icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Trump w sojuszu z Kurdami zamierza zlikwidować Daesh

Prezydent Donald Trump w pierwszym tygodniu urzędowania podpisał dekret o przygotowaniu w ciągu 30 dni przez Pentagon i Kolegium Szefów Połączonych Sztabów wstępnego planu pokonania i zlikwidowania „terrorystycznej organizacji zwanej Państwo Islamskie.” W tej kampanii szczególne miejsce ma być przewidziane dla syryjskiego Kurdystanu ( Rożawy) oraz YPG jako kluczowego sojusznika  w wojnie przeciw ISIS – pisze Teresa Wójcik, redaktor BiznesAlert.pl.

„Wykorzenimy islamski ekstremizm, ISIS zniknie ze świata” – zapowiedział prezydent Donald Trump w inauguracyjnym przemówieniu do narodu amerykańskiego. W dziesięć dni później rozpoczął realizację tej deklaracji. W początkach lutego Syryjskie Siły Demokratyczne (Syrian Democratic Forces SDF), wojskowy sojusz kurdyjskich i arabskich oddziałów samoobrony otrzymały pojazdy pancerne oraz ciężki sprzęt bojowy. W szeregach SDF znajduje się ponad 30 tys. żołnierzy kurdyjskich i około 5 tys. arabskich.

Wbrew gwałtownym sprzeciwom Turcji oznacza to wyposażenie Kurdów syryjskich w ciężki sprzęt bojowy nowoczesnej generacji, którym dotychczas nie dysponowali. Podkreślił ten fakt Tatal Silo rzecznik SDF, który powiedział, że dotychczas SDF oraz wcześniej oddziały samoobrony kurdyjskiej (YPG/YPJ) otrzymywały transporty lekkiej broni i amunicji. – Jest to pierwszy, ale daleko nie ostatni transport ciężkiej broni dla najważniejszych dla USA sojuszniczych sił lądowych walczących w Syrii z dżiahadystami. – potwierdził rzecznik Pentagonu John Dorrian – Kurdowie będą główną lądową siłą uderzeniową w wyzwalaniu Raqqi, centrum sił i stolicy ISIS.

Silo zauważył, że nowa administracja USA jest zdeterminowana, aby skutecznie wspierać SDF, w przeciwieństwie do administracji Baracka Obamy. Rzecznik  przypomniał ostatnią wizytę w Ankarze byłego wiceprezydenta Joe Bidena i jego rozmowy z prezydentem Erdoganem, po których oddziały kurdyjskie musiały wycofać się z wyzwolonego przez nich miasta Manbidż oraz generalnie na wschodni brzeg Eufratu. Biden przedstawił im ultimatum: albo podporządkują się tej decyzji, albo utracą wsparcie jako sojusznik USA. Obecnie sytuacja jest radykalnie inna.

Dorrian w ostatni piątek ( 3 lutego) poinformował, że oddziały kurdyjskie będą odpowiednio wyposażane w uzbrojenie i sprzęt ciężki z czołgami włącznie oraz będą mieć osłonę amerykańskiego lotnictwa „przed każdymi nieprzyjaznymi siłami”. Co jest wiele znaczącym stwierdzeniem dla Ankary. Wiadomo już także, że do 500 amerykańskich komandosów Navy SEAL’S znajdujących się już na terenach kontrolowanych przez Kurdów,  do SDF dołączy niebawem kolejna taka sama grupa żołnierzy USA. Przygotują wraz z oddziałami kurdyjsko-arabskimi ostateczny szturm na Raqqę.

Przedstawiciele amerykańskiego dowództwa w Syrii informują, że rozpoczyna się ostatnia faza bitwy o to miasto. Obecnie siły SDF znajdują się ok.km. od Raqqi. Przewiduje się, że walki potrwają mniej więcej dwa miesiące.

Prezydent Donald Trump wśród dokumentów podpisanych w pierwszym tygodniu urzędowania podpisał dekret o przygotowaniu w ciągu 30 dni przez Pentagon i Kolegium Szefów Połączonych Sztabów oraz „inne odpowiedzialne agencje” wstępnego planu pokonania i zlikwidowania „terrorystycznej organizacji zwanej Państwo Islamskie.” W tej kampanii szczególne miejsce ma być przewidziane dla syryjskiego Kurdystanu ( Rożawy) oraz YPG jako kluczowego sojusznika  w wojnie przeciw ISIS.

