Baca-Pogorzelska: Nadchodzi wiosna, odchodzi smog? Nierówna walka trwa

27 lutego 2019, 07:30 Środowisko


W Krakowie w latach 2015-2018 zlikwidowano 19 tys. z 24 tys. palenisk i kotłowni na paliwo stałe, co kosztowało ponad 260 mln zł. Jednocześnie jakość powietrza w Krakowie nie uległa istotnej poprawie – zwłaszcza pod kątem średnich wartości stężeń chociażby pyłu PM10 czy też zawartego w nim benzopirenu – informuje Izba Gospodarcza Sprzedawców Polskiego Węgla, o czym pisze Karolina Baca-Pogorzelska z Dziennika Gazety Prawnej.

O ile Izba jako podmiot zrzeszający sprzedawców wzbudzi zapewne pytania o węglowe podejście, to może Polski Alarm Smogowy mniej? Ten ostatni postanowił właśnie podsumować działania programu Czyste Powietrze, na którzy rząd w latach 2018-2029 zaplanował wydać 103 mld zł.

Po pięciu miesiącach działania programu podpisano 147 umów na ocieplenie domów i wymianę starych kotłów. Oznacza to, że do tej pory zrealizowano niecałe pół promila rocznego celu. Rządowy plan mówił o 4 milionach rozliczonych wniosków w ciągu dziesięciu lat (daje to w więc 400 000 w ciągu roku).
- To kompletna zapaść działań Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (NFOŚiGW), który miał za zadanie rozdysponować fundusze na termomodernizację domów jednorodzinnych połączonych z wymianą źródła ciepła – komentuje Andrzej Guła, lider Polskiego Alarmu Smogowego – Program który dawał nadzieję na rozwiązanie problemu zanieczyszczeń z domowych kominów okazał się zupełnym fiaskiem – dodaje. 
O kłopotach z realizacją programu pisałam już w styczniu w DGP.

Wtedy rząd i NFOŚiGW uspokajały, że chwilowe zatory w umowach się rozwiążą i program nabierze tempa. PAS krytykuje, ja dam sobie na prognozy jeszcze kilka miesięcy. Zwłaszcza, że na razie trudno jednoznacznie ocenić na przykład inne aspekty walki ze smogiem, jak na przykład ustawę o jakości paliw stałych, a przede wszystkim rozporządzenie do niej, które w życie weszło dopiero w listopadzie. Jak naprawdę będzie wyglądało eliminowanie z rynku paliw najgorszej jakości dla odbiorców indywidualnych? Czy dodatkowe pieniądze dla Inspekcji Handlowej na kontrole składów opałowych dadzą efekty? Moim zdaniem na odpowiedzi na te pytania jest jeszcze po prostu za wcześnie.
 Jak zauważa Izba Gospodarcza Sprzedawców Polskiego Węgla wprowadzane na poziomie krajowych i lokalnym rozwiązania nie są ze sobą spójne. Dla przykładu: oprócz krajowych norm jakościowych, funkcjonują również lokalne uchwały zawężające zakres dozwolonych paliw stałych. Takie rozwiązanie jest niezrozumiałe i trudne do interpretacji przez przeciętnego obywatela. „Brakuje również szerszego spojrzenia na kwestie edukacji w zakresie niebezpieczeństw związanych ze spalaniem odpadów oraz właściwego palenia węglem.

Nie można bowiem zapominać, że oprócz jakości paliwa oraz technologii kotła, na emisję zanieczyszczeń istotnie wpływa również umiejętność odpowiedniego palenia. Nawet w przypadku spalania węgla najwyższej jakości, do atmosfery może być emitowane wiele szkodliwych substancji, jeśli zostanie zastosowana niewłaściwa technika palenia. W Niemczech czy Szwajcarii z powodzeniem edukuje się indywidualnych odbiorców w temacie niskoemisyjnych metod spalania paliw stałych – dlaczego więc w Polsce nie możemy pokusić się o takie rozwiązanie? – czytamy w stanowisku Izby. Jej zdaniem w wyniku obecnej polityki coraz większej grupy obywateli nie będzie stać na ponoszenie wyższych kosztów ogrzewania. Może to prowadzić do patologicznej sytuacji, w której zamiast najtańszego paliwa, będą oni korzystali z innych źródeł ciepła, np. w postaci spalania śmieci, co z kolei wpłynie negatywnie na stan zanieczyszczenia powietrza. Nie będzie ich stać również na opłacenie rachunków np. za gaz czy prąd – zwłaszcza jeśli do tej pory spalali tani węgiel niskiej jakości lub zbierane odpady drewniane. 
Tymczasem nie podjęto rozpoznania zagadnienia poziomu emisyjności wprowadzanego na rynek komunalno-bytowy węgla.

Pytałam o to w Instytucie Chemicznym Przeróbki Węgla, który ma narzędzia do przeprowadzania takich badań, ale usłyszałam, że nikt ich jak dotąd nie zlecił.
 Może warto by się temu zjawisku przyjrzeć, skoro w ubiegłym roku przyjechało do Polski 19,7 mln ton zagranicznego węgla, w tym niemal 13,5 mln ton z Rosji? 
Zdaniem moich rozmówców z branży węglowej surowiec importowany w większości pochodzi z kopalń odkrywkowych i istotnie różni się w swoich cechach fizykochemicznych od polskiego. Są to części lotne powyżej 32-33% (polskie rzadko osiągają 29%), zdolność przemiałowa przekraczająca wartość 90 (przy średniej krajowej 50).

Węgiel importowany wykazuje dużo niższe niż krajowy właściwości kumulowania zanieczyszczeń w żużlu (popiele) powstałym po procesie spalania. Dlatego też najczęściej węgiel importowany jest mieszany z krajowym, co obniża poziom siarki i poprawia jakość procesu spalania. Oczywiście instalacje przemysłowe dysponują osprzętem do redukowania zanieczyszczeń z powietrza, czego nie można powiedzieć o źródłach grzewczych w budynkach indywidualnych. Eksperci którzy zajmują się gospodarką energetyczną uważają iż wprowadzone normy jakości paliw stałych w aspekcie ograniczenia emisji są chybione, zaś kontrole prowadzone przez inspekcję handlową bez sensu, gdyż dotyczą nie tych parametrów jakości które mają wpływ największy zanieczyszczanie powietrza.