(Wojciech Jakóbik)
Prezes Gazpromu poszedł w ślad prezydenta Rosji i zrzucił z siebie odpowiedzialność za spór o cenę dostaw gazu ziemnego na Białoruś. – Gazprom Belarus nie zalega ani na kopiejkę, a jest to spółka-córka Gazpromu – powiedział przy okazji Międzynarodowego Forum Ekonomicznego w Petersburgu.
Poinformował, że zarządzający sektorem gazowym na Białorusi podmiot przekazuje wszelkie należne płatności na konto spółki-matki. Problemy występują w relacjach z białoruskimi odbiorcami gazu. Zdaniem Millera spór o cenę dostaw, który powoduje, że Białorusini płacą według własnych wyliczeń, powinien zostać rozstrzygnięty na poziomie spółek działających na rynku białoruskim.
Podczas spotkania prezydenta Władimira Putina z jego białoruskim odpowiednikiem Aleksandrem Łukaszenką w Mińsku, przywódcy zgodnie stwierdzili, że spór ma „czysto komercyjny charakter” i nie zamierzają go omawiać na poziomie politycznym.
Według Gazpromu od początku tego roku Białoruś zalega na 220 mln dolarów ze względu na zaniżone opłaty za dostarczony gaz. Gazprom Transgas Belarus złożył pozew do trybunału arbitrażowego w Mińsku w sprawie długów białoruskich spółek dystrybucyjnych. Pomimo deklaracji przywódców i prezesa Gazpromu minister energii Białorusi Bohusław Potupczyk przekonuje, że cena dostaw z Rosji byłaby „sprawiedliwa” na poziomie 73 dolarów za 1000 m3. Nie ma porozumienia w tej sprawie z ministrem Aleksandrem Nowakiem z Rosji, choć rozmowy trwają.