Trump będzie mieć szybko program dla osiągnięcia pokoju w Syrii. Tyle, że problem rozgrywał się dotychczas w trójkącie: Rosja, Turcja, Iran. Obama przez swoje niezrozumiałe niezdecydowanie i bierność wyłączył USA z tej gry. Obecnie będzie to czworokąt – ze Stanami Zjednoczonymi, które znajdą się  wobec trzech przeciwnych/nieprzyjacielskich graczy. Układ interesów w skrócie jest następujący. Rosja potrzebuje Syrii – także bez Assada – jako swojej geopolitycznej bazy na Bliskim Wschodzie i regionie Morza Śródziemnego. Dlatego po Astanie rzeczniczka rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa zapowiedziała, że Rosja zgodzi się na każdą nową konstytucję Syrii, ale pod warunkiem, że będzie to państwo unitarne, bez regionów autonomicznych itp.

To znaczy przede wszystkim bez autonomicznej Rożawy. Iran chce m.in. uprzywilejowanej pozycji ludności szyickiej. Turcja ma podstawowy cel – pokonać Kurdów jako „terrorystów” związanych z PKK. Groźniejszych dla Ankary niż sułtanat ISIS. W Astanie „trójka” nie doszła do porozumienia. Dla Trumpa to zapewne lepiej, będzie szukać porozumienia dla  swojego pomysłu na Syrię (prawdopodobnie z Autonomią Syryjskiego Kurdystanu, jak Bush dla Irackiego Kurdystanu) z każdym z tych państwa z osobna. I niestety, też może mieć problemy. Z Rosją doraźnie może pomóc Rex Tillerson, zdecydowany zwolennik suwerennego państwa kurdyjskiego po osobistych dobrych doświadczeniach z irackim Kurdystanem i politykami tej Autonomii. Byle nie za cenę Ukrainy. Iranowi można złagodzić sankcje. Ale Turcja…Erdogan wie, że Kurdowie zbudują silne państwo na wzór Izraela, ale ze znacznie liczniejszą ludnością, wysokim wzrostem demograficznym i z zasobami ropy. Do tego 20 proc. wśród prawie 80 mln mieszkańców Turcji to też Kurdowie.

Inny scenariusz – osiągnięte zostanie porozumienie amerykańsko-rosyjskie, Syria zostaje podzielona na dwa nieduże państwa. Jedno w sferze wpływów Rosji, post-assadowskie,  drugie – Rożawa, w sferze USA, zbudowane na podstawie SDF. Ale za granicą tego drugiego państwa jest Turcja, która nie może się zgodzić na „państwo kurdyjskie”, co wykorzystuje zaprzyjaźniona Rosja, aby osłabić pozycję USA w tej części Syrii. Turcja, pod różnymi pretekstami atakując Rożawę wymusza na Waszyngtonie absurdalną (dla Amerykanów) decyzję. Albo Turcja, albo Rożawa czyli Kurdowie. Postawienie na Turcję to osłabienie Rożawy ( lotnicze ataki Turcji na wojska kurdyjskie) i rewitalizacja ISIS. A zagrożona z dwóch stron Rożawa może zwrócić się o pomoc do pro-rosyjskiej Syrii co oznacza ostatecznie przejęcie „państwa kurdyjskiego” przez Moskwę. Zagrożenie jest oczywiste, Waszyngton raczej więc postawi na Kurdów. Korzyści są oczywiste – przy wsparciu USA radykalnie wzmocnione wojska kurdyjskie wypierają ISIS z terenów zajmowanych obecnie w północnej i wschodniej Syrii, a za rok – dwa likwidują niedoszły kalifat dżihadistów. W krótkiej perspektywie USA mają sukces, a także znacząco rozszerzyły swoją strefę wpływów. Co więcej w nieco dłuższej – z irackiego Autonomicznego Kurdystanu i Rożawy może powstać samodzielne, sojusznicze, prozachodnie  państwo. Ale istnieje problem Turcji, Erdogan może uznać, że wyjściem jest otwarte odwrócenie sojuszu. Już tylko z Rosją.

