Arabia Saudyjska robi rabaty na dostawy ropy w lutym na całym świecie. To odpowiedź na spadek popytu oraz wzrost podaży dzięki rewolucji łupkowej w USA. Polacy skorzystają na tych trendach, sprowadzając większość ropy z Arabii.
Saudyjczycy z Saudi Aramco zaoferowali rabat w wysokości 1,5-2 dolarów na baryłce Arab Light w Azji, Europie Północno-Zachodniej, obszarze śródziemnomorskim oraz w Ameryce Północnej. Spodziewają się spadku popytu przez zaplanowane przestoje pracy rafinerii wiosną oraz większą podaż dzięki wzrostowi wydobycia ropy ze złóż łupkowych w USA.
Tymczasem cena ropy utrzymuje się poniżej 80 dolarów pomimo dodatkowych cięć dobrowolnych wybranych członków porozumienia naftowego OPEC+ na łącznie 2 mln baryłek dziennie. Za tym ruchem kryje się brak porozumienia OPEC+ o nowych, skoordynowanych cięciach, do którego nie doszło przez różnice zdań w tej grupie, w której znajdują się między innymi Arabia i Rosja. Najsilniejszy sygnał w tej sprawie to opuszczenie kartelu naftowego OPEC przez Angolę, która planuje zwiększać, a nie zmniejszać wydobycie.
Rabat saudyjski będzie odczuwalny między innymi w Polsce, która sprowadzała z Arabii w drugim kwartale 2023 roku 49 procent ropy. Dostawy z Norwegii stanowiły 34 procent dostaw. Polacy nie sprowadzali w drugim kwartale 2023 roku ropy z Rosji.
Rabat Arab Light do Brent w Europie Północno-Zachodniej ma wynosić w lutym -2,7 dolara za mieszankę Extra Light, -0,90 dolara za Light, -0,20 za Medium i 02,50 za Heavy. Baryłka Brent kosztowała ósmego stycznia na otwarciu około 77 dolarów i traciła na wartości.
Saudi Aramco / Wojciech Jakóbik
Angola porzuca potęgi naftowe potwierdzając pęknięcie sojuszu