehradzkiej wobec Nord Stream 2

Niedawno Rosja ogłosiła projekt budowy nowego gazociągu do Grecji. Możliwe, że po uzyskaniu korzystnych ofert od strony rosyjskiej część państw członkowskich z tego regionu przestanie sprzeciwiać się rozbudowie Nord Stream.

Źródło: EurActiv.pl

Kolejne doniesienia z Brukseli pokazują, że członkom Unii Europejskiej trudno będzie dojść do porozumienia w sprawie budowy Nord Stream 2. Przeciwnicy projektu próbują wszelkimi dostępnymi środkami zablokować jego realizację.

Rosyjski państwowy koncern gazowy Gazprom wraz z pięcioma przedsiębiorstwami z Europy Zachodniej planują rozbudowę gazociągu Nord Stream, przez który gaz z Rosji płynie po dnie Bałtyku do Niemiec, omijając państwa Europy Środkowo-Wschodniej, m.in. Polskę i Ukrainę. Przedsięwzięcie, nazywane Nord Stream 2, będzie polegało na budowie dwóch dodatkowych nitek gazociągu, a co za tym idzie podwojeniu jego zdolności przesyłowej. Zachodnie firmy, które biorą w nim udział, to: BASF/Wintershall (spółka-córka BASF, 10 proc. udziałów),  E.ON (Niemcy, 10 proc. udziałów), ÖMV (Austria, 10 proc. udziałów), Shell (Holandia i Wlk. Brytania, 10 proc. udziałów) i Engie (Francja, 10 proc. udziałów).

Europa podzielona

Planowany projekt podzielił członków Unii. Część z ich postrzega Nord Stream 2 jako element polityki zagranicznej Rosji, zmierzającej do uzależnienia energetycznego Wspólnoty. Za jego budową opowiadają się za to państwa, z których pochodzą zaangażowane w projekt przedsiębiorstwa – Austria, Francja, Holandia, a przede wszystkim Niemcy. Przekonują one, że Nord Stream 2 jest projektem czysto komercyjnym.

Państwa Europy Środkowo-Wschodniej (EŚW), pełniące obecnie rolę krajów tranzytowych między Rosją i Zachodem Europy, są zaniepokojone negatywnymi skutkami projektu dla swojego bezpieczeństwa energetycznego. Według nich bowiem zwiększenie przepustowości rurociągu pozwoli Rosji szantażować je przerwaniem dostaw surowca i nie będzie musiała obawiać się, jak obecnie, strat finansowych, wynikających z jednoczesnego zmniejszenia dostaw gazu na rynek zachodni, jako że będzie on miał własny gazociąg w pełni wystarczający na pokrycie zapotrzebowania na rosyjski gaz.

Część krajów UE obawia się także, że Nord Stream 2 znacznie osłabi pozycję gospodarczą i geopolityczną Ukrainy, przez którą przebiega obecnie najważniejszy szlak tranzytowy rosyjskiego gazu na Zachód Europy. Jak podkreślają autorzy analizy Ośrodka Studiów Wschodnich Tomasz Dąborowski, Jakub Groszkowski, Andrzej Sadecki i Agata Łoskot-Strachota, „budowa Nord Stream 2 doprowadzi do częściowego ograniczenia lub – w dalszej perspektywie – nawet całkowitego wstrzymania dostaw rosyjskiego gazu przez szlak biegnący przez Ukrainę”.

>>> Czytaj więcej o Nord Stream 2 i unijnej polityce energetycznej

Kruczki prawne zamiast kompromisu

Przeciwnicy Nord Stream 2 szukają przede wszystkim środków prawnych, które pozwolą na zablokowanie inwestycji – podobnie jak to miało miejsce w przypadku innego planowanego przez Rosjan gazociągu, South Stream. Podkreślają, że jest ona niezgodna z prawem unijnym – zarówno z instrumentami unijnej polityki energetycznej (przede wszystkim Trzecim Pakietem Energetycznym, mówiącym o konieczności dywersyfikacji źródeł energii), jak i przepisami antymonopolowymi i ochrony środowiska.

Takie podejście wzmacnia rolę Komisji, będącej jedyną instytucją, która może stwierdzić, że Nord Stream 2 jest niezgodny z prawem unijnym i należy wstrzymać jego realizację. Jak mówi Zuzanna Nowak z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych „wydaje się, że państwa członkowskie zdecydowały już, że to właśnie KE będzie instancją orzekającą o przyszłości Nord Stream 2”, a „w związku z tym trwa aktywna kampania europejskich lobbystów z obydwóch obozów ukierunkowana na zdobycie uwagi unijnej instytucji, a nie na szukaniu kompromisu”.

>>> Czytaj więcej o tym kto zarządza unijną polityką energetyczną

Mętne przepisy

Pozycja Komisji w toczącym się sporze nie jest jednak jasna. W ostatnich miesiącach pojawiły się nawet wątpliwości co do jej jurysdykcji w tej sprawie, jako że Nord Stream 2 jest gazociągiem podmorskim i jedynie krótkie jego fragmenty przechodzą przez terytorium UE. Prawo unijne na podstawie, którego działa Komisja ma zastosowanie tylko na terenie Unii. Sytuacja ta pokazuje, że przepisy unijne są na tyle niejasne w tej kwestii, że można je interpretować zarówno na korzyść przeciwników, jak i zwolenników inwestycji.

