Bieliszczuk: Rosja chce wykorzystać kryzys cen ropy do walki z sankcjami Zachodu

8 kwietnia 2020, 15:30 Energetyka

Wraz z pandemią COVID-19 i związanym z nią spowolnieniem gospodarczym zmniejszył się popyt na ropę naftową i jej ceny. Ich spadek pogłębiło zerwanie porozumienia OPEC+, mającego stabilizować rynek, oraz rywalizacja Arabii Saudyjskiej i Rosji o udziały w tym rynku. W efekcie ceny ropy spadły do rekordowo niskich poziomów, co – obok nadpodaży surowca i kryzysu gospodarczego – będzie poważnym wyzwaniem dla największych producentów oraz państw uzależnionych od eksportu ropy – pisze Bartosz Bieliszczuk, analityk Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych (PISM).

Flaga Rosji. Fot. Wikimedia Commons
Flaga Rosji. Fot. Wikimedia Commons

Przyczyny załamania

Pierwszym impulsem dla spadku cen ropy było zmniejszenie aktywności gospodarczej związane z groźbą pandemii COVID-19. Popyt na ropę spadł m.in. z powodu mniejszego zużycia paliw w transporcie. W rezultacie średnia cena baryłki ropy typu Brent obniżyła się z 64 dol. na początku br. do 55,7 dol. w lutym. Według wcześniejszych prognoz cena w I półroczu miała wynosić 57–58 dol.

Spadki pogłębiła wojna cenowa między Rosją i Królestwem Arabii Saudyjskiej. Zakończyła ona politykę cięć wydobycia przyjętą w grudniu ub.r. w ramach formatu OPEC+ (kooperacja OPEC z państwami‑producentami ropy spoza organizacji), którego filarem była współpraca KAS i Rosji (to one de facto podejmowały decyzje w OPEC+, odpowiadając za ponad 25 procent światowej produkcji). Zgodnie z ustaleniami z ub.r. państwa OPEC+ miały obniżyć wydobycie o 1,7 mln baryłek dziennie (mbd). Ponadto Arabia Saudyjska i kilka innych państw dodatkowo ograniczyły wydobycie o ok. 0,4 mbd. Jednak podczas szczytu 5 marca br. (na dzień przed rozmowami w ramach OPEC+) OPEC zarekomendował wydłużenie cięć o 1,7 mbd do końca roku oraz ograniczenie wydobycia o dodatkowe 1,5 mbd do końca czerwca. Rosja, która była gotowa co najwyżej wydłużyć do końca czerwca cięcia ustalone w 2019 r., odebrała to jako szantaż i zerwała szczyt. W efekcie Arabia Saudyjska i Rosja rozpoczęły rywalizację o rynki. Arabia Saudyjska ogłosiła obniżki dla odbiorców w USA, Europie i Azji, a w ślad za nią obniżyli je inni producenci, przez co ceny ropy spadły nawet poniżej 20 dol.

Perspektywy

Obniżenie cen ropy nie wpływa obecnie na zwiększenie popytu – jego spadek jest skutkiem spowolnienia gospodarczego, a wobec nadpodaży wyzwaniem w najbliższych miesiącach może stać się magazynowanie nadwyżek surowca. Koncerny będą zmniejszać inwestycje, a eksporterzy – walczyć o rynek ropy, na którą popyt może spaść w br. o 20 procent w porównaniu z ub.r. Sam spadek cen jest korzystny dla importerów, w tym Polski, dla której udział ropy z KAS w łącznym imporcie wzrósł z 8 procent w pierwszej poł. 2018 r. do 15 procent w pierwszej poł. 2019 r. Nie zrównoważy to jednak strat dla gospodarki spowodowanych pandemią, choć może ułatwić dalszą dywersyfikację dostaw.

Rosyjska dyplomacja będzie najprawdopodobniej promować wizerunek Rosji jako konstruktywnego partnera, co może pomóc w staraniach o częściowe zdjęcie sankcji wprowadzonych przez USA i UE. Arabia Saudyjska dzięki dostawom taniej ropy osłabiła swoich konkurentów przed negocjacjami. W przypadku ich powodzenia Saudyjczycy będą chcieli przedstawić je jako swój sukces, tj. przyjęcie na poziomie globalnym polityki cięć, forsowanej przez Arabię Saudyjską w ramach OPEC+. Pozwoli to także podkreślić Arabii Saudyjskiej jej rolę na arenie międzynarodowej, co jest tym ważniejsze, że następny szczyt G20 ma się odbyć jesienią w Rijadzie.

Więcej: PISM