Analityk Bloomberga Leonid Berszydski ocenia, że już same rozmowy o porozumieniu naftowym dają zysk państwom uzależnionym od sprzedaży ropy na czele z Rosją. Potwierdza tezy stawiane na łamach BiznesAlert.pl.
– Trudno winić Rosję za to, że używa swojej maszyny propagandowej w celu budowy świata post faktów, skoro jej gospodarka zależy od rynku post faktów, czyli sektora naftowego – pisze analityk. Jego zdaniem reakcja rynku na wieść o porozumieniu państw kartelu OPEC w sprawie ograniczenia wydobycia surowca ujawniła ten mechanizm.
Według ustaleń Bloomberg News Rosja zarobiła 6 mld dolarów na samym udziale w rozmowach z OPEC na temat ograniczenia wydobycia ropy. Informacja o ich podjęciu wywindowała cenę baryłki. Zgoda na ograniczenie wydobycia rosyjskiego o 300 tysięcy baryłek, pod warunkiem pojawienia się takich możliwości technicznej także wpłynęła na cenę, choć decyzja nie została jeszcze podjęta. Tymczasem Rosja bije rekordy wydobycia i zarabia na rosnącej cenie ropy, dzięki „manipulacji informacją”.
Według Berszydskiego nie ma to nic wspólnego z rzeczywistym wpływem porozumienia na nadpodaż ropy na rynku. Analityk Bloomberg Gadfly Liam Denning obliczył, że do końca trzeciego kwartału 2017 roku pełna współpraca państw naftowych przy realizacji porozumienia da średnio obniżkę zapasów ropy na świecie z 65 do 56 dni realizacji zapotrzebowania, co w praktyce oznacza, że w magazynach nadal będzie spoczywać ilość surowca gwarantująca dostawy przez dwa miesiące. Rezerwy pozostaną znaczne.
Analityk Bloomberga przypomina, że nie ma mechanizmów karania państw, które nie podporządkują się porozumieniu, a mogą się takie znaleźć, jeżeli wbrew intencjom członków układu, cena ropy nie będzie rosła. Przypomina on, że Arabia Saudyjska odpowiedzialna za największe cięcia w przeszłości zwiększała ad hoc poziom wydobycia w celu odparcia konkurencji z Iranu i Rosji. Ryzyko takiego ruchu rośnie wraz z faktem, że Iran uzyskał zgodę na nieznaczny wzrost produkcji czarnego surowca.
– Zawsze będzie można znów porozmawiać o cięciach za kilka miesięcy. Skok ceny będzie gwarantowany – kwituje Berszidsky. Na spekulacjach na ten temat zarobią traderzy. – To rynek fałszywych wiadomości, który jest nawet bardziej lukratywny od politycznego – ocenia.
Zdaniem analityka Bloomberga problem pojawi się wtedy, gdy prywatni producenci z USA wrócą na wiertnie wraz ze wzrostem ceny baryłki. – Kiedy tylko wrócą do pracy, pojawią się raporty na ten temat, sprawa stanie się przedmiotem spekulacji na giełdzie, ceny spadną, a Rosja, Saudyjczycy i inni gracze z Zatoki Perskiej będą musieli zwiększyć wydobycie by zbilansować budżety – pisze autor komentarza.
Podobną tezę postawił BiznesAlert.pl w tekście pt.: Efekt jojo czyli jak zarobić na ropie.
http://biznesalert.pl/jakobik-efekt-jojo-czyli-zarobic-ropie/
Bloomberg