icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Jakóbik: Powrót chińskiego wirusa… i wojny cenowej na rynku ropy?

Koronawirus nigdzie sobie nie poszedł. Pandemia atakuje falami i wraca do Państwa Środka, które już raz ukrywało fakty na jej temat. Optymizm inwestorów na rynku ropy może niebawem prysnąć, szczególnie jeśli komuniści znów nie przekazują nam całej prawdy – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Chiński wirus uderza w nadzieję

Kiedy niektórym mogło wydawać się, że koronawirus jest w odwrocie, a na pewno został opanowany w Chinach, w pierwszym tygodniu stycznia pojawiły się informacje o nowym lockdownie w północnym mieście Shijiazhuang, w którym zostało odnotowane ponad 100 nowych przypadków choroby COVID-19.

BBC donosi, że partia komunistyczna zareagowała stanowczo, odcinając tę miejscowość od świata, uruchamiając liczne punkty testowania na koronawirusa, a nawet zatrzymując obieg korespondencji. W sieci można znaleźć nieoficjalne informacje o możliwości rozszerzenia skali oraz obszaru geograficznego tych obostrzeń. Chińczycy znajdują się we wrażliwym momencie poprzedzającym chiński Nowy Rok, z którym wiąże się zwyczaj gremialnych podróży do miejscowości rodzinnych, który w zeszłym roku skończył się przyspieszeniem transmisji koronawirusa.

Nie wiadomo, czy tym razem Państwo Środka przekazuje rzetelne informacje na ten temat. W zeszłym roku tak nie było. Inspekcja Światowej Organizacji Zdrowia ma odwiedzić ten kraj, by przekonać się na miejscu o skali pandemii.

Wojna cenowa na horyzoncie

Maruderzy i widmo wojny cenowej uderzają w porozumienie naftowe. S&P Global Platts ustalił, że producenci ropy naftowej zwiększają wydobycie surowca obniżając zgodność z cięciami wyznaczonymi w porozumieniu naftowym OPEC+. Cięcia zostały zrealizowane w ramach układu w grudniu w 98,5 procentach, czyli mniej niż 100,1 procent zanotowane w listopadzie – wylicza Platts. To skutek walki cenowej o udziały na rynku z prominentnym udziałem Rosji i Zjednoczonych Emiratów Arabskich, które optowały za poluzowaniem porozumienia. Przeciwko nim stanęły Arabia Saudyjska i Algieria, które chciały zaostrzenia cięć w obawie przed spowolnieniem gospodarczym wywołanym pandemią koronawirusa, którą ma czekać trzecia fala. Brak porozumienia doprowadził do unilateralnej decyzji Arabii o ograniczeniu jej wydobycia o milion baryłek dziennie oraz zgoda OPEC+ na zwiększenie wydobycia o w sumie milion przez Rosję i Kazachstan. Kraje OPEC+ mają obniżyć wydobycie o 7,2 mln baryłek dziennie. Pozostałe kraje utrzymają poziom cięć z zeszłego roku.

Platts spodziewa się dalszego wzrostu wydobycia w Arabii i Rosji, jeżeli porozumienie będzie nadal luzowane. Jednak podaż ropy może rosnąć niezależnie od tego. Libia zwolniona z cięć porozumienia naftowego odzyskuje wydobycie ograniczone przez wojnę domową. Zwiększyła je w grudniu o 150 tysięcy baryłek dziennie do 1,18 mln. Wolumen libijski nie jest liczony w kwotach OPEC+, ale zwiększa presję na spadek cen ropy. Podobnie działają maruderzy porozumienia naftowego, czyli Irak, Zjednoczone Emiraty Arabskie i Nigeria, którzy dotąd nie wywiązywali się z cięć wyznaczonych im w układzie, ale poprawiają stopniowo wyniki. Irakijczycy pompowali w grudniu 3,85 mln baryłek dziennie, czyli o 50 tysięcy ponad limitem (95 procent). Nigeria obniżyła wydobycie o 70 tysięcy do 1,43 mln baryłek, poziomu najniższego od sierpnia 2016 roku (119 procent), a ZEA zwiększyły wydobycie do 2,59 mln baryłek dziennie, czyli nadal 20 tysięcy baryłek poniżej limitu z porozumienia (103 procent). Warto podkreślić, że według wyliczeń wspomnianej agencji Rosja pozostaje maruderem porozumienia naftowego. Zrealizowała cięcia w grudniu w 95 procentach z wydobyciem sięgającym 9,1 mln baryłek dziennie przy kwocie 8,993 mln.

