Sejmowa komisja infrastruktury wysłuchała informacji wiceministra infrastruktury na temat umowy na zakup Pendolino. Omówiono m.in. proces negocjacji z firmą Alstom, kwestię kar umownych, za niewywiązanie się z warunków kontraktu oraz różnicę zdań w kluczowych kwestiach dotyczących homologacji na system ERTMS2 (możliwość przeprowadzenia testów poza Polską) oraz prędkości maksymalnej 250 km/h. Wg wiceministra oraz kierownictwa PKP istnieje chęć wypracowania rozwiązania satysfakcjonującego obie strony, a kwestie sporne zostaną przekazane do arbitrażu. W związku z tym wciąż realne ma pozostawać wprowadzenie do eksploatacji pociągów od 14 grudnia br.
– Z tego, co mówili wiceminister infrastruktury, Zbigniew Klepacki oraz prezesi Grupy PKP, PKP Intercity oraz PKP PLK, wynikało, że wbrew temu o czym wiemy, wszystko z Pendolino jest w najlepszym porządku, wszystko idealnie funkcjonuje, idzie w dobrym kierunku, kontrakt z Alstomem jest – choć może nie do końca – realizowany, a za nieterminowość firma ta ma płacić kary – oświadczył w rozmowie z naszym portalem, relacjonując posiedzenie w Sejmie, pos. Leszek Aleksandrzak (SLD), wiceprzewodniczący sejmowej komisji infrastruktury.
W jego opinii sytuacja jest jednak zupełnie inna. Wobec tego posłowie obecni podczas posiedzenia komisji pytali, dlaczego skoro wszystko jest tak pięknie, Pendolino – według niektórych doniesień prasowych – nie może wjechać na Dworzec Centralny? A nie wiadomo czy jeszcze nie na jakiś inny.
Bo są za wąskie perony i być może trzeba je będzie przebudować. Zaś same pociągi Pendolino stoją na bocznicy i nie ma odpowiednio przystosowanych do ich wymogów torów.
– W dodatku z doniesień medialnych wynika, że pociągi te będą w praktyce – przynajmniej na początku – jeździły z taką prędkością, z jaką poruszają się Husarze (maks. do 160 km/godz.) – mówi dalej Aleksandrzak. – Powstaje więc pytanie: po co było kupować Pendolino, skoro mamy polskie i tańsze lokomotywy, potrafiące to samo, co kosztowny sprzęt z zagranicy?
W opinii posła sytuacja związana z tym zakupem pozostaje w dalszym ciągu niejasna.
– I w żaden sposób wyjaśnienia wiceministra i kierownictwa PKP mnie osobiście nie przekonały, że sytuacja jest w porządku. Jaka jest prawdziwa sytuacja dowiemy się dopiero, gdy doczekamy pojawienia się składów Pendolino na polskich torach – przypuszcza na zakończenie Leszek Aleksandrzak.