W związku z tym decydujący może okazać się głos Rady Europejskiej, która zdecyduje o tym jaką strategię wobec Nord Stream 2 powinna przyjąć Komisja, a argumenty prawne mogą w tym gremium ustąpić negocjacjom politycznym. Wojciech Jakóbik z Biznes Alert uważa, że to właśnie państwa członkowskie zasiadające w Radzie Europejskiej zdecydują o przyszłości Nord Stream 2. Według niego „Komisja nie może zablokować rozbudowy gazociągu, może jedynie określić wytyczne, które będzie musiało spełnić realizujące projekt konsorcjum”. Jeśli jednak zostaną one spełnione, Komisja nie będzie mogła nic zrobić, nawet jeśli polityczne skutki inwestycji uderzą w państwa EŚW.

Jeśli dojdzie do budowy Nord Stream 2 państwa EŚW „będą zabiegały o przyjęcie przez Komisję takich rozwiązań, które ograniczą negatywne skutki rozbudowy gazociągu, w czym pomóc im mogą przepisy pakietu energetycznego czy mechanizmu kryzysowego” – mówi Jakóbik, dodając jednak, że „Polska czy kraje bałtyckie będą zadowolone tylko z całkowitej blokady inwestycji”, co według niego można osiągnąć jedynie w Radzie Europejskiej.

Szansa dla przeciwników

Obecnie osiągnięcie kompromisu między członkami UE wydaje się trudne. Państwa okopały się na swoich pozycjach, a jak zaznacza Zuzanna Nowak mają one zupełnie inne definicje „podstawowych pojęć takich jak solidarność, bezpieczeństwo czy dywersyfikacja dostaw”. Uniemożliwia im to „znalezienie wspólnej płaszczyzny porozumienia”.

W bloku poparcia dla Nord Stream 2 widoczne są jednak pęknięcia. W państwach zachodnich – Danii, Szwecji, a nawet samych Niemczech – pojawiają się krytyczne wobec projektu głosy. Jego przeciwnicy podkreślają niebezpieczeństwo związane ze zwiększeniem uzależnienia energetycznego od Rosji, wątpliwą wartość dla bezpieczeństwa energetycznego i zagrożenie dla środowiska naturalnego. Przyłączenie się tych państw do przeciwników rozbudowy gazociągu znacznie wzmocniłoby siłę opozycji.

Gotowość na ustępstwa

Kluczowa wydaje się rezygnacja z projektu przez Niemcy. Kanclerz Angela Merkel nie przejawia w sprawie Nord Stream 2 zbytniej aktywności, podkreślając, że jest to projekt komercyjny, a nie polityczny. Pozostawia tę sprawę w gestii wicekanclerza Sigmara Gabriela – zdecydowanego zwolennika projektu.

„W Niemczech rośnie jednak presja ze strony zielonych i innych organizacji, by kanclerz sprzeciwiła się budowie Nord Stream 2” – mówi Jakóbik. „Nie wiadomo czy Angela Merkel ulegnie ich wezwaniom, za budową gazociągu opowiada się bowiem lobby biznesowe, które będzie zarabiało na transferze rosyjskiego gazu przez terytorium Niemiec” – dodaje.

Rosnąca opozycja wobec rozbudowy gazociągu to szansa dla krajów EŚW na szukanie poparcia dla swojego stanowiska. Mają one w garści karty, które są teraz bardzo potrzebne niemieckiej kanclerz – m.in. w zakresie polityki migracyjnej i klimatycznej. Mogą się one zgodzić na ustępstwa w tych kwestiach, by zablokować postrzegany jako znacznie bardziej niebezpieczny, zarówno pod względem gospodarczym jako i geopolitycznym, Nord Stream 2. Kanclerz Merkel trudniej będzie odwoływać się do solidarności w kwestii relokacji uchodźców, jednocześnie ignorując interesy państw EŚW w sprawie bezpieczeństwa energetycznego.

Rosja kusi państwa członkowskie

Jednym z najpoważniejszych problemów przeciwników Nord Stream 2 są natomiast podejmowane przez Rosję działania na rzecz osłabienia ich pozycji. Według Zuzanny Nowak może ona zastosować dwie strategie: szantaż lub zachęty gospodarcze i polityczne. Pierwsza z nich jest mniej prawdopodobna, wpłynęłaby bowiem negatywnie na wizerunek Rosji i wzmocniłaby argumenty jej przeciwników, twierdzących, że „kraj ten wykorzystuje bezpieczeństwo energetyczne jako narzędzie hard power” i „nie jest stabilnym dostawcą”, a co za tym idzie „doprowadziłoby do ograniczenia udziału Rosji w europejskim rynku gazu”.

W ostatnim miesiącach widoczne jest za to stosowanie przez Rosję zachęt (niższych cen za gaz, nowych gazociągów), mających umocnić poparcie części państw członkowskich i zmienić stanowisko przeciwników wobec Nord Stream 2. W samej Grupie Wyszehradzkiej, możemy zaobserwować różnice w ocenie zagrożenia jakie niesie ze sobą rozbudowa gazociągu. Przykładowo Węgry (podobnie jak Włochy) krytykują Nord Stream 2 nie ze względu na kwestie geopolityczne, ale głównie ze względu na zablokowanie przez Komisję budowy South Stream, którym rosyjski gaz płynąłby na południe Europy z pominięciem Ukrainy, ale za to właśnie przez te dwa państwa.

>>> Czytaj więcej o stanowisku Grupy Wyszehradzkiej wobec Nord Stream 2

Niedawno Rosja ogłosiła projekt budowy nowego gazociągu do Grecji. Możliwe, że po uzyskaniu korzystnych ofert od strony rosyjskiej część państw członkowskich z tego regionu przestanie sprzeciwiać się rozbudowie Nord Stream.

Źródło: EurActiv.pl

Najnowsze artykuły