Górnicy nie przyjmują do wiadomości wysokości swoich zarobków od lat udowadniając, że są one niższe niż raportuje GUS. Z jednej strony ich rozumiem, bo jak widzą swój pasek miesięczny robią wielkie oczy. Z drugiej jednak strony nie chcą przyjąć do wiadomości, że GUS to nieubłagana statystyka, a deputat węglowy czy Barbórka są wliczane do ich średniej miesięcznej pensji brutto – pisze Karolina Baca-Pogorzelska z Dziennika Gazety Prawnej.
„Ty jesteś normalna? Czy masz nas… w tej głowie?”. „Jakie 7 tysięcy. Co Ty pier…?! Ja więcej niż 4 na kopalni nie zarobiłem”. To tylko niektóre komentarze, z którymi przyszło mi się mierzyć po informacji o tym, że górnicy z Polskiej Grupy Górniczej domagają się 12 proc. podwyżek na 2020 r. przy jednoczesnym utrzymaniu 7 proc. wzrostu płac za rok 2018 i 2019. Napisałam zgodnie z informacjami przekazanymi przez Polską Grupę Górniczą, że średnia miesięczna pensja brutto w spółce zatrudniającej ok. 40 tys. ludzi wynosi w tym roku 7223,39 zł – takie informacje przekazał rzecznik PGG Tomasz Głogowski. Tak też przekazywane są dane do GUS. Statystyki nie obchodzi to, że górnik dołowy zarabia inaczej niż dyrektor kopalni. A ja sobie innych danych wymyślać nie mogę.
Tyle, że to nie jest jedyny problem. Górników od zawsze drażni podawanie pensji brutto. Mnie też, bo na papierze wygląda świetnie, a w praktyce jest zdecydowanie inaczej (spójrzmy sobie na wskaźniki mówiące o przeciętnej pensji w Polsce). Sęk w tym, że górnicy nie chcę zrozumieć jeszcze innej rzecz. Patrzą na swój miesięczny pasek i dziwią się, skąd te bajońskie sumy w statystykach. Otóż górnicy bardzo często nie chcą zrozumieć, że wszystkich ich dodatki są wliczane do rocznej sumy zarobków, która jest dzielona przez 12. Bo tyle miesięcy ma rok i tak się wylicza średnią pensję miesięczną. Czyli Barbórka oraz czternastka, które są odpowiednikami miesięcznej pensji każda, czyli deputat węglowy, który przy 6 tonach da ok. 5000 zł, czyli kredkowe vel piórnikowe na każde dziecko w wieku szkolnym przed rozpoczęciem roku na wyprawkę, czyli nagrodę roczną z zysku (w PGG poszła na konta 1 sierpnia i tego samego dnia związkowcy złożyli pismo w sprawie podwyżek grożąc sporem zbiorowym). I tak dalej, i tak dalej. Specjalnie sprawdziłam też, jak GUS zaraportował dane w branży za pierwszy kwartał tego roku.
W porównaniu z pierwszym kwartałem ubiegłego roku wzrost przeciętnego wynagrodzenia odnotowano we wszystkich sekcjach gospodarki narodowej, przy czym w sekcji górnictwo i wydobywanie o 16,6 proc. – to największy wzrost według branż w I kw. 2019 r. w porównaniu do I kw. 2018 r.
W górnictwie i wydobywaniu średnia miesięczna pensja brutto za I kw. 2019 r wyniosła 7511,76 zł, przy czym, o niespodzianko, 8260,60 zł w sektorze publicznym, a jedynie 6379,38 zł w sektorze prywatnym.
Następnym razem z pretensjami polecam się zgłosić do GUS oraz rządzących – może ktoś zmieni ustawę o statystyce. A o waszych wynagrodzeniach zawsze będzie się pisać. Jeśli od PGG żądanie podwyżek, które kosztowałyby ją 530 mln zł, a więc więcej niż ubiegłoroczny zysk, z którego wypłaciła Wam nagrodę oraz w sytuacji, gdy ceny węgla w ARA spadają, to przestańcie się temu dziwić.