Prezydent Andrzej Duda opowiedział się za amerykańską bronią jądrową w Polsce, w ramach programu NATO Nuclear Sharing, który zakłada ulokowanie arsenału nuklearnego, a nie oddanie go. – Rolą sił nuklearnych NATO jest dziś głównie odstraszanie ataku nuklearnego przez gotowość do kontruderzenia na Rosję. Do tego mogłyby posłużyć bomby jądrowe USA rozmieszczone dalej od granicy, np. w zachodniej Polsce – wyjaśniał w rozmowie z Biznes Alert Artur Kacprzyk, analityk PISM.
W czwartkowym wywiadzie Financial Times opublikowano wywiad z prezydentem Andrzejem Dudą, który pozytywnie wypowiedział się o ewentualnym umieszczeniu amerykańskiej broni jądrowej w Polsce. Głowa państwa ma nadzieję na rozszerzenie Nuclear Sharing w Europie, i objęcie nim Polski.
– Granice NATO przesunęły się na wschód w 1999 roku, więc 26 lat później powinno również nastąpić przesunięcie infrastruktury NATO na wschód. Dla mnie to oczywiste – argumentuje prezydent.
– Myślę, że byłoby bezpieczniej, gdyby ta broń już teraz tu była – dodał.
Andrzej Duda zauważył również, że w 2023 roku Rosja rozmieściła broń jądrową na Białorusi.
– Rosja jest groźna. Zwracam uwagę, że w międzyczasie przesuwała swoją broń nuklearną na Białoruś. Władimir Putin mówił o tym w oficjalnych wystąpieniach – powiedział prezydent.
W przeszłości wielokrotnie pozytywnie wypowiadał się o włączenie Polski do programu. Między innymi w 2024 wyraził gotowość do dołączenia do NATO Nuclear Sharing.
– Podstawowym celem Nuclear Sharing jest zademonstrowanie jedności i gotowości całego NATO do przeciwstawienia się przeciwnikowi dysponującemu bronią jądrową. Z jednej strony obecność amerykańskiej broni jądrowej w Europie i możliwość jej użycia przez część sojuszników mają podkreślać, że USA poważnie myślą o nuklearnej odpowiedzi na atak na państwa NATO. Z drugiej strony, sojusznicy uczestniczący w nuclear sharing biorą na siebie część obciążeń związanych z misją jądrową: koszty związane z utrzymywaniem samolotów dostosowanych do użycia amerykańskich bomb, ryzyko zaatakowania baz sił nuklearnych przez Rosję, czy stanie się obiektem krytyki ze strony organizacji pozarządowych i państw krytycznie nastawionych do broni jądrowej – mówił w rozmowie z Biznes Alert Artur Kacprzyk, analityk Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych (PISM).
Nuclear Sharing nie zakłada dowolnego użycia broni jądrowej
NATO Nuclear Sharing może funkcjonowania w dwóch trybach. Oba są zależne od Stanów Zjednoczonych i tylko konsultowane z innymi członkami Sojuszu. Uboższy z nich zakłada powierzenie innemu państwu zdolności do przenoszenia broni jądrowej oraz przeszkoleniu personelu. W przypadku Polski może to przyjąć formę przeszkolenia pilotów F-35. Sam ładunek nie byłby przechowywany w Polsce. W przypadku gdyby sojusznik, któremu USA powierzyłoby głowice, nie mógłby ich użyć (np. na skutek zniszczenia myśliwców na lotnisku), Polska mogłaby podjąć ładunek.
Pełny wariant zakłada również powierzenie samej broni jądrowej. Jej użycie ciągle byłoby w kwestii USA, ale zostałby skrócony czas użycia.
– Należy zaznaczyć, że tłumaczenie Nuclear Sharing na „współdzielenie broni jądrowej” jest mylące. Głowice jądrowe pozostają pod kontrolą żołnierzy USA. Mogą zostać przekazane danemu sojusznikowi do użycia w czasie wojny tylko za zgodą prezydenta USA, która nie jest automatyczna. Nuclear Sharing nie polega więc na wyposażeniu sojuszników przez USA w broń jądrową do swobodnego dysponowania – w odpowiedzi na pytanie redakcji wyjaśniał Kacprzyk.
Według doktryny NATO, broń jądrowa ma za zadanie odstraszać, lub zapewnić symetryczną odpowiedź, a nie być użyta w charakterze ofensywnym czy „prewencyjnym”. Z racji na to, że broń ciągle należy do USA, jej przekazanie nie łamie postanowień o nierozpowszechnianiu broni jądrowej.
– Rolą sił nuklearnych NATO jest dziś głównie odstraszanie ataku nuklearnego przez gotowość do kontruderzenia na Rosję. Do tego mogłyby posłużyć bomby jądrowe USA rozmieszczone dalej od granicy, np. w zachodniej Polsce – powiedział Artur Kacprzyk, w rozmowie z Biznes Alert.
Obecnie, podczas ćwiczeń NATO, Polska występuje w charakterze nienuklearnym. Ćwicząc np. eskortę myśliwców, która broń jądrową przenosi.
Nadzieja na otwarcie się USA na rozszerzenie Nuclear Sharing nie jest bezpodstawna. Komentował to przed wyborami do USA Artur Kacprzyk:
– Z dyskusji w Kongresie i wśród ekspertów wydawałoby się, że USA będą gotowe na dalej idące wzmocnienie nuklearnego odstraszania w razie wygranej Donalda Trumpa jako kandydata Republikanów. Jednak w obliczu jego wielu krytycznych wypowiedzi pod adresem NATO, perspektywy dla dalszej adaptacji nuklearnego odstraszania USA w Sojuszu za ewentualnej drugiej kadencji Trumpa nie są jasne – mówił.
Francja zamiast Stanów Zjednoczonych?
Prezydent Duda został również zapytany o „francuski parasol nuclearny”, czyli objęcie ochroną nuklearną przez Paryż.
– I tu, jako Prezydent Polski, mówię: dlaczego nie? – odpowiedział.
Zaznaczył, że obu inicjatyw nie traktuje jako konkurencyjnych. Zdaniem Andrzej Dudy „oba są warte uwagi”.
– Zarówno Wielka Brytania, jak i Francja mogą odegrać większą rolę w odstraszaniu nuklearnym w Europie. Paryż ma większy i bardziej zróżnicowany potencjał od brytyjskiego. Jest jednak wciąż o wiele mniejszy od amerykańskiego i mniejsze są możliwości jego użycia w obronie sojuszników – zauważył Kacprzyk, pytany przez Biznes Alert o możliwość odstraszenia nuklearnego Rosji bez wsparcia USA.
Wskazał również, że Stany Zjednoczone posiadają arsenał liczący około czterech tysięcy głowic. Francja posiada ich (w przybliżeniu) 300. Zaznaczył, że mimo dysproporcji i takie siły są destruktywne.
– […] Francuska doktryna zakłada jednorazowe ograniczone użycie broni jądrowej jako „ostateczne ostrzeżenie”. Rosjanie dopuszczają zaś wielokrotne, stopniowane ataki – wskazał analityk PISM.
Biznes Alert / Kancelaria Prezydencka / Financial Times / PAP / Marcin Karwowski
Duda w Financial Times: Amerykańska broń jądrowa w Polsce poprawi bezpieczeństwo