icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Rosołowski: Pogłoski na temat dymisji ministra energii to nie przypadek

KOMENTARZ

Marcin Rosołowski

specjalista ds. PR i komunikacji społecznej

Wtorkowa burza w szklance wody, czyli doniesienia portalu tygodnika „Polityka” na temat rzekomej dymisji ministra Krzysztofa Tchórzewskiego z pewnością nie były przypadkiem – ani jeśli chodzi o konstrukcję całej informacji, ani jeżeli idzie o termin wrzucenia jej mediom.

Z punktu widzenia PR-owca robi to wrażenie starannie przemyślanej operacji, tylko że zrealizowanej z nieplanowanym opóźnieniem. Niewiele wcześniej ogłoszono powołanie Polskiej Grupy Górniczej – podmiotu, który jest niezbędny w planowanym przez rząd procesie restrukturyzacji przemysłu wydobywczego. Gdyby pogłoska o rezygnacji ministra pojawiła się rano, a nie po południu, wprowadziłaby bez wątpienia potężny chaos komunikacyjny. Poważne media muszą jednak – choćby pobieżnie – zweryfikować nawet najbardziej atrakcyjną z punktu widzenia czytelnika informację. Być może stąd cała sprawa wybuchła z kilkugodzinnym opóźnieniem.

To nie pierwsze tego rodzaju działanie, które w ostatnich tygodniach było podejmowane wokół kwestii reformy górnictwa, a które spełnia wszelkie przesłanki „czarnego PR”. W działaniach dyskredytujących pogłoski bywają o wiele skuteczniejsze od faktów – zwłaszcza, gdy o te trudno. Wcześniej w prasie, i to związanej z prawicą, próbowano dyskredytować pełnomocnika ds. reformy górnictwa – doniesienia te były na tyle absurdalne, że nikt ich nie podchwycił. Jaki był tego cel? Na zdrowy rozsądek – każda zmiana kadrowa w kierownictwie ministerstwa to szansa na opóźnienie we wprowadzaniu zmian w górnictwie.

Należy pamiętać, że rządowa reforma górnictwa oznacza wielkie zmiany nie tylko dla kopalń i ich pracowników. To prawdziwa rewolucja dla sporej grupy otaczającej branżę – firm, które robią świetne interesy dzięki obecnej strukturze branży. Głębokie zmiany oznaczają dla nich po prostu wywrócenie stolika. Gra więc idzie o bardzo poważne pieniądze i nie trzeba się dziwić, że przeciwnik przyjmuje zasadę: wszystkie chwyty dozwolone.

Powściągliwa reakcja Ministerstwa Energii na próby wywołania chaosu to taktyka dobra – przynajmniej do tej pory. Jeśli kierownictwo resortu dałoby się wciągnąć w dialog na temat plotek, ranga tych ostatnich z pewnością by wzrosła. Resort musi być jednak przygotowany na to, że to nie koniec próby sił. Warto, by wzmocnił swoją komunikację kryzysową. Na wszelki wypadek.

KOMENTARZ

Marcin Rosołowski

specjalista ds. PR i komunikacji społecznej

Wtorkowa burza w szklance wody, czyli doniesienia portalu tygodnika „Polityka” na temat rzekomej dymisji ministra Krzysztofa Tchórzewskiego z pewnością nie były przypadkiem – ani jeśli chodzi o konstrukcję całej informacji, ani jeżeli idzie o termin wrzucenia jej mediom.

Z punktu widzenia PR-owca robi to wrażenie starannie przemyślanej operacji, tylko że zrealizowanej z nieplanowanym opóźnieniem. Niewiele wcześniej ogłoszono powołanie Polskiej Grupy Górniczej – podmiotu, który jest niezbędny w planowanym przez rząd procesie restrukturyzacji przemysłu wydobywczego. Gdyby pogłoska o rezygnacji ministra pojawiła się rano, a nie po południu, wprowadziłaby bez wątpienia potężny chaos komunikacyjny. Poważne media muszą jednak – choćby pobieżnie – zweryfikować nawet najbardziej atrakcyjną z punktu widzenia czytelnika informację. Być może stąd cała sprawa wybuchła z kilkugodzinnym opóźnieniem.

To nie pierwsze tego rodzaju działanie, które w ostatnich tygodniach było podejmowane wokół kwestii reformy górnictwa, a które spełnia wszelkie przesłanki „czarnego PR”. W działaniach dyskredytujących pogłoski bywają o wiele skuteczniejsze od faktów – zwłaszcza, gdy o te trudno. Wcześniej w prasie, i to związanej z prawicą, próbowano dyskredytować pełnomocnika ds. reformy górnictwa – doniesienia te były na tyle absurdalne, że nikt ich nie podchwycił. Jaki był tego cel? Na zdrowy rozsądek – każda zmiana kadrowa w kierownictwie ministerstwa to szansa na opóźnienie we wprowadzaniu zmian w górnictwie.

Należy pamiętać, że rządowa reforma górnictwa oznacza wielkie zmiany nie tylko dla kopalń i ich pracowników. To prawdziwa rewolucja dla sporej grupy otaczającej branżę – firm, które robią świetne interesy dzięki obecnej strukturze branży. Głębokie zmiany oznaczają dla nich po prostu wywrócenie stolika. Gra więc idzie o bardzo poważne pieniądze i nie trzeba się dziwić, że przeciwnik przyjmuje zasadę: wszystkie chwyty dozwolone.

Powściągliwa reakcja Ministerstwa Energii na próby wywołania chaosu to taktyka dobra – przynajmniej do tej pory. Jeśli kierownictwo resortu dałoby się wciągnąć w dialog na temat plotek, ranga tych ostatnich z pewnością by wzrosła. Resort musi być jednak przygotowany na to, że to nie koniec próby sił. Warto, by wzmocnił swoją komunikację kryzysową. Na wszelki wypadek.

Najnowsze artykuły