Królestwo Arabii Saudyjskiej zabrało stanowisko w sprawie wyborczych deklaracji obecnego prezydenta-elekta USA Donalda Trumpa. Zapowiedział on, że zrezygnuje z importu ropy z Bliskiego Wschodu i uniezależni Stany od surowców zza granicy.
Trump deklarował, że zamierza zrezygnować z zakupów u „wrogów USA” i „karteli naftowych”. Mógł mieć na myśli kartel OPEC, którego największym producentem wśród państw członkowskich jest Arabia Saudyjska.
– Prezydent-elekt Trump na pewno zauważy zalety naszej współpracy, a na pewno przemysł naftowy doradzi mu, że blokowanie handlu jakimkolwiek produktem nie jest zdrowe – powiedział prezes Saidu Aramco i minister ropy Arabii Saudyjskiej Khalid Al-Falih.
Arabia jest głównym dostawcą ropy z Bliskiego Wschodu do Stanów Zjednoczonych. Większość surowca zużywanego w amerykańskich rafineriach pochodzi jednak z pól naftowych w USA i Kanadzie. Eksperci zastanawiają się w jaki sposób spadek zależności od ropy bliskowschodniej przełoży się na zaangażowanie amerykańskie w tym regionie.
– USA są pewnego rodzaju przodownikiem kapitalizmu i wolnego rynku – ocenił saudyjski minister. – Nadal są ważnym elementem światowego przemysłu, który jest wzajemnie połączony i zależny od kluczowego dobra, jakim jest ropa naftowa. Wyrównywanie nierówności poprzez wolny handel ropą jest z tego względu bardzo ważne – ocenił Saudyjczyk.