Prezydent Donald Trump w pierwszym tygodniu urzędowania podpisał dekret o przygotowaniu w ciągu 30 dni przez Pentagon i Kolegium Szefów Połączonych Sztabów wstępnego planu pokonania i zlikwidowania „terrorystycznej organizacji zwanej Państwo Islamskie.” W tej kampanii szczególne miejsce ma być przewidziane dla syryjskiego Kurdystanu ( Rożawy) oraz YPG jako kluczowego sojusznika  w wojnie przeciw ISIS – pisze Teresa Wójcik, redaktor BiznesAlert.pl.

„Wykorzenimy islamski ekstremizm, ISIS zniknie ze świata” – zapowiedział prezydent Donald Trump w inauguracyjnym przemówieniu do narodu amerykańskiego. W dziesięć dni później rozpoczął realizację tej deklaracji. W początkach lutego Syryjskie Siły Demokratyczne (Syrian Democratic Forces SDF), wojskowy sojusz kurdyjskich i arabskich oddziałów samoobrony otrzymały pojazdy pancerne oraz ciężki sprzęt bojowy. W szeregach SDF znajduje się ponad 30 tys. żołnierzy kurdyjskich i około 5 tys. arabskich.

Wbrew gwałtownym sprzeciwom Turcji oznacza to wyposażenie Kurdów syryjskich w ciężki sprzęt bojowy nowoczesnej generacji, którym dotychczas nie dysponowali. Podkreślił ten fakt Tatal Silo rzecznik SDF, który powiedział, że dotychczas SDF oraz wcześniej oddziały samoobrony kurdyjskiej (YPG/YPJ) otrzymywały transporty lekkiej broni i amunicji. – Jest to pierwszy, ale daleko nie ostatni transport ciężkiej broni dla najważniejszych dla USA sojuszniczych sił lądowych walczących w Syrii z dżiahadystami. – potwierdził rzecznik Pentagonu John Dorrian – Kurdowie będą główną lądową siłą uderzeniową w wyzwalaniu Raqqi, centrum sił i stolicy ISIS.

Silo zauważył, że nowa administracja USA jest zdeterminowana, aby skutecznie wspierać SDF, w przeciwieństwie do administracji Baracka Obamy. Rzecznik  przypomniał ostatnią wizytę w Ankarze byłego wiceprezydenta Joe Bidena i jego rozmowy z prezydentem Erdoganem, po których oddziały kurdyjskie musiały wycofać się z wyzwolonego przez nich miasta Manbidż oraz generalnie na wschodni brzeg Eufratu. Biden przedstawił im ultimatum: albo podporządkują się tej decyzji, albo utracą wsparcie jako sojusznik USA. Obecnie sytuacja jest radykalnie inna.

Dorrian w ostatni piątek ( 3 lutego) poinformował, że oddziały kurdyjskie będą odpowiednio wyposażane w uzbrojenie i sprzęt ciężki z czołgami włącznie oraz będą mieć osłonę amerykańskiego lotnictwa „przed każdymi nieprzyjaznymi siłami”. Co jest wiele znaczącym stwierdzeniem dla Ankary. Wiadomo już także, że do 500 amerykańskich komandosów Navy SEAL’S znajdujących się już na terenach kontrolowanych przez Kurdów,  do SDF dołączy niebawem kolejna taka sama grupa żołnierzy USA. Przygotują wraz z oddziałami kurdyjsko-arabskimi ostateczny szturm na Raqqę.

Przedstawiciele amerykańskiego dowództwa w Syrii informują, że rozpoczyna się ostatnia faza bitwy o to miasto. Obecnie siły SDF znajdują się ok.km. od Raqqi. Przewiduje się, że walki potrwają mniej więcej dwa miesiące.

Prezydent Donald Trump wśród dokumentów podpisanych w pierwszym tygodniu urzędowania podpisał dekret o przygotowaniu w ciągu 30 dni przez Pentagon i Kolegium Szefów Połączonych Sztabów oraz „inne odpowiedzialne agencje” wstępnego planu pokonania i zlikwidowania „terrorystycznej organizacji zwanej Państwo Islamskie.” W tej kampanii szczególne miejsce ma być przewidziane dla syryjskiego Kurdystanu ( Rożawy) oraz YPG jako kluczowego sojusznika  w wojnie przeciw ISIS.

