Baryłka ropy Urals kosztuje mniej niż 60 dolarów przez porażkę porozumienia naftowego OPEC+. Arabia Saudyjska i Rosja apelują po wizycie Władimira Putina o dalsze cięcia.
Notowania Urals z siódmego grudnia pokazują spadek cen do około 56 dolarów w portach w Primorsku i Noworosyjsku. To poniżej ceny maksymalnej narzuconej sankcjami G7, Unii Europejskiej i Australii w wysokości 60 dolarów. Sprzedaż powyżej tej wartości miała wiązać się z pozbawieniem ubezpieczenia i sankcjami drugiego rzędu wykluczającymi z rynku, ale Rosjanie mogli częściowo omijać te restrykcje dzięki flocie widmo oraz sprzedaży do Azji.
Teraz ropa rosyjska jest znów tańsza od ceny maksymalnej G7, bo wartość baryłki na rynku globalnym spada. To porażka polityki państw porozumienia naftowego OPEC+, które nie uzgodniły nowych cięć wydobycia, a jedynie unilateralne deklaracje chętnych członków układu, co świadczy o jego dezintegracji. Ropa wróciła do wartości sprzed szczytu związanego z październikowym atakiem terrorystycznym w Izraelu i następującą po nim interwencją w Strefie Gazy.
Porażka OPEC+ zmusiła Arabię i Rosję do apelu o przyłączenie się do cięć, bo zadeklarowały one razem 1,3 mln baryłek obniżki wydobycia. Apelują tydzień po nieudanym spotkaniu OPEC+ przy okazji wizyty Władimira Putina w Rijadzie. W komunikacie Putina i księcia Mohammeda bin Salmana można przeczytać wezwanie do wszystkich państw układu o „dołączenie się do cięć”. Warto zaznaczyć, że porozumienie naftowe obowiązujące dotychczas nie jest w pełni przestrzegane, a sama Rosja także jest oskarżana o niewywiązywanie się z deklaracji.
Reuters / Wojciech Jakóbik
Jakóbik: Arabia pomaga Rosji w OPEC+ uderzyć w Zachód i Polskę (ANALIZA)