(Trend/Piotr Stępiński/Wojciech Jakóbik)
Azerbejdżan jest gotowy do uczestnictwa w projekcie AGRI (Azerbaijan-Georgia-Romanian Interconnector), pod warunkiem zaangażowania inwestorów prywatnych – powiedział w piątek dziennikarzom azerski minister energetyki Natig Alijew.
– Jest to bardzo interesujący projekt. Azerbejdżan posiada konieczne zasoby, które mógłby eksportować do Rumuni, jednakże pozostaje szereg nie rozwiązanych kwestii – powiedział minister.
Według niego, póki co nie jest jasne, kto zainwestuje w AGRI, w tym w budowę gruzińskiego terminala.
– Rumunia nie będzie w stanie sama sobie poradzić ze sfinansowaniem tego projektu, dlatego konieczne jest uczestnictwo tzw. ,,czołowej siły” w postaci prywatnych inwestorów lub instytucji finansowych. Ze swojej strony wyrażamy chęć udziału w projekcie – stwierdził Alijew.
Projekt AGRI zakłada transport azerskiego gazu poprzez rurociągi do gruzińskiego wybrzeża, gdzie w specjalnym terminalu surowiec będzie skraplany. Później w tej postaci trafi on statkami do terminala w rumuńskim porcie Konstanta. Następnie będzie on ponownie zregazyfikowany i wtłoczony do rumuńskiej infrastruktury gazowej, skąd zostanie przesłany do odbiorców wewnętrznych oraz pozostałych państw europejskich.
Według wstępnych szacunków, realizacja projektu będzie kosztowała od 1,2 do 4,5 mld euro (w zależności od możliwości terminali, które mogą wynosić od 2 do 8 mld m3 gazu rocznie).
Uczestnikami projektu AGRI są azerski SOCAR, gruziński Georgian Oil and Gas Corporation Ltd., a także węgierski MVM oraz rumuński Romgaz. W lutym 2011 r., w celu realizacji projektu strony utworzyły jonit venture – SC AGRI LNG Project Company SRL.
Wobec planów budowy Turkish Stream przedstawionych przez Rosjan, jest to kolejna po Korytarzu Południowym i gazociągu ze złóż śródziemnomorskich opcja dostarczenia regionowi gazu spoza Rosji. Jest to także inwestycja interesująca z punktu widzenia Polski, ponieważ za pomocą gazociągów tworzonego Korytarza Północ-Południe, tamtejszy gaz mógłby trafiać na nasz rynek. Problemem jest rentowność przedsięwzięcia, które schodzi na drugi plan wobec poparcia przez Brukselę i Baku projektu Gazociągu Transadriatyckiego (TAP). Ma on dostarczać surowiec z Azerbejdżanu, przez Grecję i Włochy, do Europy.