icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Grodzki: Możliwe udostępnienie dla pieszych Ronda Dmowskiego bez wykładania ogromnych środków

Trwają analizy w sprawie możliwości wymalowania przejść dla pieszych w poziomie jezdni w samym centrum Warszawy – na rondzie Dmowskiego. Ale już teraz wiadomo, że realizacja tej, z pozoru banalnej inwestycji, będzie połączona z kompleksową przebudową samego ronda i może pochłonąć nawet kilkanaście mln zł – podały portale Rynek Kolejowy i Transport Publiczny

– Na razie Warszawa jest odizolowana od ruchu pieszych. Trudno jest im się poruszać po ulicach w centrum miasta, jak i w miejscach od niego oddalonych. Pod tym względem jest to stare, postsowieckie miasto – ocenia w rozmowie z naszym portalem Michał Grodzki, radny Warszawy.

W jego opinii rejon Ronda Dmowskiego został wykrojony z kilku planów zagospodarowania przestrzennego. Rada Warszawy podjęła nawet uchwałę, by całe rondo było objęte jednym planem. Tak by można było zaprojektować wg jednych wytycznych, wg jednego systemu i w jednym czasie i przystąpić do przywrócenia pieszym tego miejsca.

– Niestety, podejrzewam, że pogłoski o udostępnienie go pieszym pojawiły się zbyt wcześnie – mówi dalej Grodzki. – Ponieważ dopiero niedawno warszawscy radni przystąpili do zmiany tego planu. Bowiem w tej chwili całe to rondo skonstruowane jest tak, by cały ruch pieszy w jego rejonie odbywał się pod ziemią. Z tym, że osobiście nie opierałbym się na wyliczeniach stołecznego ZTM (Zarządu Transportu Miejskiego), bo nie obejmuje on całego planowania przestrzennego. Oparłbym się na tym, co mogliby zaproponować planiści czy biuro architektury miasta

– Myślę, jednak, że jest to czas przyszłości – twierdzi warszawski radny. – Z drugiej strony koszty dostosowania ronda do potrzeb pieszych wymagałoby poniesienia pewnych kosztów i to niebanalnych. Bo trzeba pamiętać, że naziemne przejścia dla pieszych nie mogłyby być usytuowane przy samym środku skrzyżowania (Al. Jerozolimskich i ul. Marszałkowskiej), ale raczej za istniejącymi przystankami – wysepkami tramwajowymi. Myślę, że miejsca pod przejścia dla pieszych można by w końcu można było znaleźć. Być może ZTM-owi chodziło o to, że byłyby one bardzo dosunięte do osi Marszałkowskiej i Al. Jerozolimskich, a przecież można by je od niej odsunąć.

Największym problemem jest to, że aby przekroczyć ul. Marszałkowską, albo trzeba podejść do podziemi, albo skorzystać z drugich podziemi w rejonie skrzyżowania z ul. Złotą, bądź z naziemnego przejścia po drugiej stronie Al. Jerozolimskich w rejonie ul. Żurawiej. Jednak znacznie gorzej wygląda to na Al. Jerozolimskich. Chcąc bowiem przekroczyć je, by dojść do Dworca Centralnego, trzeba po prostu tam podejść. A jest to odległość ponad pół km. Z kolei ponad 200 metrów trzeba dojść pieszo do najbliższego przejścia naziemnego w kierunku dawnego Smyka.

– Gdyby nie było torowiska, to – zgodnie z kodeksem ruchu drogowego – można by było tam przejść po prostu bez pasów – uważa Grodzki. – Natomiast obecnie nie można przejść. Co więcej, są problemy przy zatrzymywaniu tramwajów. Być może ZTM sporządził jakieś analizy, jak to zrobić.

– Jednak gdyby się nad tym pochylić, można by tę sprawę pozytywnie rozwiązać i to niekonieczne w sposób związany z ogromną przebudową i wykładaniem ogromnego budżetu – kończy radny.

