KOMENTARZ
Karolina Baca-Pogorzelska
Dziennik Gazeta Prawna
Prognoz pogody nie znam, ale tzw. „otoczenie” górniczego święta może być w tym roku specyficzne.
Po roku rządów PiS wydawać by się mogło, że w przypadku górnictwa węgla kamiennego należałoby mieć już jakąś spójną wizję działania w tym sektorze. Niestety – nadal jej nie ma i zaczynam się obawiać, że szybko jej nie będzie. Po powołaniu Polskiej Grupy Górniczej PiS spoczął na laurach, choć nie był to wcale koniec, a początek morderczej drogi do naprawy górnictwa. Jednak wydaje się, że powietrze z pompowanego w kampanii wyborczej balonika uciekło wraz z rozpoczęciem działalności PGG. Owszem, udało się też względnie postawić na nogi Jastrzębską Spółkę Węglową, ale… no właśnie. Decyzja o zamknięciu kopalni Krupiński jest, ale jednak jej nie ma na 100% (walne zaplanowano na 29 listopada). Spółka, choć ma porozumienie ze związkami, wydaje pieniądze na płacenie odsetek za Barbórkę wypłacaną na raty (Polak potrafi – załodze JSW gratulujemy kreatywności). Nie emituje obligacji – bo patrz Krupiński…
No i jest jeszcze Katowicki Holding Węglowy. Celowo wspomniałam o nim na końcu, bo przyjęłam kolejność, jaką przyjął rząd.
To nieprawda, że sytuacja KHW jest najtragiczniejsza w jego historii, bo miewał już większe zobowiązania (część, 300 mln zł spłacił na przykład po sprzedaży Dalkii swego ZEC) przekraczające 3 mld zł i to wtedy, gdy węgiel też nie był nie wiadomo jak drogi. Konkurs na stanowisko prezesa wygrał tam kilka miesięcy temu człowiek, który z KHW związany jest od lat, czyli Tomasz Cudny. Wrócił na „stare śmieci” z Taurona. Zaproponował plan naprawczy KHW uwzględniający działanie tam dwóch kopalń. Konkurs wygrał, ale dziś koncepcja się zmieniła.
Koncepcja fuzji KHW i PGG wbrew temu, co mówi wiceminister energii Grzegorz Tobiszowski nie jest wcale pomysłem banków. Ba, DZ Bank nawet ją blokuje (to jeden z czterech obligatariuszy KHW – spółka wyemitowała w 2012 r. pięcioletnie papiery za 1,025 mld zł, DZ Bank ma najmniejszą pulę kilkudziesięciu mln zł).
Wiewiórki donoszą, że zaplanowane na 15 listopada spotkanie z bankami w sprawie fuzji nawet się nie odbyło. A do 21 listopada minister Tobiszowski miał poinformować stronę społeczną o tym, czy holding zachowa samodzielność, czy wejdzie do PGG. I co? I cisza.
Houston, mamy problem! „Wrzucenie” KHW do worka o nazwie PGG nie jest ogólnie złym pomysłem, bo jedna, silna grupa kopalń węgla energetycznego na Śląsku to niezły pomysł. Ale skoro PGG, jak twierdzi, powoli wychodzi na prostą mimo iż jej strata ma wynieść ok. 0,5 mld zł (biznesplan zakładał 380 mln zł, a „Rzeczpospolita pisała o 1 mld zł), to dorzucenie jej zobowiązań KHW jest zupełnie bez sensu. Czy nie warto byłoby najpierw wyprowadzić na prostą dwóch kopalń KHW, czyli Mysłowice-Wesoła i Murcki-Staszic (Wieczorek i wujek z ruchem Śląsk mają zostać zamknięte, a po ich złoża sięgnie Staszic), a potem myśleć o łączeniu zdrowych organizmów?
Na razie bowiem PGG wciąż jest chora (od czasu gry powstała w maju wciąż nie oddała żadnej nierentownej kopalni do Spółki Restrukturyzacji Kopalń, bo rządowi zabrakło już odwagi na pozwolenie zarządowi na podjęcie męskich decyzji), KHW również.
Obawiam się, że zestawienie dwóch chorych organizmów mogłoby się skończyć epidemią, a w efekcie śmiercią – a PiS z tego co pamiętam nie chce być grabarzem górnictwa? Panowie ministrowie i pani premier – naprawdę takiej Barbórki chcecie?