W gruncie rzeczy doczekaliśmy rozwiązania wszystkich palących problemów. Znikną kolejki do lekarzy, niepełnosprawni będą mieli wygody w ZUS, ruszy produkcja polskiej amunicji, polskiej AI, a stawki VAT na żywność zostaną zrównane – i to często w dół. Raj na ziemi. Niby, z kompleksowymi propozycjami rozwiązań wszystkich możliwych problemów jest tak, że rzadko cokolwiek z nich wychodzi. Ale tu widać prawdziwą szansę.
„A dla kogo ten wywiad?” – można by zacytować nieśmiertelną Genowefę Pigwę. Tyle że tym razem, w zależności od komunikatora, nie zmienia się stawka, a temat. W pakiecie stu poprawek Rafała Brzoski znalazło się coś dla każdego – każdy tematyczny portal internetowy, każda grupa zawodowa i biznesowa znajdzie coś dla siebie. Wszystko to w ciągu miesiąca. Koniec domiarów, karania za błędy, w gruncie rzeczy niższe podatki. Z pakietu łącznie wyłania się wizja raju o prostym prawie.
A dołóżmy do tego jeszcze postulat Rafała Trzaskowskiego, by obniżyć składkę zdrowotną, równocześnie nie obciążając dodatkowo budżetu ani nie redukując koszyka świadczeń zdrowotnych. Sprawy, na które czekano od lat, na których łamały sobie zęby kolejne ekipy, właśnie zostały rozwiązane. Ale tylko przy jednym założeniu.
Przy uznaniu twierdzenia części psychologów – zresztą popartego solidnymi badaniami – że marzenie o czymś daje większą przyjemność niż realizacja tego marzenia. Co więcej, spełnienie oczekiwań potrafi rozczarować. Upragniony sportowy samochód w codziennym użytkowaniu powszednieje, a seks z długo pożądaną osobą okazuje się niewiele różnić od innych stosunków, w dodatku nie odpowiada wybujałym fantazjom.
Tak więc marzmy razem z panem Brzoską. Żyjmy w zderegulowanym, zcyfryzowanym, komfortowym i bezpiecznym raju, który opisują postulaty będące w gruncie rzeczy zestawem marzeń. To nic, że większość z nich nie zostanie zrealizowana – i może nawet lepiej, bo taki pakiet wymaga solidnej analizy, obliczeń, oceny skutków dla budżetu i uniknięcia wewnętrznych sprzeczności. Ale przecież mamy nasze wspólne marzenie, nasz polski sen.
Kto wie, gdyby swego czasu rząd PiS zamiast wdrażać swój wielki pakiet „Polski Ład” jedynie o nim opowiadał, mógłby rządzić do dziś. Wystarczyłoby snuć wizję, jak wszystkim będzie się żyło lepiej. Tymczasem poległ na skomplikowanym i niezrozumiałym dla nikogo wdrożeniu.
Warto więc wprowadzić dwa czy trzy drobiazgi – tak, by nie mówiono, że nic się nie zmieniło, a przy okazji załatwić tym samym interesy najważniejszych lobbystów. A o reszcie możemy marzyć. Przynajmniej do wyborów. Dopóki i rządzącym się to nie znudzi, a pan Brzoska nie zajmie się czymś innym po tym jak nauczy się o co chodzi premierowi w tej współpracy.