Baca-Pogorzelska: Skoro jeszcze nie jestem ruda… O przejęciu Bogdanki słów kilka

22 października 2015, 19:35 Energetyka

KOMENTARZ

Karolina Baca-Pogorzelska

Górnictwo 2.0

Stało się. Enea bierze Bogdankę pod swe opiekuńcze, kontrolowane przez Skarb Państwa skrzydła. Czyli w 100% prywatna Bogdanka będzie jakby częściowo renacjonalizowana, bo Enea będzie w posiadaniu 66% jej akcji (na przejęcie kontroli w Bogdance wyda ok. 1,5 mld zł).

Mam bardzo mieszane uczucia, o czym już wielokrotnie pisałam – chodzi mi mianowicie o styl tego przejęcia. Nie będę się już na ten temat rozpisywać – wszyscy wiemy, o co chodzi. Nie podważam natomiast samego sensu mariażu Bogdanki i Enei, skoro lubelska kopalnia jest głównym dostawcą paliwa dla Kozienic, a elektrownia Enei jest głównym klientem Bogdanki. Ale kilka wątpliwości mam. Zgodnie z obietnicą daną red. Justynie Piszczatowskiej z Wysokiego Napięcia, skoro przegrałam bogdankową batalię, znowu będę ruda. Ale póki jeszcze nie jestem…

Enea tłumaczy, że zakup własnej kopalni zabezpiecza jej dostawy paliwa, spowoduje efekt synergii etc. W porządku. Tyle tylko, że Bogdanka nadal będzie podmiotem giełdowym (przynajmniej na razie). Osobnym, choć w grupie Enei. A zgodnie z prawem obowiązuje zakaz subsydiowania krzyżowego (skośnego), co oznacza, że Enea nie będzie mogła kupować węgla z Bogdanki po kosztach, ale będą musiały być marże na paliwie. Bogdanka zostając na GPW jako podmiot powiązany z Eneą, podmiotem dominującym, będzie musiała  robić roczne raportu do urzędu skarbowego o cenach transferowych, czyli cenach do Enei (ta zresztą też będzie raportować). Jeśli się okaże, że ceny są nierynkowe, to ten, kto uzyskał nieuzasadniony zysk, będzie musiał zapłacić skarbówce karę. – Dlatego Enea albo w końcu zdejmie Bogdankę z GPW, albo zatrudni menedżerów, którzy radykalnie obniżą koszty – mówi jeden z moich rozmówców.

Oprócz tego Enea będzie się musiała zastanowić, co zrobić z węglem z Bogdanki. Lubelska kopalnia ma zdolności wydobywcze na poziomie 11 mln ton surowca rocznie. W tym roku z powodu kłopotów rynkowych obniżyła produkcję na 8,5 mln ton. Jak powiedział mi Sławomir Krenczyk, rzecznik Enei, poznańska grupa energetyczna zakłada właśnie taki poziom produkcji w Bogdance, przynajmniej na razie… cóż. W mojej opinii oznacza to, że lubelska kopalnia będzie mieć w związku z tym za wysokie zatrudnienie i za dużo sprzętu, bo te liczone były na jej maksymalne możliwości po otwarciu pola Stefanów, czyli 11-11,5 mln ton węgla w skali roku.

Ale nawet na poziomie 8,5 mln ton Enea nie skonsumuje paliwa z Bogdanki. Będzie je więc sprzedawać… konkurencji (bo Bogdanka przynajmniej na razie nie prowadzi sprzedaży eksportowej). Ok 5 mln ton węgla będzie trafiać do Kozienic, ale dopiero, gdy ruszy nowy blok (obecne dostawy to ponad 3 mln ton). Z kolei np. MPEC Białystok czy PEC Oborniki należące do Enei nie są przystosowane do zasiarczonego węgla z Bogdanki, a więc paliwo do tych jednostek trzeba będzie kupić na zewnątrz. A i tak gdzieś trzeba sprzedać 3,5 mln ton węgla. Z niecierpliwością czekam więc na szczegóły planu zagospodarowania Bogdanki przez Eneę.

W związku z tym jak rozumiem poznańska grupa nie będzie angażowana w ratowanie śląskiego górnictwa? Dzisiaj premier Ewa Kopacz ogłosiła, że rząd zgodził się na powstanie SPV (spółki celowej) Skarbu Państwa, do których trafi 100% akcji Katowickiego Holdingu Węglowego, a udziały w SPV będzie mógł objąć zewnętrzny inwestor (w domyśle energetyczny oczywiście – jak w Kompanii Węglowej………). Przed ogłoszeniem wezwania na Bogdankę pisałam, że to Enea może przejąć KHW, a konkretnie go dostać i w niego inwestować. Teraz jakoś mniej to sobie chyba wyobrażam. Ale przecież jest jeszcze Tauron, PGE (która zrobiła odpisy mocy na węglu brunatnym i podkreśla, że kamienny jest dla niej ważny), Energa…

W ciekawych czasach dla górnictwa przyszło nam żyć, nie powiem.