– Armenia i Azerbejdżan zdecydowały się podejść do rozmów na temat zawarcia pokoju za pośrednictwem Niemiec. Premier Armenii, która od lat dryfuje między Rosją a Zachodem, stawia na jedną kartę w relacjach międzynarodowych swojego kraju – pisze Maria Szurowska, współpracownik BiznesAlert.pl.
- Nikol Paszynian doszedł do władzy w wyniku rewolucji w 2018 roku i zmienił oblicze “zabetonowanej” ormiańskiej polityki, przez co też cieszył się ogromnym poparciem społecznym. Do czasu. W 2020 roku Wybuchła druga wojna o Górski Karabach w 2020 roku — poważna eskalacja nierozwiązanego konfliktu o region, w którym uczestniczyły Azerbejdżan, Armenia i samozwańcze ormiańskie państwo Artsakh.
- Wojna trwała 44 dni i zakończyła się zwycięstwem Azerbejdżanu, a porażka wywołała antyrządowe protesty w Armenii. Powojenne potyczki były kontynuowane; w 2022 roku miały miejsce znaczące starcia. W dniach 19-20 września 2023 roku Azerbejdżan rozpoczął zakrojoną na szeroką skalę ofensywę wojskową.
- W połowie lutego kanclerz Niemiec, Olaf Scholz, zorganizował spotkanie przywódców Azerbejdżanu i Armenii na marginesie 60. Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa, czym doprowadził do wznowienia procesu pokojowego.
- Przeniesieniu procesu pokojowego na platformę europejską, towarzyszy tournée Nikola Paszyniana po Europie. Premier Grecji Kyriakos Mitsotakis obiecał Nikolowi Paszynianowi pomoc w budowie „nowej liberalnej demokracji”.
- Jeśli Europie udałoby się doprowadzić do stałego pokoju w Górskim Karabachu zarówno Armenia jak i Azerbejdżan odsunęłyby się od Rosji.
Nie obyło się bez głosów krytycznych wobec premiera Armenii, Nikola Paszyniana. – Spełniają się najgorsze przewidywania. Paszynian swoją polityką zagraniczną przenosi globalną wojnę między Rosją a Zachodem do Armenii. Czy zdajesz sobie sprawę, co z tego wyniknie? Zachód próbuje rozszerzyć antyrosyjski front poprzez Armenię. A to będzie druzgocące dla Armenii. Nie wiem, co w rezultacie stracą inni, ale my możemy po prostu zniknąć w tej wojnie – grzmiał deputowany z opozycyjnej frakcji „Armenia” Armen Rustamyan. Uważa, że taka polityka może doprowadzić do utraty suwerenności Armenii i wyparcia Rosji z regionu.
Nikol Paszynian doszedł do władzy w wyniku rewolucji w 2018 roku i zmienił oblicze “zabetonowanej” ormiańskiej polityki, przez co też cieszył się ogromnym poparciem społecznym. Do czasu. W 2020 roku Wybuchła druga wojna o Górski Karabach w 2020 roku — poważna eskalacja nierozwiązanego konfliktu o region, w którym uczestniczyły Azerbejdżan, Armenia i samozwańcze ormiańskie państwo Artsakh. Wojna trwała 44 dni i zakończyła się zwycięstwem Azerbejdżanu, a porażka wywołała antyrządowe protesty w Armenii. Powojenne potyczki były kontynuowane; w 2022 roku miały miejsce znaczące starcia. W dniach 19-20 września 2023 roku Azerbejdżan rozpoczął zakrojoną na szeroką skalę ofensywę wojskową. Deklarowanym celem ofensywy było całkowite rozbrojenie i bezwarunkowa kapitulacja Artsakh, a także wycofanie wszystkich etnicznych ormiańskich żołnierzy obecnych w regionie. Dzień po rozpoczęciu ofensywy, 20 września, przy mediacji rosyjskiego kontyngentu pokojowego osiągnięto porozumienie o zawieszeniu broni opisane jako pisemne porozumienie o kapitulacji Artsakh, w którym uzgodniono, że Armia Obrony Artsakh, siły zbrojne Artsakh zostaną rozbrojone. Zawieszenie broni było jednak naruszane przez Azerbejdżan aż do początku października. 28 września prezydent Artsakh, Samvel Shahramanyan podpisał dekret o rozwiązaniu wszystkich instytucji państwowych do pierwszego stycznia 2024 roku, kończąc istnienie separatystycznego państwa.
Już w listopadzie Carnegie, amerykański think-tank skupiający się na zagadnieniach pokoju, uznał, że Armenia będzie przeformułowywać swoją politykę zagraniczną, bo ciche przyzwolenie Moskwy na przejęcie Górskiego Karabachu przez Azerbejdżan nie pozwoli na bezczynność Erewania. “Zarówno dla ormiańskiej elity, jak i szerszej populacji, wydarzenia w Górskim Karabachu – które postrzegają jako nic innego jak czystki etniczne – zniszczyły ideę Rosji jako gwaranta bezpieczeństwa: ideę, która była powszechną walutą od co najmniej początku XIX wieku, stając się nawet częścią ormiańskiej tożsamości narodowej”, pisał Mikayel Zolyan dla Carnegie “Armenia prawdopodobnie zwróci się zarówno w stronę Zachodu, jak i zwróci się w stronę innych mocarstw, w szczególności Indii i Iranu”, przewidywał.
