We wtorek przed budynkiem Sejmu zebrało się kilkunastu przedstawicieli stowarzyszeń antyatomowych i mieszkańców gminy Choczewo wzywających senatorów do odrzucenia specustawy atomowej przyjętej przez większość sejmową 13 stycznia. Protestujący podnosili argumenty antyatomowe i zachęcali do rozwoju odnawialnych źródeł energii.
Kilkunastu protestujących w tym przedstawiciele EkoUnii, Zielonych i mieszkańców Gminy Choczewo zaapelowało do przedstawicieli Senatu, aby ci odrzucili specustawę pozwalająca na budowę pierwszej polskiej elektrowni jądrowej. – Zaskoczyła nas ustawa atomowa. Posłowie przegłosowali ją bezrefleksyjnie, nie wdając się w jej szczegóły. Ta ustawa pozwala na budowę 9 GW mocy w atomie. Rozumiem, że za tą ustawą głosowali posłowie PIS, ale nie jestem w stanie zrozumieć dlaczego poparło ją większość posłów opozycji? – mówił Radosław Gawlik, prezes stowarzyszenia EkoUnia.
Zaraz po nim głos zabrało kilku byłych wiceministrów i ministrów środowiska, sygnatariuszy listu przeciwko specustawie atomowej – 13 stycznia był sukcesem propagandy rządowej. Za ta ustawa dotycząca atomu głosowali prawie wszyscy posłowie. Czy jednak zdawali sobie oni sprawę za czym głosują ? Czy widzieli biznesplan? Czy ktoś widział aktualną strategie energetyczną naszego państwa? Nie, bo takich dokumentów po prostu nie ma. Kontrowersje budzi budowa Centralnego Portu Komunikacyjnego, ale przy nim budowa elektrowni jądrowych jest małym pikusiem. Mówimy tutaj o setkach miliardów złotych wydanych na atom – mówił Maciej Nowicki, były minister środowiska.
– Propaganda rządowa tłumaczy budowę elektrowni atomowej czynnikami bezpieczeństwa. Ale w rzeczywistości energetyka jądrowa jest na samym końcu łańcucha bezpieczeństwa. To pokazuje przypadek Ukrainy i tego, jak delikatnymi i wrażliwymi obiektami są elektrownie jądrowe – dodał Nowicki.
Nowicki zaapelował o odrzucenie specustawy przez senat i udzielenia wsparcia w rozwoju OZE.
W podobnym tonie wypowiedział się kolejny mówca, Tomasz Podgajniak, były minister środowiska w rządzie Marka Belki. – Energetyka jądrowa nie rozwiązuje naszych problemów energetycznych. 20 lat pracuje w branży odnawialnej i to właśnie ten rodzaj wytwarzania energii ma przyszłość. Niestety u nas pozoruje się działania związane z budową atomu, a rzuca kłody pod nogi odnawialnym źródłom w postaci m.in. ustawy wiatrakowej. Kiedyś, kiedy zaczynałem prace w branży politycy mówili nam, żebyśmy działali w oparciu o prawa rynku. Ja dziś mówię politykom, aby działali zgodnie z prawem rynku w kontekście energetyki jądrowej – powiedział Podgajniak.
Kolejni przedstawiciele zabierający głos wskazywali, że największa elektrownia w Polsce – Elektrownia Bełchatów – w 2038 roku przestanie pracować ze względu na brak surowca. Nie wierzą oni jednak w powstanie elektrowni jądrowej do tego czasu. Według nich, 9 GW mocy w atomie pozwoli zaspokoić od 20-25 procent energii, a koszty są nieporównywalne w stosunku np. do inwestycji w OZE.
Protestujący podważali także sondaże poparcia dla atomu, argumentując, że w rzeczywistości wśród społeczeństwa nie ma równego poparcia uwzględniając płeć – głównie za mają być mężczyźni, przeciwko natomiast kobiety. W argumentacji pojawiło się stwierdzenie, że kobiety bardziej troszczą się o bezpieczeństwo rodziny i przyszłych pokoleń w przypadku katastrofy jądrowej.
Sejm 13 stycznia przyjął ustawę o inwestycjach w zakresie obiektów energetyki jądrowej w Polsce z pięcioma poprawkami. Umożliwi to przyspieszenie realizacji strategicznych dla bezpieczeństwa energetycznego projektów, zmniejszy ryzyko po stronie inwestorów. Za przyjęciem specustawy głosowało 446 posłów. Przeciwko było trzech posłów Zielonych, a wstrzymało się trzech posłów PO. Teraz ustawa trafi do Senatu gdzie zostanie skierowana pod głosowanie.
Mariusz Marszałkowski
Andrzejewska/Marszałkowski: Społeczna saga budowy atomu na Pomorzu