Trwają analizy w sprawie możliwości wymalowania przejść dla pieszych w poziomie jezdni w samym centrum Warszawy – na rondzie Dmowskiego. Ale już teraz wiadomo, że realizacja tej, z pozoru banalnej inwestycji, będzie połączona z kompleksową przebudową samego ronda i może pochłonąć nawet kilkanaście mln zł – podały portale Rynek Kolejowy i Transport Publiczny

– Na razie Warszawa jest odizolowana od ruchu pieszych. Trudno jest im się poruszać po ulicach w centrum miasta, jak i w miejscach od niego oddalonych. Pod tym względem jest to stare, postsowieckie miasto – ocenia w rozmowie z naszym portalem Michał Grodzki, radny Warszawy.

W jego opinii rejon Ronda Dmowskiego został wykrojony z kilku planów zagospodarowania przestrzennego. Rada Warszawy podjęła nawet uchwałę, by całe rondo było objęte jednym planem. Tak by można było zaprojektować wg jednych wytycznych, wg jednego systemu i w jednym czasie i przystąpić do przywrócenia pieszym tego miejsca.

– Niestety, podejrzewam, że pogłoski o udostępnienie go pieszym pojawiły się zbyt wcześnie – mówi dalej Grodzki. – Ponieważ dopiero niedawno warszawscy radni przystąpili do zmiany tego planu. Bowiem w tej chwili całe to rondo skonstruowane jest tak, by cały ruch pieszy w jego rejonie odbywał się pod ziemią. Z tym, że osobiście nie opierałbym się na wyliczeniach stołecznego ZTM (Zarządu Transportu Miejskiego), bo nie obejmuje on całego planowania przestrzennego. Oparłbym się na tym, co mogliby zaproponować planiści czy biuro architektury miasta

– Myślę, jednak, że jest to czas przyszłości – twierdzi warszawski radny. – Z drugiej strony koszty dostosowania ronda do potrzeb pieszych wymagałoby poniesienia pewnych kosztów i to niebanalnych. Bo trzeba pamiętać, że naziemne przejścia dla pieszych nie mogłyby być usytuowane przy samym środku skrzyżowania (Al. Jerozolimskich i ul. Marszałkowskiej), ale raczej za istniejącymi przystankami – wysepkami tramwajowymi. Myślę, że miejsca pod przejścia dla pieszych można by w końcu można było znaleźć. Być może ZTM-owi chodziło o to, że byłyby one bardzo dosunięte do osi Marszałkowskiej i Al. Jerozolimskich, a przecież można by je od niej odsunąć.

Największym problemem jest to, że aby przekroczyć ul. Marszałkowską, albo trzeba podejść do podziemi, albo skorzystać z drugich podziemi w rejonie skrzyżowania z ul. Złotą, bądź z naziemnego przejścia po drugiej stronie Al. Jerozolimskich w rejonie ul. Żurawiej. Jednak znacznie gorzej wygląda to na Al. Jerozolimskich. Chcąc bowiem przekroczyć je, by dojść do Dworca Centralnego, trzeba po prostu tam podejść. A jest to odległość ponad pół km. Z kolei ponad 200 metrów trzeba dojść pieszo do najbliższego przejścia naziemnego w kierunku dawnego Smyka.

– Gdyby nie było torowiska, to – zgodnie z kodeksem ruchu drogowego – można by było tam przejść po prostu bez pasów – uważa Grodzki. – Natomiast obecnie nie można przejść. Co więcej, są problemy przy zatrzymywaniu tramwajów. Być może ZTM sporządził jakieś analizy, jak to zrobić.

– Jednak gdyby się nad tym pochylić, można by tę sprawę pozytywnie rozwiązać i to niekonieczne w sposób związany z ogromną przebudową i wykładaniem ogromnego budżetu – kończy radny.

Najnowsze artykuły