Następne spotkanie OPEC+ odbędzie się czwartego marca. Wspólna Komisja Monitorująca (JMMC) spotka się trzeciego lutego, by ocenić postępy układu i wprowadzić ewentualnie dodatkowe wydobycie o maksymalnie 0,5 mln baryłek dziennie. Należy jednak ocenić, że porozumienie naftowe OPEC+ wygląda dobrze na papierze i poprawia nastroje inwestorów na rynku, ale faktycznie pozwala zwiększać wydobycie pomimo rosnącego ryzyka, że spotka się ono ze spowolnieniem zapotrzebowania i przyniesie nowy kryzys cen ropy. Warto także podkreślić, że największy wzrost cen ropy nastąpił na początku roku, gdy na dobre ruszyła dystrybucja szczepionki na koronawirusa. To ona spowodowała optymizm rynku oderwany od suchych danych nakazujących zachowanie ostrożności, której wzorem jest Arabia Saudyjska. Złe dane o koronawirusie mogą skończyć się kacem i pesymizmem działającym przeciwnie, a więc dając nowy kryzys cen ropy. Być może dlatego najwięksi producenci zwiększają wydobycie i zamierzają skupić się na walce o klienta, którego za chwilę może nie być.

Baryłka już reaguje

Ropa Brent, która kosztowała w szczytowym momencie prawie 56 dolarów zaczęła tracić na wartości wobec informacji o nowym, bardziej zaraźliwym szczepie koronawirusa rozprzestrzeniającym się z Wielkiej Brytanii, rosnącej liczbie chorych na świecie oraz trzeciej fali pandemii zapowiadanej w Europie, która już rozprzestrzeniła się w Azji, podnosząc ilość chorych w Chinach, których kondycja gospodarcza w istotnym stopniu warunkuje zdrowie gospodarcze na świecie.

BiznesAlert.pl przewidywał w zeszłym roku, że trzecia fala koronawirusa może wpłynąć negatywnie na cenę ropy windowaną optymizmem inwestorów wobec wieści o szczepionkach. Jeżeli odrodzenie gospodarcze spowolni przez nowe zachorowania oraz wprowadzenie lub przedłużenie obowiązywania obostrzeń związanych z pandemią, wpłynie negatywnie na tempo odrodzenia zapotrzebowania na ropę naftową. Saudyjczycy sygnalizowali taką obawę decydując się na nowe, unilateralne cięcia wydobycia tego surowca w celu stabilizowania rynku.

Zachód przywracający ograniczenia pandemiczne wydaje się być na straconej pozycji. Najwięcej zależy jednak od sytuacji w Chinach. Prezes Międzynarodowej Agencji Energii Fatih Birol przekonuje, że przejściowe problemy Państwa Środka nie są w stanie zahamować wzrostu jego zapotrzebowania na ropę. Może być jednak inaczej, jeżeli partia komunistyczna po raz kolejny w historii nie poradzi sobie z rozwojem pandemii albo będzie ukrywać fakty na jej temat jak na przełomie 2019 i 2020 roku, kiedy takie działanie skończyło się pogłębieniem problemu na skalę globalną. Jest pewne, że styczniowe dane gospodarcze z Państwa Środka będą bacznie badane przez cały świat mający nadzieję na odrodzenie wbrew złym informacjom na temat pandemii koronawirusa.

