Udział odnawialnych źródeł energii w miksie energetycznym w Stanach Zjednoczonych będzie nadal rósł i to mimo niechęci przyszłej administracji Donalda Trumpa – uważa ustępujący prezydent USA Barack Obama.
Jego zdaniem jest mało prawdopodobne, aby spółki energetyczne zwróciły się w stronę węgla, niezależnie od planów Trumpa, który chce zwiększyć wydobycie czarnego złota. Przyszły amerykański prezydent zapowiedział, że USA wystąpią z podpisanego w Paryżu porozumienia klimatycznego. To według Obamy może oznaczać, że Waszyngton straci „swoje miejsce przy stole”.
Artykuł Obamy
W napisanym dla czasopisma Science artykule stwierdził on, że istnieje wiele naukowych dowodów pokazujących, że zmiany klimatyczne są realne i nie mogą być ignorowane. Zdaniem Obamy są powody, aby wierzyć, że trend w stronę gospodarki niskoemisyjnej jest nieodwracalny.
Wskazał, że w latach 2008-2015 amerykańska gospodarka wzrosła o 10 procent, podczas gdy w tym samym czasie emisja CO2 spadła niemal o tyle samo. Według Obamy amerykański biznes coraz częściej widzi korzyści związane z mniejszym wykorzystywaniem węgla oraz zwiększeniem efektywności energetycznej.
Powołując się na przykłady takich korporacji jak General Motors czy Alcoa, ustępujący włodarz Białego Domu stwierdził, że w porównaniu z 2008 rokiem w 2015 roku Amerykanie zużyli o 2,5 procent mniej energii, podczas gdy teraz gospodarka jest dziesięciokrotnie większa.
Zdaniem Obamy jeżeli gospodarka nie zmniejszy emisji, odczuje poważne skutki finansowe. Jeśli poziom emisji będzie rósł, to do końca stulecia temperatura na globie może się podnieść o 4 stopnie Celsjusza i tym samym kosztować światową gospodarkę 4 procent PKB. W przypadku USA budżet federalny mógłby rocznie stracić od 340 do 690 bln dolarów.
Węgiel na zasiłku
Według Obamy obecnie blisko 2,2 mln Amerykanów pracuje w zawodach związanych z efektywnością energetyczną. Dla porównania w sektorze wydobycia paliw kopalnych i produkcji energii elektrycznej pracuje 1,1 mln osób.
Dzięki szczelinowaniu hydraulicznemu gaz stał się transformującym źródłem energii i odpowiada teraz za 33 procent produkowanej w USA energii. Zdaniem ustępującego prezydenta, mimo że Trump zapowiada ożywienie sektora węglowego poprzez zmniejszenie biurokracji, „jest mało prawdopodobne, aby spółki zmieniły kurs i wybrały budowę elektrowni węglowych, które będą droższe od elektrowni gazowych, niezależnie od jakichkolwiek zmian w polityce federalnej w najbliższym czasie”.
Nawet te stany, które popierały Trumpa w wyborach prezydenckich, stawiają na odnawialne źródła energii. Dla przykładu w Iowa w latach 2008-2015 udział OZE wzrósł z 8 do 32 procent.
Według Obamy porozumienie klimatyczne w „fundamentalny sposób zmieniło krajobraz dyplomatyczny i już przynosi znaczące efekty”.
Jego zdaniem wypowiedzenie wspomnianego dokumentu, za czym optuje Trump, może doprowadzić do tego, że USA stracą swoje miejsce przy stole i nie będą w stanie wypełnić swoich zobowiązań względem innych państw. Jak zauważa Obama, dalszy udział w porozumieniu paryskim przyniesie jeszcze wiele korzyści zarówno dla Amerykanów, jak i dla społeczności międzynarodowej.
Przy czym ustępujący prezydent jest ostrożny w oferowaniu prezydentowi elektowi gałązki oliwnej. Zdaniem Obamy cele podpisanego przez Waszyngton porozumienia klimatycznego mogą być osiągnięte na różne sposoby i „nie oznacza to, że następna amerykańska administracja musi przestrzegać tych samych kierunków polityki krajowej”.
BBC