Chmal: Gazowa platforma to bardziej PR niż perspektywa ciężkiej pracy

14 listopada 2014, 11:57 Gaz. Energetyka gazowa

Sześć uczelni morskich i politechnik z Polski północnej, spółki Polskie LNG i Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo (PGNiG), a także porty w Szczecinie, Świnoujściu i w Gdyni zbudowały sojusz, który ma wprowadzić do żeglugi na Bałtyku najnowsze technologie – powołały one Polską Platformę „Innowacyjne Technologie Morskie”, poinformowała Akademia Morska w Szczecinie, która jest inicjatorem projektu. Konsorcjum chce ruszyć z badaniami w 2016 r.

Budowa polskiego terminala LNG w Świnoujściu.

Uważam, że zawsze dyskusje nie powinny przebiegać wśród osób z jednej branży, ale z różnych punktów widzenia. Stąd się bierze wartość współpracy tak wielu różnych podmiotów w obrębie Polskiej Platformy „Innowacyjne Technologie Morskie”. Choć będzie istniała obawa czy w takim przypadku da się wygenerować jakieś synergie i znaleźć między nimi wspólne interesy – przekonuje w rozmowie z naszym portalem Tomasz Chmal, prawnik, ekspert rynku energetycznego.

Jego zdaniem potencjalnie mogą być one zrealizowane. Tylko, że nie jest przekonany czy okaże się to łatwe. Bowiem co jest do zrobienia? Chodzi o pierwszy terminal – nie licząc litewskiego – na gaz skroplony w rejonie Morza Bałtyckiego.

– Wiemy równocześnie o tym, że polityka unijna zmierza do ograniczania emisji szkodliwych gazów także w transporcie morskim – przypomina dalej Tomasz Chmal. – Zatem potencjalny element świadczenia usług w tym zakresie jest do zrobienia. Jest przy tym lepsza możliwość zarządzania łańcuchem logistycznym dostaw do świnoujskiego gazoportu. Jednak to wszystko na poziomie studialnym można było realizować już pięć lat temu. Przecież te wszystkie porty już wtedy były, podobnie, jak byli dostawcy i odbiorcy gazu.

W opinii eksperta można zawsze powiedzieć, że lepiej późno niż wcale. Natomiast kluczowa jest motywacja. Ponieważ w obszarze energetycznym byliśmy świadkami w ostatnich kilku latach szeregu spektakularnych porozumień, które miały np. realizować wspólne wydobycie gazu łupkowego.

– Jednak – mówię to z przykrością – nie wiele z tych podpisywanych listów intencyjnych przyniosło efekty – twierdzi dalej Tomaasz Chmal. – W związku z tym moja obawa polega na tym, że może okazać się to kolejnym projektem, inspirowanym przez rząd do tego by pochwalić się kolejnym spektakularnym sukcesem, bowiem nie kosztuje zbyt wiele zebranie kilku prezesów w jedno miejsce i podpisanie listu intencyjnego. Na 15 minut wygląda to fajnie, tylko, ze w pewnym momencie zaczyna by mało poważne. Niestety takie działania obserwują ludzie z zewnątrz, nasi sąsiedzi czy partnerzy handlowi, patrząc na to z przymrużeniem oka.

Nie buduje to – zdanie eksperta energetycznego – prestiżu państwa. Jeżeli się chce realizować projekty to bardzo dobrze. Widzę w nich potencjał, ale trzeba się przede wszystkim choć na chwilę zastanowić, a później – gdy już się podejmuje pewne działania – trzeba przekazywać z tego jakieś wnioski. Bowiem widzę początek, ale nie widzę jednocześnie końca projektu tej Platformy.

Tomasz Chmal ocenia dalej, że jest dla niego jedyną obawą fakt, że trochę brakuje w tym projekcie przywództwa, które spowodowałoby, że tego typu słuszne inicjatywy w pewnym momencie się rozmywają – czasami dlatego, że były nieprzemyślane i zostały podjęte tylko bo ktoś rzucał takie hasło i wypadało. Albo z drugiej strony – były przemyślane, ale zabrakło przywódcy, który faktycznie „pociągnąłby” taki projekt i miał w nim jakiś osobisty interes.

– Tymczasem w tym przypadku mam wrażenie, że podmioty uczestniczące postępują na zasadzie „byle do pierwszego”: aby do końca kadencji rządu czy kadencji władzy w którejś z uczestniczących spółek – obawia się ekspert. – Wyczuwam w tym dużo jakiejś mimikry i PR-u, a mniej ciężkiej roboty, która byłaby potrzebna do wykonania – dodaje na zakończenie.