Jakóbik: Koronawirus wciąż rządzi ropą. Największy zwycięzca to…Chiny (ANALIZA)

Koronawirus nigdzie sobie nie poszedł. Pandemia atakuje falami i wraca do Państwa Środka, które już raz ukrywało fakty na jej temat. Optymizm inwestorów na rynku ropy może niebawem prysnąć, szczególnie jeśli komuniści znów nie przekazują nam całej prawdy – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Chiński wirus uderza w nadzieję

Kiedy niektórym mogło wydawać się, że koronawirus jest w odwrocie, a na pewno został opanowany w Chinach, w pierwszym tygodniu stycznia pojawiły się informacje o nowym lockdownie w północnym mieście Shijiazhuang, w którym zostało odnotowane ponad 100 nowych przypadków choroby COVID-19.

BBC donosi, że partia komunistyczna zareagowała stanowczo, odcinając tę miejscowość od świata, uruchamiając liczne punkty testowania na koronawirusa, a nawet zatrzymując obieg korespondencji. W sieci można znaleźć nieoficjalne informacje o możliwości rozszerzenia skali oraz obszaru geograficznego tych obostrzeń. Chińczycy znajdują się we wrażliwym momencie poprzedzającym chiński Nowy Rok, z którym wiąże się zwyczaj gremialnych podróży do miejscowości rodzinnych, który w zeszłym roku skończył się przyspieszeniem transmisji koronawirusa.

Nie wiadomo, czy tym razem Państwo Środka przekazuje rzetelne informacje na ten temat. W zeszłym roku tak nie było. Inspekcja Światowej Organizacji Zdrowia ma odwiedzić ten kraj, by przekonać się na miejscu o skali pandemii.

Wojna cenowa na horyzoncie

Maruderzy i widmo wojny cenowej uderzają w porozumienie naftowe. S&P Global Platts ustalił, że producenci ropy naftowej zwiększają wydobycie surowca obniżając zgodność z cięciami wyznaczonymi w porozumieniu naftowym OPEC+. Cięcia zostały zrealizowane w ramach układu w grudniu w 98,5 procentach, czyli mniej niż 100,1 procent zanotowane w listopadzie – wylicza Platts. To skutek walki cenowej o udziały na rynku z prominentnym udziałem Rosji i Zjednoczonych Emiratów Arabskich, które optowały za poluzowaniem porozumienia. Przeciwko nim stanęły Arabia Saudyjska i Algieria, które chciały zaostrzenia cięć w obawie przed spowolnieniem gospodarczym wywołanym pandemią koronawirusa, którą ma czekać trzecia fala. Brak porozumienia doprowadził do unilateralnej decyzji Arabii o ograniczeniu jej wydobycia o milion baryłek dziennie oraz zgoda OPEC+ na zwiększenie wydobycia o w sumie milion przez Rosję i Kazachstan. Kraje OPEC+ mają obniżyć wydobycie o 7,2 mln baryłek dziennie. Pozostałe kraje utrzymają poziom cięć z zeszłego roku.

Platts spodziewa się dalszego wzrostu wydobycia w Arabii i Rosji, jeżeli porozumienie będzie nadal luzowane. Jednak podaż ropy może rosnąć niezależnie od tego. Libia zwolniona z cięć porozumienia naftowego odzyskuje wydobycie ograniczone przez wojnę domową. Zwiększyła je w grudniu o 150 tysięcy baryłek dziennie do 1,18 mln. Wolumen libijski nie jest liczony w kwotach OPEC+, ale zwiększa presję na spadek cen ropy. Podobnie działają maruderzy porozumienia naftowego, czyli Irak, Zjednoczone Emiraty Arabskie i Nigeria, którzy dotąd nie wywiązywali się z cięć wyznaczonych im w układzie, ale poprawiają stopniowo wyniki. Irakijczycy pompowali w grudniu 3,85 mln baryłek dziennie, czyli o 50 tysięcy ponad limitem (95 procent). Nigeria obniżyła wydobycie o 70 tysięcy do 1,43 mln baryłek, poziomu najniższego od sierpnia 2016 roku (119 procent), a ZEA zwiększyły wydobycie do 2,59 mln baryłek dziennie, czyli nadal 20 tysięcy baryłek poniżej limitu z porozumienia (103 procent). Warto podkreślić, że według wyliczeń wspomnianej agencji Rosja pozostaje maruderem porozumienia naftowego. Zrealizowała cięcia w grudniu w 95 procentach z wydobyciem sięgającym 9,1 mln baryłek dziennie przy kwocie 8,993 mln.