Trump będzie mieć szybko program dla osiągnięcia pokoju w Syrii. Tyle, że problem rozgrywał się dotychczas w trójkącie: Rosja, Turcja, Iran. Obama przez swoje niezrozumiałe niezdecydowanie i bierność wyłączył USA z tej gry. Obecnie będzie to czworokąt – ze Stanami Zjednoczonymi, które znajdą się  wobec trzech przeciwnych/nieprzyjacielskich graczy. Układ interesów w skrócie jest następujący. Rosja potrzebuje Syrii – także bez Assada – jako swojej geopolitycznej bazy na Bliskim Wschodzie i regionie Morza Śródziemnego. Dlatego po Astanie rzeczniczka rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa zapowiedziała, że Rosja zgodzi się na każdą nową konstytucję Syrii, ale pod warunkiem, że będzie to państwo unitarne, bez regionów autonomicznych itp.

To znaczy przede wszystkim bez autonomicznej Rożawy. Iran chce m.in. uprzywilejowanej pozycji ludności szyickiej. Turcja ma podstawowy cel – pokonać Kurdów jako „terrorystów” związanych z PKK. Groźniejszych dla Ankary niż sułtanat ISIS. W Astanie „trójka” nie doszła do porozumienia. Dla Trumpa to zapewne lepiej, będzie szukać porozumienia dla  swojego pomysłu na Syrię (prawdopodobnie z Autonomią Syryjskiego Kurdystanu, jak Bush dla Irackiego Kurdystanu) z każdym z tych państwa z osobna. I niestety, też może mieć problemy. Z Rosją doraźnie może pomóc Rex Tillerson, zdecydowany zwolennik suwerennego państwa kurdyjskiego po osobistych dobrych doświadczeniach z irackim Kurdystanem i politykami tej Autonomii. Byle nie za cenę Ukrainy. Iranowi można złagodzić sankcje. Ale Turcja…Erdogan wie, że Kurdowie zbudują silne państwo na wzór Izraela, ale ze znacznie liczniejszą ludnością, wysokim wzrostem demograficznym i z zasobami ropy. Do tego 20 proc. wśród prawie 80 mln mieszkańców Turcji to też Kurdowie.

Inny scenariusz – osiągnięte zostanie porozumienie amerykańsko-rosyjskie, Syria zostaje podzielona na dwa nieduże państwa. Jedno w sferze wpływów Rosji, post-assadowskie,  drugie – Rożawa, w sferze USA, zbudowane na podstawie SDF. Ale za granicą tego drugiego państwa jest Turcja, która nie może się zgodzić na „państwo kurdyjskie”, co wykorzystuje zaprzyjaźniona Rosja, aby osłabić pozycję USA w tej części Syrii. Turcja, pod różnymi pretekstami atakując Rożawę wymusza na Waszyngtonie absurdalną (dla Amerykanów) decyzję. Albo Turcja, albo Rożawa czyli Kurdowie. Postawienie na Turcję to osłabienie Rożawy ( lotnicze ataki Turcji na wojska kurdyjskie) i rewitalizacja ISIS. A zagrożona z dwóch stron Rożawa może zwrócić się o pomoc do pro-rosyjskiej Syrii co oznacza ostatecznie przejęcie „państwa kurdyjskiego” przez Moskwę. Zagrożenie jest oczywiste, Waszyngton raczej więc postawi na Kurdów. Korzyści są oczywiste – przy wsparciu USA radykalnie wzmocnione wojska kurdyjskie wypierają ISIS z terenów zajmowanych obecnie w północnej i wschodniej Syrii, a za rok – dwa likwidują niedoszły kalifat dżihadistów. W krótkiej perspektywie USA mają sukces, a także znacząco rozszerzyły swoją strefę wpływów. Co więcej w nieco dłuższej – z irackiego Autonomicznego Kurdystanu i Rożawy może powstać samodzielne, sojusznicze, prozachodnie  państwo. Ale istnieje problem Turcji, Erdogan może uznać, że wyjściem jest otwarte odwrócenie sojuszu. Już tylko z Rosją.

Najnowsze artykuły