„Zadziałał +czynnik ludzki+, zbiornik upadł na ziemię. Ponieważ uznaliśmy, że bezpieczeństwo jądrowe jest priorytetem, zdecydowaliśmy się na jego wymianę” – wyjaśniał dyrektor elektrowni Michaił Filimonau.
W grudniu 2016 r. w czasie transportu nowego zbiornika reaktora ładunek wieziony na platformie kolejowej zahaczył o słup energetyczny. Według Filimonaua nie doszło wówczas do jego uszkodzenia, a tylko do otarcia metalowej obudowy ochronnej używanej do transportu.
Elektrownia będzie się składać z dwóch bloków o mocy do 1200 megawatów każdy. Pierwszy blok ma zostać uruchomiony do końca 2019 r., załadunek paliwa jądrowego jest planowany na lato 2019 r.
Obawy i zastrzeżenia w związku z budową białoruskiej elektrowni wyraża Litwa, której władze określają ją jako „rosyjski projekt geopolityczny”.
Wilno zarzuca Białorusinom m.in. wybiórcze podejście do kwestii bezpieczeństwa, a także nieudzielanie pełnych informacji na temat budowy elektrowni, która powstaje w odległości zaledwie kilkudziesięciu kilometrów od litewskiej stolicy.