W najbliższych tygodniach ceny ropy naftowej będą na podobnym poziomie – przewiduje Janusz Galas z DM Deutsche Bank. Do końca roku ropa typu Brent może podrożeć najwyżej do 50 dolarów za baryłkę. Na wzrosty nie ma co liczyć także w przypadku miedzi oraz złota. Zdaniem eksperta słabość rynków surowcowych wynika przede wszystkim z dużej nadpodaży oraz spowolnienia gospodarczego, które w największym stopniu dotknęło kraje BRICS. Szanse na wzrosty mają natomiast rynki akcji.
– Rynek surowców od dłuższego czasu zmaga się z nadpodażą. Będzie ona co prawda z biegiem czasu się zmniejszać, ponieważ producenci ograniczają moce wytwórcze, jednak znacznego wzrostu cen surowców można by oczekiwać dopiero w momencie, gdy światowa gospodarka znacznie przyspieszać – mówi agencji informacyjnej Newseria Inwestor Janusz Galas, analityk Domu Maklerskiego Deutsche Banku.
W ubiegłym roku według wstępnych szacunków Banku Światowego dynamika globalnego PKB wyhamowała do 2,4 proc. Spadek w największym stopniu dotknął kraje zaliczane do grupy BRICS, czyli Brazylię, Rosję, Indie, Chiny oraz RPA. Tempo wzrostu tamtejszych gospodarek spadło w ciągu roku z 5,1 do 3,9 proc.
– Mamy do czynienia z utrzymującym się niskim wzrostem gospodarczym. Szefowa Międzynarodowego Funduszu Walutowego Christine Lagarde wezwała ostatnio rządy do podjęcia bardziej zdecydowanych działań zmierzających do przyspieszenia wzrostu gospodarczego – wyjaśnia Galas.
Jeśli prognozy Banku Światowego okażą się trafne, wówczas, jak zaznacza analityk, już w tym roku możemy mieć do czynienia z dość wyraźnym odbiciem na światowych rynkach finansowych. Bank przewiduje, że w 2016 roku globalne PKB wzrośnie o 2,9 proc., czego największą zasługą będzie wzrost w najuboższych krajach świata. W kolejnych latach oczekiwane są dalsze wzrosty i osiągnięcie tempa wzrostu na poziomie 3,1 proc.
– Sytuacja na rynku surowców zależy w dużej mierze od tego, co dzieje się w Chinach. W ostatnich 2–3 miesiącach napłynęło na rynek kilka pozytywnych informacji z Państwa Środka. Były to m.in. odczyty indeksów PMI zarówno dla sektora przemysłowego, jak i dla sektora usługowego, które nieco napawają optymizmem. Pozytywne są także dane na temat chińskiego eksportu – tłumaczy.
Analityk zaznacza, że na notowania surowców wpływać będzie także sytuacja na rynku walutowym. Scenariusz bazowy eksperta zakłada, że dolar amerykański w najbliższym czasie pozostanie silny. To z kolei negatywnie przełoży się na wyceny poszczególnych surowców.
– Z tego powodu spodziewamy się nieznacznego spadku cen miedzi na koniec roku w stosunku do obecnych wycen – informuje Janusz Galas.
Po ostatnim odbiciu cena miedzi na światowych rynkach wzrosła do poziomu 4,9–5,0 tys. dolarów za tonę. W dalszym ciągu jest to jednak blisko 20 proc. mniej, niż płacono za ten surowiec w kwietniu 2015 roku i o blisko 50 proc. mniej niż w 2011 roku.
– Jeśli chodzi natomiast o złoto, to nie spodziewamy się, żeby do końca roku miało ono jakoś znacząco wzrosnąć – mówi analityk.
Od początku roku cena złota wzrosła o ponad 17 proc. Obecnie za jedną uncję inwestorzy płacą ok. 1250 dolarów.
Ekspert odnosi się także do sytuacji na rynku ropy naftowej. Jego zdaniem w najbliższych miesiącach o wzrosty może być bardzo trudno. Powodem jest fiasko ostatnich rozmów w Dosze w sprawie zamrożenia poziomu wydobycia ropy naftowej przez największych światowych producentów, a także wzrost zapasów ropy w Stanach Zjednoczonych.
– Zakładamy, że w najbliższych tygodniach cena ropy powinna się kształtować w przedziale od 35 do 45 dolarów. Natomiast na koniec roku zakładamy, że baryłka ropy Brent osiągnie cenę 50 dolarów – prognozuje analityk DM Deutsche Banku.
Aktualnie ceny baryłki ropy Crude waha się w okolicach 39–42 dolarów. Przeciętnie o 2 dolary więcej należy zapłacić za baryłkę ropę typu Brent.
Źródło: Newseria.pl