ANALIZA
Mateusz Chudziak, Szymon Kardaś, Witold Rodkiewicz
Ośrodek Studiów Wschodnich
Wizyta prezydenta Rosji Władimira Putina w Turcji 10 października oznacza powrót do instrumentalnego partnerstwa, jakie charakteryzowało relacje między Moskwą a Ankarą przed ich zamrożeniem po zestrzeleniu przez Turków rosyjskiego bombowca w Syrii w listopadzie 2015 roku. Podpisana w trakcie wizyty międzyrządowa umowa o budowie gazociągu Turkish Stream świadczy o dążeniu obu stron do przywrócenia więzi gospodarczych na poziomie sprzed kryzysu.
W sferze politycznej odradzające się taktyczne partnerstwo oznacza wykorzystanie wzajemnego zbliżenia przede wszystkim do wzmocnienia pozycji obu państw wobec Zachodu oraz gotowość do zawierania cząstkowych kompromisów w polityce wobec Syrii. Jednocześnie nie widać perspektyw na przekształcenie się wzajemnych relacji w głębsze strategiczne partnerstwo czy trwały polityczny sojusz. Na przeszkodzie temu stoją m.in. fundamentalnie odmienne cele polityki obu państw wobec Syrii oraz brak gotowości Ankary do wyjścia ze struktur euroatlantyckich.
Porozumienie międzyrządowe w sprawie Turkish Stream
Podczas wizyty prezydenta Putina w Stambule podpisano międzyrządowe porozumienie w sprawie budowy gazociągu Turkish Stream (projekt ogłoszony w grudniu 2014 roku, po rezygnacji przez Rosję z planów budowy gazociągu South Stream). Rozmowy na temat projektu zostały co prawda zawieszone w grudniu 2015 roku ze względu na rosyjsko-turecki kryzys polityczny, Gazprom jednak nie wycofał się z planów budowy gazociągu. Odmrożony projekt przewiduje budowę dwóch nitek gazociągu (o przepustowości 15,75 mld m3 każda), z których jedna ma być przeznaczona dla dostaw gazu na rynek turecki, a druga dla tranzytu rosyjskiego gazu przez Turcję do odbiorców europejskich. Obecny kształt jest mniej ambitny w stosunku do pierwotnych założeń; w 2014 roku zakładano, że projekt Turkish Stream obejmie budowę czterech nitek, o łącznej przepustowości 63 mld m3 gazu rocznie (jednak już w październiku 2015 roku Gazprom zapowiedział ograniczenie łącznej przepustowości do 32 mld m3).
Podpisana umowa ma w dużej mierze ogólny charakter, a przyjęcie formuły, że odnosi się ona do budowy dwóch nitek gazociągu jest jedynie pozornym sukcesem Rosji. Wcześniej strona turecka postulowała podpisywanie odrębnych porozumień: najpierw dotyczącego budowy gazociągu z przeznaczeniem na rynek turecki, a w dalszej kolejności odrębnego w kwestii rurociągu tranzytowego; Gazpromowi z kolei zależało na podpisaniu jednej umowy dla wszystkich planowanych nitek. Z treści porozumienia międzyrządowego wynika jednak, że budowa nitki tranzytowej wymagać będzie podpisania dodatkowego protokołu. W umowie ustalono, że morską część gazociągu wybuduje Gazprom, lądową natomiast firmy tureckie oraz rosyjsko-tureckie joint venture (nitka tranzytowa). Porozumienie nie precyzuje jednak wielu technicznych czy finansowych szczegółów dotyczących projektu (przebieg trasy, koszty realizacji). Strony ustaliły też mechanizm obliczania zniżki na dostawy gazu do Turcji gazociągiem Turkish Stream (szczegóły mają być przedmiotem dalszych negocjacji), co nie rozstrzyga jednak aktualnego rosyjsko-tureckiego sporu cenowego. Od dwóch lat Ankara domaga się bowiem przyznania zniżki na gaz dla obecnie realizowanych dostaw. 11 października prezes Gazpromu oświadczył, że ewentualna zniżka może być powiązana ze zwiększeniem wolumenu rosyjskich dostaw do Turcji (o ok. 2 mld m3). W najbliższych miesiącach należy się więc spodziewać kontynuacji procesu negocjacyjnego, co może opóźniać tempo rozmów w sprawie szczegółów realizacji projektu Turkish Stream.
Niezależnie od powyższych niejasności wydaje się, że budowa co najmniej jednej nitki gazociągu, przeznaczonej na rynek turecki, jest realna w perspektywie do 2020 roku. Po pierwsze, strona rosyjska wykazuje dużą determinację, by w perspektywie najbliższych lat systematycznie zmniejszać zależność tranzytową od Ukrainy; jedna nitka Turkish Stream umożliwi Gazpromowi wyłączenie szlaku ukraińskiego przy realizacji dostaw na rynek turecki (obecnie tym szlakiem przesyła ok. 14,5–15 mld m3 gazu rocznie). Po drugie, zainteresowana budową nowego gazociągu jest również Turcja; Turkish Stream tworzy bowiem z perspektywy tureckiej kolejny po Blue Stream bezpośredni kanał importu gazu z Rosji. Po trzecie, do budowy co najmniej jednej nitki Turkish Stream Gazprom może wykorzystać rury, które miały być pierwotnie użyte do budowy gazociągu South Stream. Po czwarte, Rosja rozbudowała już infrastrukturę gazową na południu kraju w takim stopniu, który umożliwi eksport gazu nowym gazociągiem przez Morze Czarne.
Niejasne są natomiast perspektywy realizacji drugiej nitki (tranzytowej). Dotychczasowe ustalenia Gazpromu z partnerami europejskimi mają charakter wstępny, czego przykładem jest zawarte w lutym br. memorandum Gazpromu z włoską firmą Edison (kontrolowana przez francuską firmę EDF) oraz grecką firmą DEPA w sprawie dostaw rosyjskiego gazu przez Morze Czarne i (nieokreślone) kraje trzecie do Włoch i Grecji. Tym samym nie jest jasne, i potwierdzają to ogólne sformułowania użyte w podpisanym porozumieniu międzyrządowym, czy lądowe przedłużenie drugiej nitki Turkish Stream miałoby prowadzić z Turcji do Grecji czy też z Turcji do Bułgarii (okresowo pojawiają się w mediach spekulacje na temat reaktywacji projektu South Stream w zmodyfikowanej formie). Należy się jednak spodziewać, że w najbliższych miesiącach Rosja nasili ofensywę dyplomatyczną w krajach Europy Południowej, starając się nakłonić je do zorientowania planów rozbudowy własnej infrastruktury gazowej w sposób korelujący z drugą nitką Turkish Stream.
Więcej: Ośrodek Studiów Wschodnich