Inwestorzy zainteresowani akcjami europejskich linii lotniczych uważnie przyglądają się sytuacji w Islandii. 21 sierpnia Islandzki Urząd Meteorologiczny wprowadził pomarańczowy (przedostatni) poziom zagrożenia w związku z aktywnością wulkanu Bardarbunga. Wulkan zwiększa swoją aktywność od 16 sierpnia.
– W ostatni poniedziałek sejsmografy zanotowały w okolicach wulkanu serię trzęsień ziemi, największych od 1996 roku. Według analiz sejsmologów prawdopodobieństwo erupcji jest duże – uważa Adrian Apanel, MM Prime TFI SA.
Jego zdaniem, co gorsza, w bezpośredniej okolicy wulkanu znajduje się lodowiec. W przypadku jego erupcji lód zacznie się gwałtownie topić, co doprowadzi nie tylko do emisji pyłów ale również do powstania potoków lawowych i lawin. Obecnie prowadzona jest ewakuacja mieszkańców okolicznych wiosek z obawy przed powodzią wywołana roztopieniem się lodowca.
– Pył wulkaniczny stanowi ogromne zagrożenie dla samolotów – twierdzi dalej Adrian Apanel. – Sprawia on, że silniki zużywają się niezwykle szybko i przestają pracować. Zagrożone są również instalacje hydrauliczne, paliwowe oraz wentylacyjne. W przeszłości dochodziło kilkukrotnie do zatrzymania pracy silników i awaryjnych lądowań samolotów, które wpadły w chmurę wulkanicznego pyłu.
Apanel przypomina, że ostatnie wybudzenie islandzkiego wulkanu Eyjafjallajökull w roku 2010 kosztowało linie lotnicze prawie 2 mld USD. Doprowadziło do zamknięcia europejskiej przestrzeni lotniczej na 6 dni i spowodowało ogromny chaos komunikacyjny. Odwołanych zostało około 100 tys. lotów, stanowiących prawie 50% wszystkich połączeń.
– Według większości specjalistów wszystko wskazuje na to, że tym razem również dojdzie do wybuchu – mówi dalej Adrian Apanel. – Trudno jest natomiast określić kiedy taki wybuch nastąpi. Powoduje to, że inwestorzy patrzą mniej przychylnym okiem na akcje europejskich przewoźników. Pomimo tego, że linie lotnicze, nauczone doświadczeniami z 2010 r. są lepiej przygotowane do ewentualnych problemów wulkanicznych, ich sytuacja nie wygląda ciekawie.
– Spadają kursy akcji takich firm jak Lufthansa, AirFrance-KLM, SAS, Ryanair czy EasyJet. Nic nie wskazuje na to aby ten negatywny sentyment szybko się odwrócił. Ponieważ Bardarbunga przypomina bombę z opóźnionym zapłonem, presja podażowa na akcjach europejskich przewoźników może być obecna przez dłuższą chwilę – kończy Apanel.