– Nord Stream 2 reprezentuje energetykę odchodzącą do przeszłości. Krytykujemy ten projekt z wielu powodów. Ma on wpływ na środowisko Bałtyku czy bioróżnorodność. Powinniśmy dochodzić od paliw kopalnych na rzecz OZE – powiedział Reinhard Bütikofer, europarlamentarzysta, członek Komisji ds. Przemysłu, Badań i Energii oraz współprzewodniczący Europejskiej Partii Zieloni, podczas debaty „Nord Stream 2 a Konsekwencje dla Transformacji Energetycznej w Polsce”.
Podkreślił, że retoryka mówiąca o tym, że potrzebne są nowe szlaki dostaw, to propaganda. – W Europie, w Niemczech nie będzie rosnąć zapotrzebowanie na gaz. W istocie będzie ono spadać – podkreślił. – Krytykujemy ten projekt także z tego powodu, że podkopuje on Unię Energetyczną i europejską solidarność. Jeśli inwestujemy w dywersyfikację powinniśmy być pewni, że nie uzależni ona nas od jednego źródła i jednej trasy. Ma on także negatywny wpływ na Ukrainę. Naraża on ten kraj na zależność od Gazpromu – powiedział.
Poseł podkreślił, że Nord Stream 2 podkopuje także suwerenność Ukrainy, bo może on oznaczać koniec przesyłu gazu przez Ukrainę dalej do Europy i może ją pozbawić dochodów w postaci 3 mld dol. zysków z tranzytu. – Od bioróżnorodności do polityki bezpieczeństwa: to szeroki front naszych argumentów. W Parlamencie Europejskim dzięki dzielności prof. Jerzego Buzka przyjęto nowelę Dyrektywy Gazowej, która daje pewność, że ten projekt powinien podlegać prawu UE. Dzięki postawie Danii, która wciąż nie wydała zgody na przebieg przez jej wody Nord Stream 2, gazociąg łapie już opóźnienie ok. roku – podkreślił. Jego zdaniem opóźnienie przełoży się na wzrost kosztów projektu. Dodał także, że może je zwiększyć także ryzyko nałożenia sankcji USA na ten projekt.