icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Nord Stream 2 zniechęca do Europy. Iran stawia na Azję i LNG

Priorytetem dla Iranu nie są dostawy gazociągowe do Europy, lecz eksport LNG do sąsiadów w Azji.

Podczas przemówienia w trakcie odbywającego się w Berlinie czwartego Iran Europe Oil, Gas & Energy Summit ambasador Iranu w Niemczech Ali Majedi ubolewał nad brakiem ogólnoeuropejskiej strategii w sektorze gazowym. Jego zdaniem utrudnia to Teheranowi planowanie eksportu gazu. – Jestem przekonany, że europejscy ministrowie energetyki nie wiedzą, co to jest polityka gazowa – powiedział Majedi. – Wobec tego eksport irańskiego gazu do Europy nie jest naszym priorytetem, bo nikt nie wie, kto chce otrzymać surowiec. Irańska polityka jest mniej więcej znana – dodał.

Nord Stream 2 czy dywersyfikacja z pomocą Iranu?

– Mam kilka pytań do Europy, a zwłaszcza do Niemiec. Po pierwsze, czy Niemcy naprawdę poważnie mówią o zmniejszeniu dostaw gazu z Rosji, czy też nie? – powiedział irański dyplomata, dodając, że kraje europejskie powinny wziąć pod uwagę przypadek Ukrainy oraz jej nadmiernej zależności od rosyjskiego gazu. W ten sposób irański minister odniósł się pośrednio do planów niemieckich zwiększenia dostaw surowca z Rosji poprzez budowę kolejnego gazociągu na Morzu Bałtyckim – kontrowersyjnego projektu Nord Stream 2, który ma podwoić przepustowość tego szlaku do 110 mld m3 rocznie.

Według irańskiego oficjela Europa powinna analizować alternatywne opcje dostaw, ale nie jest jasne, czy rzeczywiście bierze je pod uwagę. – Jeżeli Europa chce kupować irański gaz, to pytanie czy bardziej odpowiednie są dostawy rurociągami, czy w postaci LNG? – pytał irański ambasador.

Z analizy wykonanej przez National Iranian Gas Export Co. (NIGEC) wynika, że gazociąg do Europy nie jest opłacalny.

– Odległość między złożem South Pars a granicą z Turcją wynosi prawie 1800 km. Natomiast koszty przesyłu gazu tą trasą wynoszą niemal 2 dol./MMBtu – powiedział w rozmowie z Interfax Natural Gas Daily Alireza Kameli, który kilka dni temu ustąpił ze stanowiska dyrektora wykonawczego NIGEC. – Aby dotrzeć do rynku europejskiego potrzebujemy ponad 4 tys. km gazociągu, co oznacza dodatkowe 4 dol./MMBtu. Całkowity koszt dostarczenia surowca wyniósłby 6 dol./MMBtu, ale nie uwzględniałby on opłat w Turcji. Obecnie cena gazu w Europie wynosi 5 dol./MMBtu, więc pod względem ekonomicznym to rozwiązanie nie jest opłacalne – dodał.

Według Kameliego Iran nie jest przygotowany na dotowanie europejskiej strategii dywersyfikacji źródeł dostaw gazu. – Jeżeli Europa chce dywersyfikacji, to musi za nią zapłacić. Nie zamierzamy wybudować gazociągu, w którym koszt przesyłu będzie wynosił 6 dol./MMBtu, a potem sprzedawać surowiec ze zniżką. Nie ma żadnego uzasadnienia dla takiego projektu – powiedział Kameli.

Przypomnijmy, że w połowie sierpnia w rozmowie z agencją Trend wiceminister Iranu ds. ropy Amir Hossein Zamani stwierdził, że jego kraj jest gotowy do negocjacji w sprawie dostaw gazu poprzez Południowy Korytarz Gazowy. Podkreślił jednak, że gazociągowe dostawy surowca do Europy są na chwilę obecną ekonomicznie nieopłacalne.

– Nawet w zakresie dostaw LNG naszym priorytetem jest Azja, a nie Europa – powiedział irański wiceminister.

Trudny pośrednik

Nawet jeżeli Europejczycy są skłonni zapłacić więcej za gaz z Iranu, to problemy w relacjach między Iranem a Turcją mogą stanowić kolejną przeszkodę. Teheran obawia się, że Ankara stanie się regionalnym hubem gazowym, który będzie dyktować ceny dla Starego Kontynentu i czerpać zyski z irańskiego gazu. Iran chce bezpośrednio kontaktować się z odbiorcami w Europie i płacić Turcji za tranzyt surowca przez jej terytorium, podczas gdy Ankara chce kupować gaz z Iranu i sprzedawać go samodzielnie.

– Turcja oczekuje od nas, że sprzedamy gaz, po czym ona sama dostarczy go do odbiorców. To nie jest dla Iranu akceptowalne – powiedział Majedi, dodając, że Teheran jest w stanie współpracować z państwem tranzytowym, ale nie będzie to możliwe, jeżeli zechce ono zastąpić Iran w roli dostawcy.

Według Kameliego utrata perspektywy zwiększenia udziałów na rynku gazu w Europie nie jest dla Teheranu zbyt dużą stratą, ponieważ on nie rośnie. – Na europejskim rynku obserwowany jest trend spadkowy jeżeli chodzi o gaz ziemny. To nie jest rosnący rynek. Widzimy takie rynki na Bliskim Wschodzie, więc dostawy w tamtym kierunku są logiczne. W regionie Azji i Pacyfiku – w Indiach i w Chinach – znajdują się perspektywiczne rynki, natomiast nie możemy tego powiedzieć o Europie – powiedział Kameli.

