KOMENTARZ
Dorota Sierakowska
Analityk surowcowy, Dom Maklerski BOŚ
Podczas wczorajszej sesji notowania ropy naftowej spadały. Cenie amerykańskiej ropy gatunku West Texas Intermediate po raz kolejny nie udało się pokonać ważnego oporu w okolicach 50 USD za baryłkę. Środowy spadek cen ropy naftowej można uznać przede wszystkim za ruch techniczny, a więc można go odczytać jako kolejną nieudaną próbę pokonania wspomnianej psychologicznej bariery.
Jednak wczoraj sprzedającym sprzyjały także informacje fundamentalne. Amerykański Departament Energii (DoE) podał w swoim cotygodniowym raporcie, że w poprzednim tygodniu zapasy ropy naftowej w USA spadły o 917 tysięcy baryłek. Był to spadek mniejszy od oczekiwań, które zakładały, że wyniesie on wyraźnie ponad milion baryłek. Wczorajszy odczyt stał także w kontraście wobec wtorkowego raportu Amerykańskiego Instytutu Paliw, który oszacował, że w minionym tygodniu spadek zapasów ropy w USA wyniósł aż 5,2 mln baryłek.
Niemniej, notowania ropy naftowej WTI i tak utrzymują się relatywnie wysoko. Siła optymistów to efekt ich wiary w brak Brexitu – a potwierdzenie takiego scenariusza przez wynik referendum prawdopodobnie poskutkowałoby kolejną próbą wybicia cen ropy naftowej ponad 50 USD za baryłkę. Gdzieś w tle sytuacji w Europie, na rynku ropy powoli ważny staje się kryzys w Wenezueli – kraju posiadającym największe na świecie rezerwy ropy naftowej. Na razie nie wpływa on istotnie na globalną podaż, ale w przyszłości zmiany na tamtejszym rynku są nieuniknione.
Tymczasem dzisiaj na rynku ropy naftowej możemy spodziewać się spokojnego wyczekiwania na rezultat referendum. Istnieje duża szansa na to, że dopiero jutro pojawi się większa zmienność.