Korzystanie ze źródeł odnawialnej energii (OZE) to coraz bardziej widoczny trend wśród wielkich korporacji. Do firm, które pochwaliły się wykorzystaniem 100 procent OZE dołączył Apple, wcześniej taką informację przekazał Google, a w Polsce jest to sieć IKEA. Czy to „ekościema”, czy prawdziwe zaangażowanie? – pyta Magdalena Skłodowska z portalu WysokieNapiecie.pl.
Chcemy zmniejszyć nasze oddziaływanie na środowisko, nasz ślad węglowy, zaangażować się w walkę ze zmianami klimatu – tak międzynarodowe koncerny tłumaczą swoje zaangażowanie w odnawialne źródła energii (OZE). Najprostszym sposobem jest wybranie tak zwanej zielonej taryfy, która gwarantuje pozyskanie energii z OZE. Na rynku europejskim i amerykańskim są dostępne odpowiednie certyfikaty. To dla dużych konsumentów za mało.
100 procent OZE pod lupą
Firmy idą dalej – bezpośrednio inwestują w OZE, montują instalacje w swoich siedzibach, centrach danych i sklepach, finansują projekty OZE i gwarantują odkup zielonej energii poprzez tzw. umowy PPA – Power Purchase Agreement.
Apple, Google zapewniają, że korzystają na całym świecie wyłącznie z energii odnawialnej. Nie należy tego jednak rozumieć dosłownie. Placówki, które są zasilane z sieci energetycznej, pracują jak każde inne. Koncerny dbają jednak o to, by odpowiednio zrekompensować zużycie „brudnej” energii produkcją lub zakupem energii z OZE. W tej sposób osiągają swój cel.
– Nasze zobowiązanie w tym zakresie dotyczyło globalnej skali. W listopadzie ubiegłego roku ogłosiliśmy, że pozyskaliśmy w sumie ponad 3 gigawaty energii ze źródeł odnawialnych, co zrealizowało zobowiązanie do pokrycia 100 procent naszego zużycia energii dla całej globalnej działalności w firmy w roku 2017 – w tym wliczając zarówno nasze centra danych jak i biura na całym świecie – wyjaśnia Adam Malczak z biura prasowego Google.
Koncern na początku kwietnia poinformował, że pozyskuje już więcej energii z OZE niż wykorzystuje i jest największym na świecie odbiorcą-kupcem takiej energii. „W ciągu 2017 roku na całym świecie, za każdą zużytą kilowatogodzinę energii elektrycznej, kupiliśmy kilowatogodzinę energii odnawialnej z farmy wiatrowej lub słonecznej, która została zbudowana specjalnie dla Google” – czytamy na firmowym blogu.
Jeszcze w 2016 roku OZE pokrywało 57 proc. energii zużytej przez Google. Koncern zainwestował wówczas w liczne projekty wiatrowe i słoneczne na zasadzie PPA. Zawierał długoterminowe umowy cenowe, jak zapewnia – korzystne finansowo. Wybierał konkurencyjne projekty inwestycji, np. elektrownię fotowoltaiczną w Chile czy farmę wiatrową w Kalifornii.
Jak Apple i Ikea pozyskują energię i czy jest to ogólnoświatowy trend? O tym w dalszej części artykułu na portalu WysokieNapiecie.pl