Pożar trawiący okolice nieczynnej po katastrofie z lat 80. elektrowni jądrowej to poważne wyzwanie dla ukraińskich służb. Trwa już ponad tydzień. Wychodzi na to, że nie był efektem tylko i wyłącznie suszy, ale być może również podpalenia. Ogień zbliża się do nieczynnej siłowni, ale promieniowanie NIE WZRASTA. Podkreślam to wielkimi literami, bo w obecnej sytuacji i nakręcania spirali strachu obawiam się, że lada moment zacznie się straszenie Czarnobylem – pisze Karolina Baca-Pogorzelska, współpracownik BiznesAlert.pl.
Pożar w Czarnobylu objął już powierzchnię 3500 hektarów, co czyni go największym od czasu katastrofy w 1986 roku. Po raz pierwszy władze Strefy przyznały, że nie byli gotowi na pożar na tak dużą skalę i choć zaangażowano wszelkie możliwe środki, by zapobiec oraz wyeliminować ogień, to okazało się to niewystarczające – podał w sobotę 11 kwietnia portal Napromieniowani.pl, który na bieżąco relacjonuje – i co najważniejsze na chłodno – co dzieje się wokół ukraińskiej elektrowni. Autorzy słusznie zwrócili uwagę, że przez to, iż strefa wokół elektrowni jest zamknięta od 34 lat, to stała się praktycznie wymarła, dzika i zarośnięta. A to z kolei nastręcza tak wielu problemów służbom ratunkowym, które próbują ugasić ogień – niestety jak na razie bezskutecznie. Już w piątek zaczął się on wdzierać do Czerwonego Lasu, czyli w miejsce tuż przy elektrowni – to tereny najbardziej skażone.
Napromieniowani.pl na swojej stronie na Facebooku publikują przerażające zdjęcia z miejsca tej tragedii. Na jednym z nich starsi ludzie próbują walczyć z ogniem za pomocą miotły i łopaty.
„Niestety, wielu z nich nie udało się uratować swoich chat i wczoraj spłonęła część zamieszkanej wioski Ługowniki oraz Stara Markówka. Wioski te znajdują się na terenach wyłączonych ze Strefy Zamkniętej, kilka kilometrów od aktualnej granicy, i mieszka w nich często kilka czy kilkanaście osób – prawie zawsze starszych. Nie mają statusu samosioła, ponieważ oficjalnie nie są w Strefie, więc interesuje się nimi jeszcze mniej ludzi” – czytamy w sobotnim wpisie. Oprócz domów płoną też barki w porcie rzecznym, które były wykorzystywane przy likwidacji skutków katastrofy z 1986 r.
– Linia ognia znajduje się też tylko 3 kilometry od miasta Prypeć. Z kolei w jeszcze większym pożarze w zachodniej części Strefy płoną opuszczone wioski Buda oraz Buda-Warowicze, a ogień nieubłaganie zmierza do opuszczonego miasta Wilcza – relacjonowali w piątek Napromieniowani.pl. Jak podaje portal rozważa na są trzy różne wersje przyczyn pożaru: przeniesienie ognia z terenów poza Strefą, uszkodzenie licznych linii energetycznych od których poszła iskra lub celowe podpalenie. Najwięcej informacji pojawia się odnośnie tej ostatniej wersji, szczególnie w kontekście grupy AWO, która specjalizuje się w wandalskich akcjach na terenie Strefy.
Z kolei Radio ZET, powołując się na serwis „New Europe” poinformowało o ustaleniach ukraińskich śledczych, którzy twierdzą, że pożar w Czarnobylu został wywołany celowo. W tej sprawie zatrzymano 27-letniego mieszkańca ukraińskiej wsi Rahivka. Miał on przyznać się do winy.
Według informacji z soboty w gaszenie czarnobylskich pożarów zaangażowanych jest 312 osób i 84 pojazdy, w tym 3 samoloty AN-32P (8 zrzutów – 64 ton wody) oraz 3 śmigłowce MI-8 (88 zrzutów – 176 ton wody) i jeden ciężki pojazd IMR na bazie czołgu T-55. Straty ocenia się na kilkadziesiąt milionów hrywien.
Choć sytuacja pożarowa w Czarnobylu jest naprawdę dramatyczna, nie ma na razie ŻADNYCH podstaw, by twierdzić, że będzie ona miała wpływ na „radioaktywne chmury” czy inne tego typu bzdury, o których zapewne niebawem będziemy mogli poczytać zwłaszcza wśród „ekspertów” z mediów społecznościowych. W tej chwili nie ma nawet zauważalnego znacząco wzrostu promieniowania, dlatego najlepiej na spokojnie śledzić doniesienia dotyczące akcji gaśniczej.