KOMENTARZ
Dominik Kimla
Frost&Sullivan
Rezygnacja przez Ministerstwo Obrony Narodowej (MON) z budowy okrętów podwodnych (projekt Orka) w polskich stoczniach oraz z wyposażenia ich w pociski manewrujące będzie miała długofalowe konsekwencje zarówno dla potencjału odstraszania całych Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej (SZRP), jak i krajowego przemysłu zbrojeniowego.
Decyzja MON musi niepokoić przynajmniej z dwóch powodów. Po pierwsze, nowe okręty podwodne wyposażone w pociski manewrujące znacząco zwiększyłyby potencjał odstraszania SZRP i byłyby filarem tzw. „Polskich Kłów”. Warto podkreślić, że w przeciwieństwie do forsowanych obecnie rozwiązań w postaci samolotów F-16 z rakietami AGM-158 JASSM oraz Nadbrzeżnego Dywizjonu Rakietowego, to operujące okręty podwodne byłyby jedynym systemem uzbrojenia, którego potencjalny przeciwnik nie byłby w stanie zniszczyć w pierwszych minutach konfliktu. Co więcej, wykorzystując postulowane pociski manewrujące, skrycie operujące okręty miałyby możliwość do przeprowadzenia efektywnego ataku odwetowego.
Po drugie, decyzja o rezygnacji z produkcji lub współprodukcji okrętów z udziałem rodzimego przemysłu stoczniowego została podjęta w przededniu integracji polskiego przemysłu zbrojeniowego. Ważną częścią Polskiej Grupy Zbrojeniowej mają być przedsiębiorstwa stoczniowe, którym w ten oto sposób zamyka się drogę do nabycia istotnych zdolności przemysłowych i potencjalnego udziału w łańcuchu poddostawców wybranego dostawcy okrętów podwodnych dla Marynarki Wojennej RP. Analizy rynku konwencjonalnych okrętów podwodnych m.in. Sztokholmskiego Międzynarodowego Instytutu Badań nad Pokojem oraz firmy doradczej Frost&Sullivan jednoznacznie wskazują na rosnący popyt na tego typu systemy uzbrojenia, szczególnie ze strony państw Azji Południowo-Wschodniej i Bliskiego Wschodu. W konsekwencji ostatnich decyzji MON, polski przemysł stoczniowy został pozbawiony potencjalnych zamówień eksportowych.
Jako argument przeciwko budowie w kraju okrętów podwodnych podnoszony jest fakt, że Polska nie ma doświadczenia w tej materii. Warto jednak mieć na uwadze doświadczenia takich państw jak Korea Południowa, która w ciągu trzydziestu lat zbudowała potencjał przemysłowy w tym zakresie i obecnie dołączyła do grona eksporterów tego typu uzbrojenia, czy Szwecji, która zdecydowanie broni możliwości budowy okrętów podwodnych przez lokalny przemysł.
W świetle przytoczonych argumentów trudno znaleźć racjonalne przesłanki, które uzasadniałyby decyzję o pozyskaniu okrętów podwodnych bez rakiet manewrujących i bez udziału rodzimego przemysłu stoczniowego. Wytłumaczeniem może być dążenie decydentów do pozyskania okrętów używanych, które nie są wyposażone w pociski manewrujące lub wręcz całkowitej rezygnacji z zakupu okrętów podwodnych.
Dr Dominik Kimla jest starszym analitykiem w międzynarodowej firmie doradczej, zajmuje się monitorowaniem rynku zbrojeniowego w Europie.