Gazprom zamierza zbudować kontrowersyjny gazociąg Nord Stream 2 za własne pieniądze. Orzeczenie polskiego urzędu antymonopolowego wykluczyło stworzenie konsorcjum z udziałem partnerów zachodnich.
Rosyjski gigant zaplanował w 2017 roku wydatek rzędu 111 mld rubli na realizację kontrowersyjnego projektu gazociągu z Rosji do Niemiec o nazwie Nord Stream 2. Wywołał on protesty w Europie Środkowo-Wschodniej. Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumenta orzekł, że koncentracja w formie konsorcjum Gazpromu, Shella, OMV, BASF-u, E.onu i Engie, które miałoby realizować projekt byłoby niezgodne z prawem antymonopolowym. Z tego względu Gazprom musiał porzucić to rozwiązanie.
Kommiersant wskazuje, że wkład zapowiedziany w planach spółki jest o półtorej razy wyższy od pierwotnie zakładanego. Źródło gazety przekonuje, że zachodni partnerzy będą mogli wesprzeć projekt finansowo, ale na ten moment cały ciężar wydatków spada na Rosjan. Po raz pierwszy od wielu lat Gazprom będzie musiał się zadłużyć w celu sfinansowania projektu infrastrukturalnego.
19 stycznia rosyjski gigant ujawnił plan inwestycji w infrastrukturę w 2017 roku. Na Nord Stream 2 chce wydać 110, 670 mld rubli, czyli 1,75 euro zgodnie z obecnym kursem.
Gazprom wpada w długi
Kommiersant przypomina, że w przypadku projektu Nord Stream 1, który został zrealizowany przez Gazprom i jego europejskich partnerów, koszt jego realizacji ponieśli udziałowcy w 30 procentach, a w 70 procentach banki. Skoro koszt drugiego gazociągu przez Morze Bałtyckie ma wynieść 8 mld euro (według pierwotnych szacunków, które mogą się zmienić), to na udziałowców przypadnie 2,4 mld dolarów. Ze względu na fakt, że jedynym udziałowcem pozostaje Gazprom, cały ten ciężar będzie musiał ponieść sam.
Źródło Kommiersanta twierdzi, że Nord Stream 2 nie będzie realizowany przez spółkę joint venture, ale europejscy partnerzy Gazpromu będą mogli wesprzeć projekt finansowo, choć nie podaje, w jaki sposób. Gazprom obiecał do końca roku przedstawić model finansowania, ale nie zrobił tego.
Wzrost kosztów realizacji kontrowersyjnego projektu może zaszkodzić Gazpromowi. Oprócz Nord Stream 2, rosyjska firma chce budować gazociąg do Turcji – Turkish Stream – a także do Chin – Siłę Syberii. Chce także zbudować przetwórnię gazu Amur, a także terminale LNG na Sachalinie i Morzu Bałtyckim. Tymczasem Gazprom notuje negatywny przepływ gotówki. W trzecim kwartale 2016 roku wyniósł on minus 101 mld rubli. Z tego względu po raz pierwszy od początku zeszłego roku wzrósł wtedy dług netto firmy – o 97,4 mld rubli, a zatem 5 procent, do 2,18 bln rubli.
Z tego względu w nadchodzących latach przepływ gotówki może być negatywny lub neutralny, a dywidendy będą skromne i sięgną do 8 rubli za akcję – przewiduje Andriej Poliszczuk z Raiffeisenbanku. Oznacza to, że zyski ze spodziewanego na 2017 rok wzrostu cen ropy naftowej i gazu ziemnego zostaną wchłonięte przez inwestycje infrastrukturalne. Nie oznacza to jednak, że Rosjanie nie udźwigną realizacji Nord Stream 2 bez pomocy partnerów.
Nord Stream 2 w ogniu krytyki
Projekt Nord Stream 2 zakłada budowę drugiego gazociągu przez Morze Bałtyckie z Rosji do Niemiec o przepustowości 55 mld m3 rocznie z opcją powiększenia jej do 60 mld m3 rocznie. Zgodnie z planem projekt zostanie zrealizowany do 2019 roku. Budowa miałaby ruszyć do końca tego roku.
Przedsięwzięcie jest krytykowane przez Polskę, Szwecję, państwa Grupy Wyszehradzkiej, kraje bałtyckie, Rumunię i Chorwację. Krytykuje go opozycja w Danii i Niemczech. Krytycy liczą na działanie Komisji Europejskiej, która ma rygorystycznie ocenić zgodność projektu z prawem unijnym. Jednak polityczną decyzję o zablokowaniu go może podjąć tylko Rada Europejska. Pomimo deklaracji o tym, że projekt ma czysto komercyjny charakter, zyskał polityczne poparcie Berlina. Wicekanclerz Sigmar Gabriel wielokrotnie odwiedzał Moskwę, by wyrazić poparcie dla Nord Stream 2.
Der Standard: Gazprom zbuduje Nord Stream 2 samotnie
Jak podaje niemiecki dziennik Der Standard, Gazprom pogodził się z koniecznością samotnej budowy gazociągu Nord Stream 2. – Stracił nadzieję na udział europejskich partnerów w projekcie, przynajmniej w najbliższej przyszłości – czytamy w gazecie.
Dziennik wskazuje, że to przez polski Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów do konsorcjum Nord Stream 2 nie mogły wejść zainteresowane tym Engie, OMV, Shell, Uniper i Wintershall. Teraz Gazprom musi zapłacić 1,75 mld euro, dwa razy więcej niż planował, na potrzeby realizacji projektu. Mimo to Rosjanie deklarują, że nie ma zagrożenia dla finansowania projektu.
Kommiersant/Der Standard/Wojciech Jakóbik
PUBLIKACJA 20.01.2017 godz. 7.00
AKTUALIZACJA 25.01.2017 godz. 6.45