Amerykańskie drony przeciwko Państwu Islamskiemu
(Global Security/Patrycja Rapacka)
Pentagon poinformował, że rozpoczęto misje bojowe dronów z bazy sił powietrznych w Incirlik w Turcji. Nie przeprowadzono jeszcze żadnych ataków, ale bezzałogowce wykonują uzbrojone patrole. Rzecznik Pentagonu poinformował, że z tej samej bazy są planowane także misje załogowe.
Działania te zostały podjęte w czasie, gdy siły USA zaatakowały siły ISIS szturmujące pozycje syryjskich rebeliantów, wcześniej szkolonych przez Amerykanów.
Walczący z rebeliantami zostali przez siły USA wzięci za członków związanej z al-Kaidą grupy Front al-Nusra. Tożsamość zaatakowanych nie została jednak potwierdzona, ale rzecznik Pentagonu zaprzeczył jakoby były to rządowe siły syryjskie. „Nie jesteśmy w stanie wojny z reżimem Assada. Nie mamy powodu by zakładać, że ci ludzie którzy walczyli z naszymi sojusznikami, byli częścią armii syryjskiej”
Jednak zaznaczył wyraźnie, że władze Syrii nie przeszkodzą akcjom USA. Biały Dom wyraźnie ostrzegł, że nie powinny tego robić. Assad miał się zgodzić na żądanie USA, co nie oznacza że jest uważany za sojusznika.
Rosyjski minister spraw zagranicznych Ławrow powiedział, że amerykański atak na siły rządowe Syrii może skomplikować walkę z Państwem Islamskim oraz innymi grupami. Według niego działanie USA stanowi poważną przeszkodę dla sformowania jednolitego frontu wymierzonego przeciwko Państwu Islamskiemu i Frontowi al-Nusra.
Wysoki urzędnik USA powiedział, że podczas rozmowy Kerry’ego z Ławrowem ustalono konieczność osiągnięcia rozwiązania politycznego dla konfliktu w Syrii, w którym najważniejszą rolę powinny odegrać grupy opozycyjne.