W połowie lutego kanclerz Niemiec, Olaf Scholz, zorganizował spotkanie przywódców Azerbejdżanu i Armenii na marginesie 60. Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa, czym doprowadził do wznowienia procesu pokojowego. Inicjatywa Berlina padła na podatny grunt: Baku nie było zadowolone z innych zachodnich platform, podczas gdy Erywań przestał rozważać możliwość zawarcia traktatu pokojowego za pośrednictwem Rosji. Dzięki temu od środy ministrowie spraw zagranicznych Armenii i Azerbejdżanu – Ararat Mirzoyan i Jeyhun Bayramov – prowadzą w Berlinie, w Villa Borsig, domu gościnnym Federalnego Ministerstwa Spraw Zagranicznych, rozmowy w sprawie traktatu pokojowego zainicjowanego przez kanclerza Niemiec. Niemiecka minister spraw zagranicznych Annalena Baerbock zadeklarowała wsparcie dla Azerbejdżanu i Armenii w ich wysiłkach na rzecz osiągnięcia pokoju. „Wierzymy, że Armenia i Azerbejdżan mają teraz szansę na osiągnięcie trwałego pokoju po latach bolesnego konfliktu”, powiedziała.
Przeniesieniu procesu pokojowego na platformę europejską, towarzyszy tournée Nikola Paszyniana po Europie. Premier Grecji Kyriakos Mitsotakis obiecał Nikolowi Paszynianowi pomoc w budowie „nowej liberalnej demokracji”. „Omówiliśmy z premierem reformy, które wdraża. Ich celem, który w pełni popieramy, jest orientacja Armenii na Zachód. To naturalne, że jako członek Unii Europejskiej i NATO, nasz kraj jest gotowy wnieść swój know-how i doświadczenie w budowę tej nowej liberalnej demokracji”, powiedział Mitsotakis, obiecując wsparcie Erywania w dyplomatycznych wysiłkach na rzecz zawarcia traktatu pokojowego z Baku.
W zeszłym tygodniu Paszynian spotkał się w Paryżu z prezydentem Francji Emmanuelem Macronem, po czym wybuchł skandal. Sprawę opisał niezależny rosyjski dziennik “Коммерсантъ”. Otóż, internetowa wersja ormeńskiej gazety „Haykakan Zhamanak”, powołując się na nienazwane francuskie źródła, podała sensacyjną wiadomość: po wizycie osiągnięto porozumienie między francuską służbą wywiadowczą a ormiańską służbą bezpieczeństwa narodowego w sprawie wymiany informacji wywiadowczych na temat czterech krajów: Azerbejdżanu, Iranu, Rosji i Turcji. Według publikacji, Paryż zgodził się dostarczyć rządowi w Erewaniu dane satelitarne dotyczące sytuacji wzdłuż granic Armenii.
Wkrótce po publikacji artykuł o wymianie danych wywiadowczych miał zniknąć ze strony, ale wiadomość rozprzestrzeniła się już w innych mediach i wywołała dyskusję w ormiańskim parlamencie. Była to oczywiście woda na młyn opozycji, która upatruje zagrożeń w odejściu od kilku wiecznej tradycji załatwiania spraw pokojowych przez Moskwę, której skuteczność może tylko potwierdzić tląca się od 1988 roku wojna w Górskim Karabachu.Demonstracyjny zwrot Erywania w kierunku Zachodu stał się jedną z najgorętszych kwestii w ormiańskiej polityce wewnętrznej.
Tymczasem, Erywań zaczął już mówić o możliwości zakończenia misji rosyjskiej straży granicznej FSB na międzynarodowym lotnisku Zvartnots w Erywaniu. „Myślę, że byłoby dobrze, gdyby rosyjscy strażnicy graniczni stamtąd odeszli. Armenia jest w stanie samodzielnie kontrolować i bronić swoich granic”, powiedział przewodniczący ormiańskiego parlamentu Alen Simonyan, który dodatkowo uznał, że obecność funkcjonariuszy FSB uczyniła granice kraju „bardziej wrażliwymi”.
Gdyby tych ciosów w starą, dobrą tradycję uciekania się do Rosji w kwestiach stabilizacji w regionie było mało, do Armenii ma przyjechać prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski. W opozycji zawrzało. „Jeśli wizyta Zełenskiego dojdzie do skutku, będzie to prowokacja wymierzona w Armenię i stanie się punktem bez powrotu dla stosunków ormiańsko-rosyjskich”, powiedział poseł opozycji Gegham Manukyan donosi “Коммерсантъ”.
Jeśli Europie udałoby się doprowadzić do stałego pokoju w Górskim Karabachu zarówno Armenia jak i Azerbejdżan odsunęłyby się od Rosji. W dobie wojny z Ukrainą oraz mając na względzie wielowiekową tradycję polegania tego regionu na Rosji byłby to dla Moskwy cios. Jest więc o co kopie kruszyć.
OSW: Zajęcie Karabachu przez Azerów to porażka wizerunkowa Rosji (ANALIZA)