W 2024 roku sektor bankowy w Polsce osiągnął historyczne wyniki finansowe. Łączny zysk netto banków wyniósł aż 42,2 miliarda złotych. Głównym źródłem dochodów instytucji finansowych były rosnące przychody z tytułu odsetek – w szczególności różnica między oprocentowaniem kredytów a nisko oprocentowanymi depozytami. Choć dla klientów oznaczało to droższe kredyty i realny spadek opłacalności oszczędzania, dla banków była to okazja do maksymalizacji zysków.
Tak dobra kondycja banków miała także wymierne korzyści dla Skarbu Państwa. W 2024 roku banki odprowadziły do budżetu aż 24,2 miliarda złotych w różnych formach podatkowych. Na tę kwotę składały się m.in. 13,4 miliarda złotych podatku CIT oraz 5,9 miliarda złotych z podatku bankowego. Państwo otrzymało 3,5 miliarda złotych w formie dywidend. Dzięki temu banki stały się jednym z bardziej znaczących źródeł wpływów budżetowych.
Połowa z wypracowanego zysku została przeznaczona na wzmocnienie kapitałów własnych banków. Ten krok ma zwiększyć odporność sektora na przyszłe wstrząsy finansowe i umożliwić dalsze wspieranie gospodarki kredytami. Według danych Związku Banków Polskich, potencjał kredytowy sektora zwiększył się o 118,1 miliarda złotych, co może wpłynąć pozytywnie na inwestycje i konsumpcję w najbliższych latach.
Pomimo rekordowych zysków, perspektywy na przyszłość nie są jednoznacznie optymistyczne. Prezes ZBP Tadeusz Białek ostrzega, że tak wysokie wyniki finansowe mogą się nie powtórzyć. Powodem jest spodziewany spadek stóp procentowych – prognozy zakładają, że referencyjna stopa NBP może spaść do poziomu 4,75 procent. Obniżka stóp zredukuje marżę odsetkową, co automatycznie ograniczy zyski sektora.
W tej sytuacji banki będą musiały zmienić model działania i szukać alternatywnych źródeł dochodów. Dywersyfikacja usług, rozwój nowych produktów finansowych oraz dalsza cyfryzacja mogą być kluczem do utrzymania stabilności. Rekordowe wyniki z 2024 roku nie powinny być traktowane jako norma, ale jako sygnał do przemyślanej modernizacji sektora bankowego.
Business Insider / Mateusz Gibała