Porozumienie naftowe może pozostać na papierze i zaszkodzić Arabii w Europie

0
27

Pomimo poparcia dla porozumienia naftowego Irak i Arabia Saudyjska nie zamierzają rezygnować z ambitnych planów eksportu ropy do Azji. Stawia to pod znakiem zapytania ich gotowość do wywiązania się z warunków układu. Jeśli zaś się wywiążą, może na tym stracić Europa.

Dwaj najwięksi producenci w kartelu naftowym OPEC zamierzają walczyć o udziały rynkowe w Azji. Źródła Reutersa poinformowały, że rafinerie w Arabii zgłosiły Saudi Aramco gotowość do realizacji pełnych zamówień na pierwszą połowę 2017 roku, a część do zwiększenia eksportu. Podobne informacje płyną z Iraku do firmy SOMO.

Jeden kupiec w Azji poinformował Reutersa, że otrzyma z Arabii Saudyjskiej dostawy powyżej pierwotnych zamówień.

Skoro nie będzie malał eksport, to nie będzie mogło zmaleć wydobycie, a jest to podstawowe założenie układu o wspólnym jego ograniczeniu w kartelu, który został ustalony na szczycie organizacji w listopadzie tego roku.

Arabia Saudyjska zamierza ciąć dostawy z rafinerii do USA i Europy. O zmianach informuje klientów Saudi Aramco w okolicach 10 dnia każdego miesiąca. Według źródeł agencji Saudyjczycy mogliby się zdecydować na obcięcie dostaw na Zachód o około 5 procent.

Nie wiadomo jak ten trend przełoży się na wojnę o klienta na Starym Kontynencie, gdzie Arabia Saudyjska rzuciła wyzwanie Rosji. Owocem jest m.in. kontrakt PKN Orlen z Saudi Aramco, który został przedłużony w tym roku. Na zmniejszeniu dostaw z Arabii na Zachód mogą zyskać inni dostawcy bliskowschodni jak główny rywal – Iran lub dominująca w Europie Środkowo-Wschodniej Rosja.

10 grudnia tego roku producenci z OPEC spotkają się z krajami wydobywającymi ropę spoza kartelu. Będą rozmawiać o możliwości przyłączenia się niezależnych producentów do układu zawartego przez państwa OPEC. Jeżeli uda się od nich uzyskać deklarację o woli redukcji podaży o 600 tysięcy baryłek dziennie, porozumienie naftowe wejdzie w życie. Z tego 300 tysięcy ma przypaść Rosji, która wstępnie zgodziła się na cięcia.

Reuters