Jakóbik: Kolejna fala kryzysu energetycznego może nadejść z Chin (ANALIZA)

22 czerwca 2023, 07:20 Energetyka

– Świat sparzył się na kryzysie energetycznym podsycanym przez Rosjan. Teraz mogą go podsycić Chińczycy próbujący zassać jak najwięcej LNG, które będzie potrzebne też Europie. Kontrakty długoterminowe Polski będą tym ważniejsze – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Gazowiec Lech Kaczyński z floty Grupy Orlen w terminalu LNG w Świnoujściu. Fot. Mikołaj Teperek
Gazowiec Lech Kaczyński z floty Grupy Orlen w terminalu LNG w Świnoujściu. Fot. Mikołaj Teperek

Kryzys energetyczny nie zaczął się od inwazji Rosji na Ukrainie w lutym 2022 roku. Poprzedził ją systematyczny proces ograniczania podaży gazu w Europie przez rosyjski Gazprom, który minimalizował dostawy na mocy kontraktów długoterminowych i ściągał gaz z giełdy, wywołując kryzys cenowy z apogeum w wakacje 2022 roku, kiedy gaz na giełdzie kosztujący dotąd 20-40 euro podrożał do ponad 300 euro za megawatogodzinę. Obecnie w sezonie letnim ceny spadły poniżej 40 euro, ale świat sparzył się na kryzysie energetycznym, a działania największego konsumenta gazu na świecie mogą go przedłużyć.

Kryzys pokazał, że bezpieczeństwo dostaw nie jest gwarantowane przez samą płynność rynku i mnogość szlaków dostaw, bo główny dostawca do Europy potrzebował tylko zmniejszyć podaż, by te pewniki przestały obowiązywać. Liczy się kontrakt, najlepiej długoterminowy z pewnym dostępem do infrastruktury przesyłowej. Wiedzieli to Polacy kontraktujący jeszcze od 2008 roku dostawy LNG z Kataru, potem z USA, a później maksymalizując kontraktację Baltic Pipe z Norwegii. Rekomendowałem takie działanie przed podpisaniem umowy PGNiG-Equinor.

Wiedzą to także Chińczycy – najwięksi konsumenci gazu na świecie. Kryzys energetyczny 2022 roku windujący ceny, ale także spowolnienie gospodarcze, spowodowały zmniejszenie zapotrzebowania na gaz w Państwie Środka po raz pierwszy od 1990 roku o jeden procent według szacunków S&P Global Platts. Mimo to Chiny sprowadziły gazociągami w kwietniu 2023 roku 4,21 mln ton (więcej o 12,6 procent) i w postaci LNG 4,77 mln ton (wzrost o 10,3 procent). To symptom gromadzenia zapasów w magazynach i zabezpieczania fizycznego wolumenu na niepewną przyszłość. Spadek zużycia może zmniejszyć zapotrzebowanie Państwa Środka na gaz, ale nie z dnia na dzień i do tej pory jest ono największe na świecie.

Chiny potrzebują konkretów przed kolejnym sezonem grzewczym i na każdy kolejny. Dlatego Katar podpisał 20 czerwca drugi kontrakt gazowy z Chinami. Chodzi o umowę CNPC z Chin oraz QatarEnergy z Kataru na dostawy 4 mln ton LNG rocznie przez 27 lat. Chińczycy mają także wejść do akcjonariatu nowego ciągu skraplającego North Field LNG na pięć procent udziału. Potencjał tamtejszego wydobycia to 8 mln ton rocznie. Podobny kontrakt zawarł już chiński Sinopec w listopadzie 2022 roku. Zakłada dostawy 4 mln ton LNG rocznie przez 27 lat od katarskiego QatarEnergy i też zakłada udział 5 procent akcji w ciągu skraplającym o mocy 8 mln ton metrycznych rocznie. Ciąg skraplający to wszystkie elementy, które prowadzą od wydobycia gazu do jego eksportu w formie skroplonej z gazoportu.

Oznacza to, że chińskie firmy rezerwują katarskie LNG na prawie trzydzieści lat naprzód o łącznym wolumenie 8 mln ton LNG rocznie, który można porównać z rekordowym importem do Polski w 2022 roku szacowanym przez Instytut Studiów Energetycznych na 4,23 mln ton LNG. Co ciekawe, Chińczycy podpisali w 2021 roku także kontrakt z Venture Global LNG znanym w Polsce z kontraktów z PGNiG. Chińczycy są według Departamentu Stanu USA trzecim odbiorcą gazu skroplonego z Ameryki po Japonii i Korei Południowej, odbierając surowiec także na mocy kontraktów spotowych. Te odegrały istotną rolę w 2022 roku, kiedy okazało się, że Chińczycy odsprzedają ładunki z USA na rzecz Europejczyków. Zrobił to między innymi wspomniany Sinopec, który według Nikkei Asia sprzedał w tym celu 45 ładunków LNG, czyli 3,15 mln ton tego gazu. Całkowity wolumen reeksportu LNG z Chin do Europy sięgnął 4 mln ton między styczniem a czerwcem 2022 roku.

Chińczycy mogą zatem reeksportować LNG do Europy z zyskiem lub ograniczyć taką możliwość w różnych celach, także wrogich. Być może Europejczycy zwrócą się do Chin po kolejną porcję nadwyżki LNG, która w warunkach dobrej współpracy powinna być znowu dostępna, a prawdopodobieństwo zwiększy spowolnienie gospodarcze Państwa Środka widoczne już w tegorocznych danych. Odwrotnie, odrodzenie ekonomiczne zwiększyłoby ilość gazu zużywaną przez Chiny, a co za tym idzie dostępność LNG na rynku. Sytuacja będzie jeszcze inna, jeżeli zdominuje polityka. Jeżeli Chiny będą chciały, mogą użyć zarezerwowanego przez siebie LNG jako karty przetargowej w relacjach z Europą, która jest na szlaku uniezależnienia od Rosji. Wówczas Jadeitowy Pałac wykorzysta gaz do polityki niczym Kreml, a bezpieczne będą państwa, które mają w rękach konkret: własne, bezpośrednie kontrakty długoterminowe na dostawy gazu, jak Polska.

Nieprzypadkowo norweski Equinor kojarzony raczej z eksportem własnego gazu powiększył umowę na dostawy…LNG od amerykańskiego Cheniere znanego z kontraktu z PGNiG do zawrotnych 3,5 mln ton rocznie na piętnaście lat. Ciekawe będą zabiegi Niemiec o kolejne kontrakty. Mają mieć pięć terminali LNG pozwalających sprowadzić do 30 mld m sześc. gazu rocznie, ale muszą je jeszcze zapełnić kontraktami. Zmagania z kryzysem energetycznym niezmiennie ułatwi dalsze zmniejszanie zależności od gazu poprzez redukcję jego zużycia tam, gdzie to możliwe. Jeśli robią to nawet wiecznie głodne Chiny, to tym bardziej powinien optymalizujący wszystko Zachód. Każda oszczędzona megawatogodzina to strata Władimira Putina, zysk w portfelu i większe bezpieczeństwo. Także wówczas, jeśli Chiny postanowiły używać gazu do polityki jak Rosja.

Jakóbik: Polska potrzebuje większych magazynów gazu (ANALIZA)