Następne spotkanie OPEC+ odbędzie się czwartego marca. Wspólna Komisja Monitorująca (JMMC) spotka się trzeciego lutego, by ocenić postępy układu i wprowadzić ewentualnie dodatkowe wydobycie o maksymalnie 0,5 mln baryłek dziennie. Należy jednak ocenić, że porozumienie naftowe OPEC+ wygląda dobrze na papierze i poprawia nastroje inwestorów na rynku, ale faktycznie pozwala zwiększać wydobycie pomimo rosnącego ryzyka, że spotka się ono ze spowolnieniem zapotrzebowania i przyniesie nowy kryzys cen ropy. Warto także podkreślić, że największy wzrost cen ropy nastąpił na początku roku, gdy na dobre ruszyła dystrybucja szczepionki na koronawirusa. To ona spowodowała optymizm rynku oderwany od suchych danych nakazujących zachowanie ostrożności, której wzorem jest Arabia Saudyjska. Złe dane o koronawirusie mogą skończyć się kacem i pesymizmem działającym przeciwnie, a więc dając nowy kryzys cen ropy. Być może dlatego najwięksi producenci zwiększają wydobycie i zamierzają skupić się na walce o klienta, którego za chwilę może nie być.

Baryłka już reaguje

Ropa Brent, która kosztowała w szczytowym momencie prawie 56 dolarów zaczęła tracić na wartości wobec informacji o nowym, bardziej zaraźliwym szczepie koronawirusa rozprzestrzeniającym się z Wielkiej Brytanii, rosnącej liczbie chorych na świecie oraz trzeciej fali pandemii zapowiadanej w Europie, która już rozprzestrzeniła się w Azji, podnosząc ilość chorych w Chinach, których kondycja gospodarcza w istotnym stopniu warunkuje zdrowie gospodarcze na świecie.

BiznesAlert.pl przewidywał w zeszłym roku, że trzecia fala koronawirusa może wpłynąć negatywnie na cenę ropy windowaną optymizmem inwestorów wobec wieści o szczepionkach. Jeżeli odrodzenie gospodarcze spowolni przez nowe zachorowania oraz wprowadzenie lub przedłużenie obowiązywania obostrzeń związanych z pandemią, wpłynie negatywnie na tempo odrodzenia zapotrzebowania na ropę naftową. Saudyjczycy sygnalizowali taką obawę decydując się na nowe, unilateralne cięcia wydobycia tego surowca w celu stabilizowania rynku.

Zachód przywracający ograniczenia pandemiczne wydaje się być na straconej pozycji. Najwięcej zależy jednak od sytuacji w Chinach. Prezes Międzynarodowej Agencji Energii Fatih Birol przekonuje, że przejściowe problemy Państwa Środka nie są w stanie zahamować wzrostu jego zapotrzebowania na ropę. Może być jednak inaczej, jeżeli partia komunistyczna po raz kolejny w historii nie poradzi sobie z rozwojem pandemii albo będzie ukrywać fakty na jej temat jak na przełomie 2019 i 2020 roku, kiedy takie działanie skończyło się pogłębieniem problemu na skalę globalną. Jest pewne, że styczniowe dane gospodarcze z Państwa Środka będą bacznie badane przez cały świat mający nadzieję na odrodzenie wbrew złym informacjom na temat pandemii koronawirusa.

Jakóbik: Koronawirus wciąż rządzi ropą. Największy zwycięzca to…Chiny (ANALIZA)

Najnowsze artykuły