– Pomimo rychłego powrotu sankcji USA wobec Iranu cena ropy może nawet spaść. Byłaby to dobra wiadomość dla polskich kierowców – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.
Ceny ropy spadają pomimo efektu Iranu
Raport wewnętrzny kartelu naftowego OPEC do którego dotarł Wall Street Journal zawiera prognozę spadku cen ropy wskutek wzrostu zapasów i wydobycia ropy naftowej w USA. – Nadchodzący sezonowy spadek zapotrzebowania może podnieść poziom zapasów produktów naftowych. Przy wzroście wydobycia w USA mógłby to być kolejny czynnik obniżający ceny ropy w nadchodzących tygodniach – przeczytał WSJ w raporcie. Zdaniem OPEC w 2019 roku trudno prognozować popyt przez spory handlowe USA z innymi krajami. OPEC obniżyła już prognozę wzrostu ceny baryłki, o czym informował BiznesAlert.pl. Baryłka ropy Brent kosztowała 19 października o 6.15 polskiego czasu 79,41 dolarów i odzyskiwała wartość po spadku poniżej 80 dolarów z poprzedniego dnia.
Porozumienie naftowe jest zagrożone
W październiku na spotkaniu OPEC kraje członkowskie omawiały metody reakcji na spadek podaży ropy wywołany powrotem sankcji USA wobec Iranu. Ograniczą one znacznie możliwość importu surowca, o czym pisałem w BiznesAlert.pl. W odpowiedzi na te obawy Arabia Saudyjska i Rosja (spoza OPEC, ale z porozumienia naftowego OPEC+) zwiększają już wydobycie mimo obaw pozostałych członków kartelu o nadpodaż.
Arabia Saudyjska ostrzegła USA, że może użyć swej pozycji na rynku surowców w razie pojawienia się sankcji po zamordowaniu Jamala Khashoggiego, dziennikarza saudyjskiego krytykującego dynastię Saudów, który został zamordowany w saudyjskiej ambasadzie w Stambule. Pomimo gróźb Rijad pompuje coraz więcej ropy. Od maja zwiększył wydobycie o prawie 700 tysięcy baryłek dziennie do 10,7 mln baryłek. Zapowiada dalszą podwyżkę w listopadzie.
Podobnie zachowują się spółki rosyjskie. Gazprom Nieft poinformował w Londynie, że ma wolną rękę w polityce wydobycia. – Nie byliśmy ograniczani przez rząd w sprawie zwiększenia wydobycia powyżej poziomów z 2016 roku – przyznał Wadim Jakowlew, wiceprezes spółki. Przyznał zatem, że Moskwa nie oczekiwała od niego redukcji wydobycia do poziomów ustalonych w porozumieniu naftowym. Zakłada ono skoordynowaną redukcję cen ropy o w sumie 1,8 mln baryłek w celu podniesienia cen ropy po kryzysie z lat 2014-16. Nie wiadomo zatem, czy porozumienie naftowe pozostaje w mocy.
Wojna cenowa?
Jeżeli zgodnie z prognozami gospodarczymi popyt nie będzie rósł zgodnie z oczekiwaniami największych dostawców ropy, będą oni musieli walczyć o klienta, szczególnie w Chinach. OPEC obniżył prognozę wzrostu światowego zapotrzebowania na ropę naftową w 2018 roku o 80 tysięcy baryłek dziennie do 1,54 mln baryłek. Prognoza na 2019 rok została obniżona o 50 tysięcy do 1,36 mln baryłek dziennie. Zapotrzebowanie prognozowane w 2018 roku zostało zredukowane o 30 tysięcy baryłek dziennie do 98,79 mln baryłek dziennie i o 80 tysięcy do 100,15 mln baryłek dziennie w 2019 roku. Spowodowało to obniżkę prognozowanej ceny baryłki Brent o 1,95 procent do 81,47 dolarów za baryłkę w grudniu 2018 roku.
Byłby to powrót do wojny cenowej i porzucenie skoordynowanej polityki z porozumienia naftowego. W pierwszej kolejności skończyłby się zniwelowaniem tzw. efektu Iranu, ale w razie utrzymania się rywalizacji, mógłby nawet znacznie obniżyć cenę baryłki. Czy na Święta Bożego Narodzenia 2018 będziemy mieli nową depresję cen ropy i spadki cen benzyny?
Jakóbik: Luzowanie porozumienia naftowego. Powrót wojny cenowej?