 

Interfax Global Energy/Piotr Stępiński

Priorytetem dla Iranu nie są dostawy gazociągowe do Europy, lecz eksport LNG do sąsiadów w Azji.

Podczas przemówienia w trakcie odbywającego się w Berlinie czwartego Iran Europe Oil, Gas & Energy Summit ambasador Iranu w Niemczech Ali Majedi ubolewał nad brakiem ogólnoeuropejskiej strategii w sektorze gazowym. Jego zdaniem utrudnia to Teheranowi planowanie eksportu gazu. – Jestem przekonany, że europejscy ministrowie energetyki nie wiedzą, co to jest polityka gazowa – powiedział Majedi. – Wobec tego eksport irańskiego gazu do Europy nie jest naszym priorytetem, bo nikt nie wie, kto chce otrzymać surowiec. Irańska polityka jest mniej więcej znana – dodał.

Nord Stream 2 czy dywersyfikacja z pomocą Iranu?

– Mam kilka pytań do Europy, a zwłaszcza do Niemiec. Po pierwsze, czy Niemcy naprawdę poważnie mówią o zmniejszeniu dostaw gazu z Rosji, czy też nie? – powiedział irański dyplomata, dodając, że kraje europejskie powinny wziąć pod uwagę przypadek Ukrainy oraz jej nadmiernej zależności od rosyjskiego gazu. W ten sposób irański minister odniósł się pośrednio do planów niemieckich zwiększenia dostaw surowca z Rosji poprzez budowę kolejnego gazociągu na Morzu Bałtyckim – kontrowersyjnego projektu Nord Stream 2, który ma podwoić przepustowość tego szlaku do 110 mld m3 rocznie.

Według irańskiego oficjela Europa powinna analizować alternatywne opcje dostaw, ale nie jest jasne, czy rzeczywiście bierze je pod uwagę. – Jeżeli Europa chce kupować irański gaz, to pytanie czy bardziej odpowiednie są dostawy rurociągami, czy w postaci LNG? – pytał irański ambasador.

Z analizy wykonanej przez National Iranian Gas Export Co. (NIGEC) wynika, że gazociąg do Europy nie jest opłacalny.

– Odległość między złożem South Pars a granicą z Turcją wynosi prawie 1800 km. Natomiast koszty przesyłu gazu tą trasą wynoszą niemal 2 dol./MMBtu – powiedział w rozmowie z Interfax Natural Gas Daily Alireza Kameli, który kilka dni temu ustąpił ze stanowiska dyrektora wykonawczego NIGEC. – Aby dotrzeć do rynku europejskiego potrzebujemy ponad 4 tys. km gazociągu, co oznacza dodatkowe 4 dol./MMBtu. Całkowity koszt dostarczenia surowca wyniósłby 6 dol./MMBtu, ale nie uwzględniałby on opłat w Turcji. Obecnie cena gazu w Europie wynosi 5 dol./MMBtu, więc pod względem ekonomicznym to rozwiązanie nie jest opłacalne – dodał.

Według Kameliego Iran nie jest przygotowany na dotowanie europejskiej strategii dywersyfikacji źródeł dostaw gazu. – Jeżeli Europa chce dywersyfikacji, to musi za nią zapłacić. Nie zamierzamy wybudować gazociągu, w którym koszt przesyłu będzie wynosił 6 dol./MMBtu, a potem sprzedawać surowiec ze zniżką. Nie ma żadnego uzasadnienia dla takiego projektu – powiedział Kameli.

Przypomnijmy, że w połowie sierpnia w rozmowie z agencją Trend wiceminister Iranu ds. ropy Amir Hossein Zamani stwierdził, że jego kraj jest gotowy do negocjacji w sprawie dostaw gazu poprzez Południowy Korytarz Gazowy. Podkreślił jednak, że gazociągowe dostawy surowca do Europy są na chwilę obecną ekonomicznie nieopłacalne.

– Nawet w zakresie dostaw LNG naszym priorytetem jest Azja, a nie Europa – powiedział irański wiceminister.

Trudny pośrednik

Nawet jeżeli Europejczycy są skłonni zapłacić więcej za gaz z Iranu, to problemy w relacjach między Iranem a Turcją mogą stanowić kolejną przeszkodę. Teheran obawia się, że Ankara stanie się regionalnym hubem gazowym, który będzie dyktować ceny dla Starego Kontynentu i czerpać zyski z irańskiego gazu. Iran chce bezpośrednio kontaktować się z odbiorcami w Europie i płacić Turcji za tranzyt surowca przez jej terytorium, podczas gdy Ankara chce kupować gaz z Iranu i sprzedawać go samodzielnie.

– Turcja oczekuje od nas, że sprzedamy gaz, po czym ona sama dostarczy go do odbiorców. To nie jest dla Iranu akceptowalne – powiedział Majedi, dodając, że Teheran jest w stanie współpracować z państwem tranzytowym, ale nie będzie to możliwe, jeżeli zechce ono zastąpić Iran w roli dostawcy.

Według Kameliego utrata perspektywy zwiększenia udziałów na rynku gazu w Europie nie jest dla Teheranu zbyt dużą stratą, ponieważ on nie rośnie. – Na europejskim rynku obserwowany jest trend spadkowy jeżeli chodzi o gaz ziemny. To nie jest rosnący rynek. Widzimy takie rynki na Bliskim Wschodzie, więc dostawy w tamtym kierunku są logiczne. W regionie Azji i Pacyfiku – w Indiach i w Chinach – znajdują się perspektywiczne rynki, natomiast nie możemy tego powiedzieć o Europie – powiedział Kameli.

 

Interfax Global Energy/Piotr Stępiński

Najnowsze artykuły