ANALIZA
Witold Rodkiewicz
Ośrodek Studiów Wschodnich
29 grudnia prezydent Stanów Zjednoczonych Barack Obama ogłosił nowe sankcje wobec Rosji, które mają być reakcją na ataki cybernetyczne na amerykańskie instytucje i urzędników oraz upublicznienie zdobytych w ten sposób informacji w trakcie prezydenckiej kampanii wyborczej. Sankcje zostały nałożone na rosyjski wywiad wojskowy (GRU) i jego kierownictwo, Federalną Służbę Bezpieczeństwa, trzy prywatne rosyjskie firmy cybernetyczne oraz dwóch hakerów. Ponadto wydalono 35 dyplomatów rosyjskich i zablokowano dostęp do dwóch nieruchomości będących własnością rosyjską na terenie Stanów Zjednoczonych.
W odpowiedzi prezydent Władimir Putin oskarżył administrację Obamy o dążenie do dalszego pogorszenia stosunków dwustronnych i ocenił przyjęcie nowych sankcji jako prowokację. Jednocześnie prezydent Rosji zrezygnował z kroków odwetowych, zastrzegając sobie jednak prawo do podjęcia ich w przyszłości i uzależniając dalsze działania od polityki przyszłej administracji Donalda Trumpa. Co więcej, zaprosił dzieci amerykańskich dyplomatów pracujących w Rosji na świąteczne spotkanie na Kreml.
Komentarz
Rosyjska reakcja na nowe amerykańskie sankcje jest niestandardowa. Dotychczas Rosja nie tylko odpowiadała w sposób symetryczny na podobne działania, ale też podkreślała swoje przywiązanie do zasady „adekwatnej odpowiedzi”, traktując to jako ważny element swojego wizerunku twardego i bezwzględnego gracza na arenie międzynarodowej. Rosyjskie odstępstwo od tej zasady pokazuje, jak bardzo zależy Kremlowi na zakończeniu otwartego konfliktu i odbudowie relacji ze Stanami Zjednoczonymi na nowych zasadach, które Kreml wyczytuje z deklaracji prezydenta elekta Donalda Trumpa i jego otoczenia. Zasady te to twardy realizm geopolityczny i geoekonomiczny, narodowy egoizm, oparcie stosunków międzynarodowych na targu pomiędzy mocarstwami oraz pragmatyczna współpraca abstrahująca od różnic w sferze wartości.
Więcej: Ośrodek Studiów Wschodnich